Sawicki: Wszystkiego najlepszego, Norwegio! (FELIETON)

17 maja 2019, 13:00 Energetyka

Dziś Norwegowie obchodzą Święto Narodowe na pamiątkę 17 maja 1814 roku, kiedy to ogłosili konstytucję niepodległej Norwegii. Była to próba zachowania suwerenności kraju w obliczu szwedzkiego zagrożenia. Ambasada Królestwa Norwegii przypomina, że w tym samym roku podpisano Układ z Moss, na mocy którego Szwecja uznała konstytucję norweską. Dzisiaj to norweski gaz i technologia mogą zwiększyć energetyczną suwerenność Polski – pisze Bartłomiej Sawicki redaktor portalu BiznesAlert.pl.

fot. BiznesAlert.pl Norwegia
fot. BiznesAlert.pl

Święto Narodowe Norwegii jest dobrą okazją do przypomnienia strategicznej roli tego państwa w zwiększaniu suwerenności gazowej Polski, rozumianej jako wolność wyboru dostawcy. Jednocześnie współpraca energetyczna Polski i Norwegii wesprze transformację energetyczną naszego kraju poprzez przechodzenie w coraz większym stopniu na gaz w elektroenergetyce. Surowiec z Norwegii ma zastąpić ten rosyjski. Norwegowie mogą dostarczyć także Polsce technologie do budowy morskich farm wiatrowych.

Podczas ostatniej konferencji GAZTERM 2019 w Międzyzdrojach, Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej podkreślił, że dzięki zwiększonym możliwościom odbioru LNG, poprzez rozbudowany terminal paliwa w Świnoujściu, planowanemu zakupowi pływającej jednostki regazyfikacyjnej w Gdańsku i wreszcie surowcowi z Norwegii poprzez Baltic Pipe, Polska ma uzyskać pełną suwerenność gazową, a także szerzej, energetyczną. Rząd chce od początku 2022 roku sprowadzać z Norwegii poprzez Danię do 10 mld m sześć. paliwa rocznie. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zamierza wydobywać z tamtejszych złóż, gdzie ma lub będzie miało nowe koncesje, do 2,5 mld m sześc. Pozostały wolumen ma być kupowany na rynku.

Prezes PGNiG, Piotr Woźniak, podczas tej samej konferencji podkreślał, że Norwegia jeszcze przez lata będzie opłacalnym kierunkiem wydobycia ropy i gazu. Z tamtejszych złóż będzie można jeszcze wydobyć 40 procent dostępnego potencjału, a wydobycie w tamtym regionie trwa nieprzerwanie od lat 70.

Patrząc szerzej, polska energetyka znajduje się między młotem a kowadłem. Z jednej strony polityka klimatyczno – energetyczna Unii Europejskiej oraz rosnąca presja społeczna wymuszają dekarbonizację. Z drugiej jednak pospieszne odchodzenia od węgla może przełożyć się na jeszcze większe niż obecnie podwyżki cen energii, a co za tym idzie protesty społeczne. Tak stało się w 2013 roku w Bułgarii, kiedy rosnące ceny energii elektrycznej doprowadziły do napięć społecznych i zmiany rządu. Warto także pamiętać protesty tzw. żółtych kamizelek we Francji, które także mają tło energetyczne. Wywołały je podwyżki tzw. opłaty paliowej. Polską odpowiedzią na te wyzwania ma być najpierw dywersyfikacja gazowa, którą osiągniemy po 2020 roku, a następnie budowa elektrowni atomowej po 2030 roku. Rozwój energetyki gazowej wydaje się być tańszy i szybszy od rozwoju energii jądrowej. Budowa bloku gazowego trwa ok. 2 lat, biorąc pod uwagę proces inwestycyjny może się ona zamknąć w 4 – 5 latach. W przypadku atomu proces ten może potrwać ponad dwa razy dłużej, tak jak i innych krajów, które obecnie realizują podobne inwestycje. Co ważne środki na dofinansowanie energetyki gazowej, mniej emisyjnej od węglowej mogą pochodzić z Funduszu Modernizacyjnego, w ramach wdrożonych w ub. roku zmian w systemie handlu emisjami CO2.

Norwegia, patrząc na doświadczenia innych krajów UE, jest pewnym dostawcą surowca, w przeciwieństwie do partnera rosyjskiego. W 2017 roku do Polski gazociągiem jamalskim docierał zawodniony gaz, którego PGNiG przez brak instalacji osuszających nie mogło odbierać przez kilka dni. Przełożyło się to na zwiększenie ryzyka dostaw do klientów PGNiG. Tegoroczne problemy z dostawami rosyjskiej ropy potwierdzają tylko obawy o wiarygodność rosyjskiego partnera. PGNiG chce więc uwolnić się od krępującego, niepasującego do obecnych rynkowych realiów kontraktu gazowego z Gazpromem, który wygasa w 2022 roku. Cena gazu, jak podkreśla spółka jest wyższa aniżeli ta na rynkach zachodnich. Poprzez zmianę dostawcy i modelu tychże dostaw na bardziej zdywersyfikowane PGNiG chce uzyskać finalnie konkurencyjną cenę surowca. Dostawcą ma być ten kraj, który dostarcza surowiec na rynki zachodnioeuropejskie, gdzie jak twierdzi PGNiG cena jest konkurencyjna względem umowy jamalskiej. Chodzi oczywiście o Norwegię.

Można więc zaryzykować stwierdzenie, że Norwegia dopełni europejską, gazową integrację Polski, ale i krajów Europy – Środkowo – Wschodniej i Północnej z Europą Zachodnią poprzez dostęp do tego samego gazu co Wielka Brytania, Niemcy czy kraje Beneluksu.

Drugim, poza gazowym wymiarem współpracy Polski i Norwegii jest rozwój morskich farm wiatrowych. Polska chce do 2040 roku dysponować ok. 10 GW mocy w offshorze. Już po 2025 roku może w naszym systemie energetycznym pojawić się pierwsza energia z morskich farm wiatrowych z projektów Polenergii, Polskiej Grupy Energetycznej oraz Baltic Trade and Invest. Norweski Equnior, który co nie jest wykluczone w przyszłości będzie sprzedawać PGNiG gaz do przesyłu przez Baltic Pipe, dostarczy technologię i wiedzę do budowy morskich farm wiatrowych. Spółka ta ma już podpisane umowy o partnerstwie i udziale w rozwoju trzech projektów Bałtyk III, II oraz od końca ubiegłego roku także Bałtyk I. Offshore to obecnie najbardziej efektywne źródło OZE, bowiem ma współczynnik wykorzystania mocy przekraczający 45 procent. Sprawność takich instalacji jest zbliżona do tych, wykorzystywanych w energetyce konwencjonalnej. Kolejne firmy w Polsce, jak PGE i Orlen, będą w tym roku wyłaniać partnera, z którym zrealizują własne projekty. W grę wchodzi tu także norweska spółka. Nawiasem mówiąc, staje się ona powoli wzorem dla innych naftowych gigantów, także w Polsce. Poprzez rozwój offshore’u PKN Orlen podąża norweską ścieżką.

Norwegia staje się więc kluczowym krajem, który pomoże Polsce odchodzić od węgla w drodze ewolucji i przejścia na OZE, m.in. poprzez gaz.