Sawicki: Południowy Korytarz Gazowy jak Nord Stream 2? Ostrożnie z faktami Kremla

22 czerwca 2017, 14:45 Energetyka

Amnesty International Polska, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Polska Zielona Sieć oraz europejskie sieci CEE Bankwatch Network zorganizowały briefing prasowy związany ze zbliżającą się wizytą prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa w Warszawie pt. „Czy Polsce potrzebna jest wizyta prezydenta Azerbejdżanu – najgorszego reżimu w Europie?”. Organizacje mówią o prawach człowieka, które nie są przestrzegane w Azerbejdżanie oraz o wpuszczeniu przez Południowy Korytarz Gazowy, na który liczy Baku, jeszcze większej ilości rosyjskiego gazu. Czy tak jest rzeczywiście? Temat komentuje redaktor portalu BiznesAlert.pl Bartłomiej Sawicki.

Fot.: TAP

Eksperci z organizacji pozarządowych argumenty przeciwko budowie Południowego Korytarza Gazowego dzielą na dwie grupy. Pierwsza dotyczy punktów związanych z prawami człowieka, które zdaniem organizacji są łamane. Potwierdzają to międzynarodowe organizacje badające prawa człowieka. – Azerbejdżan pozostaje państwem głęboko autorytarnym, a w 2015 roku miały miejsce dalsze agresywne działania – czytamy w raporcie Freedom House. Z kolei według Human Rights Watch rząd prezydenta Ilhama Alijewa „działa na rzecz wyeliminowania wszelkiej krytyki na tle kryzysu gospodarczego”. – Co najmniej 25 krytyków rządu pozostaje niesłusznie więzionych, w tym działacze polityczni i blogerzy. W 2016 roku przyjęto także restrykcyjne przepisy uniemożliwiające organizacjom pozarządowym działanie niezależne. Doniesienia o torturach i innych formach znęcania się pojawiały się przez cały rok – pisze Human Rights Watch. Jak podkreślili podczas briefingu eksperci, realizując projekty energetyczne razem z Azerbejdżanem, firmy zachodnioeuropejskie, Komisja Europejska oraz poszczególne kraje Wspólnoty wspierają i utrzymują opresyjny reżim Alijewa. Jak zaznaczają w komunikacie organizacje, „opresyjny reżim umacnia się dzięki pieniądzom uzyskanym z wydobycia ropy naftowej oraz gazu ziemnego”. – Europa chce importować azerski gaz przez planowany Południowy Korytarz Gazowy, twierdząc, że pozwoli to zdywersyfikować kierunki dostaw gazu. Tym samym wspiera azerski reżim bez zająknięcia się o prawach człowieka czy zasadach demokracji – czytamy w komunikacie.

Druga grupa argumentów prezentowanych przez organizacje pozarządowe dotyczy wykorzystania europejskiej części Południowego Korytarza Gazowego – Gazociągu Transadriatyckiego – przez Gazprom, po tym jak do porozumienia doszli Rosjanie i Turcy w sprawie wybudowania Turkish Stream. Zdaniem zebranych organizacji gazociąg, który ma dywersyfikować dostawy gazu do Europy, de facto może przypieczętować rosyjską dominację na europejskim rynku gazu. Rosjanie, jak twierdzą organizacje, już dogadują się nie tylko z Turkami, ale z Grecją i z zachodnimi firmami, aby móc pompować gaz od Gazpromu południowym szlakiem. – Jak pokazują dowody zebrane przez organizatorów spotkania, Południowy Korytarz Gazowy, wbrew swoim założeniom, może przypieczętować dominację Rosji na europejskim rynku gazu. Jest to przykład kolejnego niepotrzebnego, a nawet szkodliwego gazociągu, o nieistotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa dostaw surowca do UE – czytamy w komunikacie.

Prawa człowieka a współpraca gospodarcza

Jak przypominają organizacje, podczas wizyty prezydenta Azerbejdżanu w Warszawie pod koniec czerwca poruszana będzie bez wątpienia kwestia finansowego zaangażowania europejskich instytucji finansowych w budowę Południowego Korytarza Gazowego.

Organizatorzy spotkania zadawali otwarte pytanie, jaki cel ma Polska w goszczeniu „ostatniego dyktatora Europy”. Uzyskali od polskiego MSZ odpowiedź w sprawie wizyty azerskiego prezydenta w Warszawie. – Odpowiedź była lakoniczna i pozbawiona konkretów poza ogólnymi sformułowaniami dotyczącymi celów współpracy. Na podstawie uzyskanego stanowiska wnioskujemy, że wizyta będzie dotyczyła współpracy regionalnej, gospodarczej, a nie sytuacji wewnętrznej w obu krajach – powiedziała Katarzyna Wencel z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Dodała, że Kancelaria Prezydenta RP, z którym spotka się Alijew, nie podała jeszcze agendy spotkania. Jak przypomniała, mimo że kraj ten jest członkiem Rady Europy, to nie respektuje wyroku Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka.

Aleksandra Zielińska, koordynatorka kampanii Amnesty International Polska, powiedziała, że praca organizacji pozarządowych w Azerbejdżanie jest bardzo trudna. – W Azerbejdżanie ludzie są skazywani na karę więzienia za to, że umieścili nieprzychylne wpisy na portalach społecznościowych. Na porządku dziennym jest to, że skazywane osoby są torturowane, aby uzyskać od nich zeznania. Oskarża się ich na podstawie sfabrykowanych dowodów mających świadczyć o popełnieniu przestępstw gospodarczych czy przestępstw narkotykowych – podkreśliła Zielińska.

Dodała, że niewielka grupa niezależnych mediów jest nękana i oskarżana o oszustwa podatkowe, i na mocy tych rzekomych przestępstw jest im odbierane prawo do nadawania. – Dodatkowo wprowadzono przepisy, które za obrazę prezydenta pozwalają skazywać ludzi nie tylko na grzywnę, ale i na karę do 3 lat więzienia – mówiła Zielińska. Dodała, że banki muszą sprawdzać, skąd te organizacje mają fundusze na działalność. – Na podstawie ogólnych i niejasnych przepisów można zawieszać działalność organizacji pozarządowych. Protesty i zgromadzenia publiczne są utrudniane pod pozorem „obrazy moralności publicznej”. Pojawiają się także cyberataki na organizacje pozarządowe ze strony władz – mówiła Zielińska.

Emil Huseynow, szef azerskiego Institute for Reporters’ Freedom and Safety, powiedział, że organizacje pozarządowe w Azerbejdżanie nie mają dostatecznego wsparcia ze strony Europy, mimo że kraj ten jest członkiem Partnerstwa Wschodniego. – Alijew wykorzystuje swoją pozycję w Europie dzięki zasobom energetycznym, podobnie jak robiła to ZSRR. Ropa i gaz są wykorzystywane jako narzędzie polityczne. Kontrakty podpisane w 1999 roku z takimi firmami jak Eni, Shell, BP mają być przedłużone – mówił. Przypomniał, że w rodzimych firmach naftowych zatrudniani są członkowie rodziny Alijewa, a 50 mld dol. zysków z kontraktów naftowych trafia do kieszeni rodziny prezydenta Azerbejdżanu. Wykorzystywany jest do tego koncern SOCAR. – Zawierane kontrakty dotyczące ropy i gazu de facto niszczą organizacje pozarządowe, umacniając ten reżim – podkreślił Huseynow. Powiedział, że Polska jest w awangardzie sprzeciwu wobec Rosji i tego co dzieje się na Ukrainie. Zaznaczył, że w podobnej sytuacji jest także Azerbejdżan, a organizacje pozarządowe potrzebują wsparcia ze strony Europy, w tym także Polski. – Polska i Europa nie powinny dawać żadnego kredytu zaufania dla Alijewa, ponieważ to legitymizuje jego działania w kraju – powiedział gość z Azerbejdżanu. Podkreślił, że europejskie organizacje takie jak Komisja Europejska, inwestorzy czy Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju nie powinny wspierać reżimu Alijewa. – Polska jako lider regionu Europy Środkowej powinna nie tylko rozmawiać o kontraktach ekonomicznych, co jest naturalne, ale powinna także wywierać presję na Alijewa – podkreślił.

Argumentom organizacji badających respektowanie praw człowieka nie sposób odmówić racji. Europa, prowadząc interesy z poszczególnymi krajami, powinna także zważać na poziom respektowania swobód obywatelskich. Dostawy surowców energetycznych są jednak newralgicznym sektorem gospodarki. Rozmieszczenie surowców energetycznych na świecie nie bierze pod uwagę kryterium praw człowieka, jednak nabywcy mogą decydować od kogo kupują surowce. Dlatego dbając o bezpieczeństwo energetyczne, kupując gaz czy ropę, należy pamiętać o prawach człowieka. Azerbejdżan jest członkiem Rady Europy i wydaje się, że to forum jest najwłaściwszym miejscem do wywierania presji na kraj czy rząd, który ma problemy z przestrzeganiem praw człowieka. Należy jednocześnie zważyć na alternatywę, jaką w przypadku gazu ma Europa. Zgodnie z danymi BP Statistical Review 2016 udział Rosjan w rynku gazu w Europie wynosi ok 45 proc. Norwegia, która jest drugim największym dostawcą gazu do Europy, zabezpiecza 31 proc. Norwegowie nie mogą samodzielnie zapewnić Europie bezpieczeństwa dostaw. Chodzi także o dywersyfikację dostaw i szlaku surowców. Pamiętać należy również, że kupując gaz i ropę od Rosji, Europa de facto wspiera rządy Władimira Putina i politykę Kremla zmierzającą do „podkręcania śruby organizacjom pozarządowym” w Rosji. Miliardy dolarów pochodzące ze sprzedaży ropy i gazu trafiają do budżetu, z którego środki dystrybuowane są m.in. na wspieranie militaryzacji kraju, który wypowiada się coraz bardziej asertywnie o pokojowym współistnieniu z NATO. Między innymi te środki pozwoliły Rosji na agresję na Gruzję, aneksję Krymu i wspieranie konfliktu na wschodzie Ukrainy. Wyważenie interesów, kiedy w grę wchodzą prawa człowieka, nigdy nie jest proste. Jednak warto pamiętać o jeszcze ciemniejszej alternatywie wobec Azerbejdżanu, jaka rysuje się w kontekście zakupu gazu, który jest traktowany przez UE jako paliwo przejściowe w drodze do zeroemisyjnej gospodarki. Cenny jest zaś apel Emila Huseynowa, który powiedział, że rozmowy o kontraktach ekonomicznych są naturalne, ale Polska jako lider regionu i inicjator Partnerstwa Wschodniego powinna także prowadzić z rządem w Baku rozmowy w zakresie praw człowieka.

Gazociąg Transadriatycki – południowa furtka dla Gazpromu czy rosyjska propaganda?

Anna Roggenbuck, ekspertka CEE Bankwatch Network, powiedziała, że budowa Korytarza Gazowego jest bardzo ważna dla Azerbejdżanu. – Pozwoli to zwiększyć czterokrotnie eksport gazu, co da szansę na podreperowanie budżetu reżimu Alijewa, po tym jak ropa naftowa znacznie potaniała – podkreśliła ekspertka.

Europejskie instytucje od 2 lat nie zatwierdziły wsparcia dla Południowego Korytarza Gazowego składającego się z trzech linii gazociągów: SCP (Gazociąg Południowokaukaski), TANAP (Gazociąg Transanatolijski) i TAP (Gazociąg Transadriatycki) prowadzonych w kierunku Włoch. Jest to projekt wspólnego zainteresowania UE, co wyraża się poprzez wsparcie finansowe i polityczne. Faktycznie Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji o udzieleniu pożyczki na ten cel. Ksenia Manyushis, główny bankier w EBOR, powiedziała na początku tego roku, że jej instytucja finansowa nadal rozważa pożyczkę o dofinansowanie projektu TAP, ale proces ten nie został jeszcze zakończony. Brak decyzji w tej sprawie nie wynika jednak z kwestii nieprzestrzegania praw człowieka, ale z wielkości i złożoności projektu oraz liczby zainteresowanych stron. Problemy jakie trapią w tym aspekcie EBOR dotyczą spraw technicznych, sposobu rozłożenia rat oraz zabezpieczenia pożyczki.

– Alijew oczekuje, że oprócz wsparcia politycznego otrzyma finansowe wsparcie Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Dla UE to ważny gazociąg, ze względu na dywersyfikacje dostaw i uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji. Jednak argumentacja UE zaczyna się chwiać. Rosja będzie mogła wykorzystywać dodatkową możliwość przesyłu poprzez wykorzystanie TAP, a wcześniej przez Turcję, wówczas kiedy powstanie pierwsza nitka Turkish Stream. Gazprom oznajmił, że jest zainteresowany wykorzystaniem gazociągu TAP do przesyłu gazu z Rosji dzięki projektowi Posejdon, mającemu połączyć Grecję z Włochami. TAP także potwierdził możliwość przesyłu gazu z Rosji. Włoskie Eni informowało o zawarciu umowy z Gazpromem dotyczącej wykorzystania tego gazociągu – powiedziała Anna Roggenbuck. Dodała, że UE nie będzie miała wpływu na niewykorzystane przepustowości tego Korytarza. Już teraz 10 mld m3 gazu zostało zakontraktowane dla klientów w Europie. Projekt zakłada możliwość rozbudowy i przesyłu gazu z rejonu Morza Kaspijskiego, jednak do tego potrzebna będzie zgoda Turcji i Azerbejdżanu, a więc UE będzie miała tu duże trudności. Ekspertka podała, że koszt projektu wynosi 45 mld euro, a 10 mld m3 to zaledwie 2 proc. rocznego zapotrzebowania na gaz w Europie.

Argumentacja ta ma jednak wiele luk, a w jednym z punktów wyklucza się. Faktycznie Rosja i Turcja podpisały umowę o budowie jednej nitki Turkish Stream o przepustowości prawie 16 mld m3 gazu rocznie. Surowiec ma być jednak przeznaczony na rynek turecki.

Jakóbik: Turkish Stream z potoku w strumyczek. Turcja może ograć Rosję (ANALIZA)

Ankara zgodziła się co prawda na budowę drugiej nitki o tej samej przepustowości, ale Rosja powiedziała, że potrzebuje najpierw „żelaznych gwarancji” ze strony UE, że kraje Wspólnoty będą kupować rosyjski gaz. Takich gwarancji Komisja jak dotychczas nie zapewniła, ponieważ nie jest zainteresowana wpuszczaniem na rynek południowej Europy dodatkowego wolumenu gazu z Rosji. W grę wchodzą także przepisy trzeciego pakietu energetycznego, który stanął na drodze gazociągowi South Stream.

USA: Dostęp Gazpromu do Korytarza Południowego tylko w zgodzie z prawem UE

Rosjanie zgłaszali zainteresowanie wykorzystaniem projektu Posejdon, jednak poza ogólnymi deklaracjami nie ma w tej sprawie żadnych konkretów. Na początku roku Gazprom i Eni podpisały memorandum o porozumieniu w sprawie współpracy przy dostawach rosyjskiego gazu do Włoch. Dzięki budowie gazociągów Turkish Stream i Posejdon Rosjanie mogliby zwiększyć obecność na gazowym rynku Europy Południowej. Jak wynika z opublikowanej na stronie Gazpromu informacji, w dokumencie wyrażono zainteresowanie obydwu stron analizą perspektyw współpracy przy rozbudowie Południowego Korytarza dla dostaw rosyjskiego gazu do Europy, zwłaszcza Włoch. Dokument nie ma jednak zobowiązującego charakteru, a dostawy określono jako potencjalny zamiar „modernizacji” kontraktów na dostawy surowca na Półwysep Apeniński.

Gazprom i Eni chcą budować następcę South Stream

Umowę na realizację Posejdona, będącego elementem połączenia ITGI (Interkonektor Turcja-Grecja-Włochy), zawarto na początku 2016 roku. Jednak i tak miała ona charakter niewiążącego memorandum, a ostatecznej decyzji inwestycyjnej w kwestii realizacji tego projektu wciąż nie podjęto.

Grecja balansuje między Korytarzem Południowym a Turkish Stream

Co więcej w kontekście Południowego Korytarza Gazowego Rosjanie żonglują faktami, umowami i liczbami, które, jak się okazuje, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Przykładem jest tu rzekoma propozycja ze strony firmy SNAM o dopuszczeniu Gazpromu do TAP. Problem polega jednak na tym, że zaraz po tym jak tę informację wypuścili Rosjanie, Włosi jej zaprzeczyli.  Idąc dalej po nitce argumentów ze strony organizacji stojących na straży praw człowieka, faktycznie TAP nie wykluczył, że w przyszłości będzie tą infrastrukturą przesyłany gaz z Rosji. Jest jednak jeden warunek. Nawet jeśli Komisja wyraziłaby cichą zgodę na taki proceder, to potrzebna jest rozbudowa infrastruktury, która w pierwszej fazie będzie mogła przesyłać do 10 mld m3 gazu. Argumentacja w tym punkcie wzajemnie się wyklucza. Z jednej strony mowa jest o tym, że TAP może służyć do słania gazu z Rosji od południa do Europy, a z drugiej – że przepustowość jest już zarezerwowana przez europejskie firmy, w tym głównie przez włoskie Eni, które chce sprowadzać tą drogą ok. 8 mld m3 surowca.

Rozbudowa korytarza nie jest jednak uzależniona od Rosjan, a od tego czy firmy zachodnie porozumieją się co do zwiększenia dostaw od Azerów oraz w przyszłości od krajów z Azji Centralnej. Turcja czy Gruzja powinny być zainteresowane rozbudową gazociągów przesyłowych, bo to dla nich konkretny zysk w postaci opłat przesyłowych.

Włosi nie chcieli dopuścić Gazpromu do infrastruktury Korytarza Południowego. „To blef”

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew przyleci do Polski pod koniec tego miesiąca, gdzie oprócz spotkań z prezydentem RP Andrzejem Dudą będzie uczestniczył w organizowanym 27 czerwca Polsko-Azerbejdżańskim Forum Gospodarczym. Europa, w tym także Polska, poszukując dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych, powinna z jednej strony zabiegać o dostawy gazu, a z drugiej poprzez Partnerstwo Wschodnie i Radę Europy starać się o poprawę przestrzegania praw człowieka w Azerbejdżanie oraz w każdym innym kraju z dawnego ZSRR. Nie można jednak przy tym ulegać zawoalowanej grze ze strony Kremla, który liczy na rozbicie Partnerstwa Wschodniego i niedopuszczenie do zbliżenia dawnych republik radzieckich do UE w jakiejkolwiek formie, czy to na niwie relacji gospodarczych, czy praw człowieka.