Schnell: Konserwatyzm a polityka energetyczna

21 listopada 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Christian Schnell

Kancelaria Solivan

W Polsce wielu ekspertów uważa, że brakuje spójne podejście do polityki energetycznej. Brak spójnego podejścia nie jest domeną obecnego rządu, w zasadzie ten brak jest widoczny od momentu przejęcia władzy przez partie konserwatywne od 2005 roku. Wśród głównych konserwatywnych partii w Polsce, Prawa i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska, PiS wydaje się partią z mocniejszymi fundamentami konserwatywnymi, więc powinna być intelektualnie przygotowana do wyznaczenia konserwatywnej polityki energetycznej jako element konserwatywnej polityki gospodarczej. Nie bez powodów PiS szukał swojego partnera politycznego w Europie w Wielkiej Brytanii, kraj, który również ma mocne korzenie w konserwatyzmu. Więc warto się oprzeć o konserwatywnych nowoczesnych filozofów z Wielki Brytanii jak np. Roger Scruton, m.in. autor książki „Co znaczy konserwatyzm”, żeby zbudować spójną politykę gospodarczą, w tym politykę energetyczną.

Zasada wolnorynkowa i ingerencja państwa

Zasadniczo konserwatysta uważa, że gospodarka wolnorynkowa stanowi gwarancję bogactwo narodu i najlepszą metodę utrzymania lub podniesienia poziomu życia swoich obywateli. W ramach wolnego rynku, zabiegając o dobrobyt materialny dla siebie, jednostki zabiegają tym samym o dobrobyt materialny dla siebie. Jest to podstawowe przekonanie wielu konserwatywnych polityków w Anglii jak np. sz.p. Margaret Thatcher. Ta teza jest jednak oparta o wizję, że jedynym celem życia społecznego jest gromadzenie bogactwa, a jedynym zadaniem polityki odkrycie najlepszych środków do tego celu. Faktycznie, publiczna własność środków produkcji odbiera zachętę do gospodarowania i próby podkopania instytucji prywatnej własności nie dają się pogodzić z realizacją celów gospodarczych. Ale w myśl wiodących teorii ekonomicznych np. Keynesa również konserwatyści akceptują, że ingerencja państwa w procesy rynkowe stanowi społeczną i ekonomiczna konieczność. Bycie obywatelem nie można sprowadzać do konsumpcji aby na gruzach zrozumienia politycznego zatriumfowała ekonomika. Byłoby to podejście deterministyczny blisko marksistowskiej teorii dziejów. Roger Scruton pisze: „Ekonomika ma się do polityki mniej więcej tak samo, jak neurologia do uczuć”.   

Własność

Kluczem konserwatywnej polityki gospodarczej to własność. Własność to podstawowy stosunek, w który wchodzą ze sobą człowiek i natura. Ale nie istnieje bezwzględnej i nieusuwalnej potrzeby własności prywatnej. Własność to pierwszy stadium uspołecznienia przedmiotów. Niekoniecznie jest wytworem chciwości lub wyzysku, lecz koniecznie należy do procesu, w wyniku którego ludzie wyzwalają się spod władzy rzeczy. Poprzez własność człowiek nasyca swój świat wolą i tym samym zaczyna odkrywać siebie jako istota społeczna. Uczucia właścicielskie człowieka kierują się przede wszystkim na jego najbliższe otoczenie, na te rzeczy, z którymi jest zespolony – tj. „dom” (co obejmuje również wynajęte mieszkanie). Rodzina żyje w „domu”, a założenie „domu” wymaga własności. Aby poczucie posiadania mogło w pełni wydać owoce, muszą istnieć trwały przedmioty posiadania. Podejście człowieka do własności udowadnia, że konsumpcja nie jest jedynym i ostatecznym celem wszelkiej działalności gospodarczej. Własność prywatna uzupełnia i umacnia podstawową relację społeczną. Stąd rozdział własności wśród wszystkich obywateli, a nie tylko jego akumulacja w rękach najsprawniejszych jest pożądana, żeby kształtować postawy szacunku wobec ustalonego porządku politycznego.

Redystrybucja majątku

Główne metody redystrybucji majątku to opodatkowanie, nacjonalizacja i wywłaszczenie. Redystrybucja ma prowadzić do „sprawiedliwości społecznej”, skoro talent, sprawności, energia obywateli państwa są nierówno rozdzielone. Socjaliści uważają, że tylko w warunkach równości można położyć kres konfliktowi społecznemu. Konserwatysta uważa, że ze względu na porządek i stabilność społeczną, ostatecznie z racji stanu redystrybucja jest dozwolona, ale nadużycie już nie jest dozwolone. Redystrybucja jest wyjątkiem reguły ochrony własności, a nie podstawowym celem polityki. Roger Scruton pisze: „Nieskrępowane prawo rynku rodzi monopol – a jeśli nie monopol, to gospodarczą oligarchię – które nie tylko tłumi konkurencję, lecz może uczynić z niezależnej korporacji lub kartelu rywala państwa.” Kontrola państwowa chroni jednak państwo tylko wtedy, kiedy przyznaje mu monopol – jak np. w komunistycznej Rosji.

Własność publiczna i dobro publiczne

W gospodarce rynkowej publiczna własność przyczyniała się jednak do osłabienia, a nie wzmocnienia państwa. Pozwoliła związkom zawodowym na stosowanie monopolu poprzez „wykluczenie” innych robotników niezrzeszonych przy jednoczesnym zachowaniu „prawa do strajku”. Roger Scruton tłumaczy: „Zatem władza wydzierana przez państwo monopolistycznemu właścicielowi (od którego można oczekiwać, że będzie zainteresowany rozwojem i dynamiką swej gałęzi przemysłu), przechodzi w ręce nie państwa, lecz ruchu pracowniczego, który może w drodze szantażu zmusić państwa do subsydiowania każdej gałęzi przemysłu, do której upadku się przyczyni.” Tylko tam, gdzie przedsiębiorstwo wytwarza dobro publiczne, państwo może je wspierać, chronić lub rozbudowywać, nie pogwałcając przy tym prawa własnościowe. W rzeczy samej państwo powinno zachować kontrolę tam, gdzie wysokie koszty sprawiają, że dana działalność jest (tymczasowo) nierentowna dla prywatnego przedsiębiorcy, a społeczne zyski, które wchodzą w zakres obowiązków rządu, przeważają. Państwo powinno się zatem wycofać z wszelkich układów ekonomicznych, które całkowicie zdają je na łaskę pojedynczych grup obywateli, tj. zgodnie z Roger Scruton „władza bez autorytetu, często przyjmując wobec państwa egoistyczną podstawę kogoś, kto chce wyłudzić od swego pana jak najwięcej tłustych kąsków”.

Polska polityka energetyczna i interes spokoju społecznego

Polska polityka energetyczna znajduję się w powyżej opisanym dylemacie, jest wręcz idealnym dowodem skutków odejścia od konserwatywnej polityki ekonomicznej. Niewątpliwe historyczne osiągnięcia NSZZ Solidarność i liczne powiązania z wiodącymi konserwatywnymi politykami konserwowały stan, który jest sprzeczne z podstawowymi zasadami konserwatyzmu. W imieniu „społecznego interesu” górnictwa węglowego i przez deklarowanie węgla jako „dobro publiczne” również polski sektor energetyczny jest od wielu lat paraliżowany. Polskie rządy stały się zakładnikiem górniczych związków, a społeczny interes wszystkich obywateli z powodu negatywnych skutków ekonomicznych, zdrowotnych i politycznych związanych z wsparciem sektora węglowego już od dawna znacznie przewyższa interes „spokoju społecznego” jednej grupy zawodowej, głównie skoncentrowanej w jednym regionie Polski. Zgodnie z narracją polityczną krajowy tj. głównie górnośląski węgiel kamienny stał się koniecznym paliwem w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego tj. dostępność energii w pożądanym czasie, pomimo że węgiel kamienny jest towarem łatwo dostępnym na całym świecie – co udowodni sytuacja ekonomiczna polskich kopalń. Węgiel kamienny jest znacznie łatwiej dostępny niż drugie paliwo kopalne czym jest gaz ziemny z odpowiednimi wezwaniami ekonomiczno-logistycznymi, w celu ochrony sektora węglowego na Górnym Śląsku „pożyczono” tą argumentację.

Społeczny interes i dobro publiczne

Zasadnicze pytanie jest, czy wytwarzanie energii (z węgla) jest w ogóle interesem społecznym. Można mieć wątpliwości. Interesem społecznym nie jest wytwarzanie energii jako towar, tylko dostępność tego towaru w momencie pożądanym. Więc istotą dobra publicznego czym jest energia elektryczna i cieplna jest jej dostępność, z czego wynika kilka istotnych konsekwencji dla kształtu rynku energetycznego przy obecnym rozwoju technicznym.  

Bez wątpienia jakość powietrza i z tym związany stan zdrowia społecznego jest dobrym publicznym, który warto chronić przed zapędami przedsiębiorców na całkowicie wolnym rynku. Z tego powodu na całym świecie promuje się zasadę internalizacji kosztu emisji CO2, i obowiązują coraz wyższe wymagania dotyczące uniknięcie innych szkodliwych emisji. Jest to również jednym z najaktualniejszych i niekwestionowanych problemów polskiego społeczeństwa – niezależnie od pytania, czy działania w celu ochrony klimatu światowego są konieczne.  

Ponadto społecznie zaakceptowany koszt dostępnej energii jest ważnym dobrem. W przeszłości ten argument wmawiał za rozwinięciem centralnego wytwarzania energii za pomocą paliw kopalnych i jej dystrybucja. Jednak przy obecnym rozwoju technologii niskoemisyjnych i magazynowania energii oraz przy stosowaniu zasady internalizacji kosztów emisji przy wytwarzaniu energii koniecznością ekonomiczną wydaje się przebudowę polskiego systemu energetycznego. W związku z powyższymi celami ochrony jakości powietrza i zdrowia ludzkiego rząd powinien ukierunkować miks energetyczny w taki sposób, aby równolegle stworzyć nowe gałęzie przemysłu. Przykładem z powodu podobnego położenia geograficznego mogą być kraje skandynawskie, gdzie sektor wytwarzania energii z biomasy (głównie z  biodegradowalnych odpadów rolniczych, leśnych, komunalnych i przemysłowych) i sektor wytwarzania energii z wiatru – czy na lądzie czy na morzu – ma pierwszeństwa przy rozwoju nowej mocy. Również technologię magazynowania energii z ciepła i energii elektrycznej mają duży potencjał, który rząd powinien rozwijać.       

W tym kontekście cieszyć może zatem polityczna gotowość Sejmu i aktualna decyzja notyfikacyjna Komisji Europejskiej do wypłaty ogromnych środków w wysokości ponad 7 miliardów złotych w celu likwidacji kopalń do końca 2018 roku przy jednoczesnym utrzymaniu spokoju społecznego na Górnym Śląsku. Ponadto ważne jest również wsparcia dla mocno zindustrializowanego regionu w celu przekształcenia pracowników przemysłowych i zlokalizowania nowych miejsc pracy w innych gałęziach przemysłu tj. Plan Morawiecki dla Śląska. Nieodłącznym elementem tej polityki powinno być równoczesne urynkowienie pozostałego sektora górniczego, ponieważ żadna racja stanu nie przemawia za utrzymanie publicznego majątku nawet rentownych kopalń. Związki zawodowe będą się porozumieć z nowymi prywatnymi właścicielami, a polski rząd przestaje być ich zakładnikiem.   

Własność prywatna kontra nacjonalizacja

Jednakże, żeby osiągnąć powyższy cel tj. zapewnienie dostępności niskoemisyjnej energii (re)nacjonalizacja sektora energetyki i/lub z tym związane gałęzi przemysłu wydają się koniecznością, i interes społeczny przewyższa ochronę własności prywatnej? Społeczny interes to dostępność niskoemisyjnej energii, albo jako usługa albo za pomocą własnej produkcji. Z punktu widzenia interesu społecznego można więc znaleźć sporo argumentów, dlaczego państwo powinien kontrolować infrastrukturę przemysłu i dystrybucji energii elektrycznej i – w przypadku samorządu – cieplnego. Dobro czym jest energia jest wtedy udostępniona wszystkim obywatelom. Jednak w sektorze wytwarzanie energii taka konieczność zasadniczo nie istnieje, o ile mechanizm rynkowy działa poprawnie i zachęca przedsiębiorców do produkcji energii jako sprzedawalny towar w czasie potrzeby.

Istotnym problemem w Europie jest to, że polityczna wola wielu krajów członkowskich prowadziła do sytuacji nadwsparcia niskoemisyjnych technologii (z pomocą wsparcia inwestycyjnego i operacyjnego) w wielu państw europejskiego rynku elektroenergetycznego, a w związku z tym sama rynkowa cena energii nie wystarczy do pokrycia kosztów. Takie „wtrącanie się” przez politykę energetyczną ma długą tradycję, ponieważ politycy działające pod presją zniekształcają rynek w celu promowania poszczególnych technologii wytwarzania energii. Jednolity rynek energii elektrycznej w UE ma tym ostatecznie zapobiegać, aby obniżyć koszt dostępnej energii i chronić europejskich obywateli przed wyżej opisanym politycznym zjawiskiem.

W związku z tym utrzymanie narodowej energetyki wytwarzania energii straci swoją „rację bytu”, a tymczasowa rola państwa w wielu krajach podlega na tym, żeby utrzymać za pomocą mechanizmu rynku mocy tj. rynek dwutowarowy energii elektrycznej i dostępnej mocy jednostki wytwarzania energii elektrycznej w celu bilansowania energii na szczeblu technicznego przemysłu. Nowa europejska polityka energetyczna ma na celu „przywrócenia” obywatelom możliwość produkcji własnej energii, tak jak do połowy 19-tego wieku. Dopiero w epoce rozwiniętej industrializacji wprowadzono centralnie sterowanej energetyki za pomocą paliw kopalnych, ale czas dobrobytu tego modelu dobiega końca. Obecny postęp technologiczny przy wytwarzaniu i magazynowaniu energii prowadzi w przewidywalnym okresie do ponownej decentralizacji kosztowo efektywnego wytwarzania „swojej niskoemisyjnej energii” w „domu”, co daje obywatelom szczególną satysfakcję poza efektem tańszej konsumpcji energii. Konserwatysta może się tylko cieszyć z takiego rozwoju wydarzeń.

Państwo nie powinno być uczestnikiem tej transformacji, albo jeszcze gorzej, ją hamować na potrzeby partykularnych interesów, tylko ustanowić odpowiednią ramę legislacyjną, aby przy okazji tej transformacji nie doprowadzić do niesprawiedliwości społecznej i ubóstwa energetycznego. W związku z tym „własne wytwarzanie energii” powinno być szczególnie wspierane przez państwo w przypadku grup obywateli wytwarzających i konsumujących energię tj. klaster energii. Kontrolowany przez państwo operator sieci dystrybucyjnej powinien zachęcać do stworzenia takich grup, czy przez strukturę taryfową czy przez wsparcie organizacyjne.