Shell chce być największym koncernem energetycznym na świecie

13 marca 2019, 15:45 Alert

Brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell może stać się największym na świecie koncernem energetycznym do 2030 roku. Wszystko to dzięki ambitnym celom spółki, która przygotowuje się na duże zmiany w światowych dostawach energii.

fot. Shell

Dyrektor Shell ds. Gazu i Nowych Energii Maarten Wetselaar powiedział podczas konferencji CERAweek w Houston, że jeśli koncern osiągnie swój cel redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2035 roku, to „czystą energię będziemy musieli sprzedać, co uczyni nas zdecydowanie największą firmą energetyczną na świecie”. Wszystko będzie zależało m.in. od stopy zwrotu inwestycji na poziomie minimum 8-10 procent. Podkreślił także, że z racji rozwiniętego biznesu w sektorze gazu, Shell ma także możliwości pozyskiwania najtańszego „błękitnego paliwa” w dowolnym miejscu na świecie.

Przedstawiciel Shella ocenił także swoich konkurentów, którzy według niego z racji swoich przestarzałych modeli biznesowych są na rynku „bezużyteczni”. – Wielu z nich znajduje się w niekorzystnej sytuacji, posiadając olbrzymią spuściznę, w postaci elektrowni węglowych i jądrowych, ale także dzięki scentralizowanej filozofii – powiedział Wetselaar. Shell przekonuje, że dzięki zróżnicowanemu portfelowi usług, powiększonego o energetykę niskoemisyjną, firma będzie w maksymalny sposób dostosowana do przyszłego rynku energii elektrycznej, który będzie bardziej zdecentralizowany.

Do 2020 roku Shell planuje zainwestować około 1-2 miliardów dolarów rocznie w nowe technologie energetyczne, w tym w rozwój generacji energii elektrycznej. Firma zaczyna podchodzić poważniej do inwestycji w niskoemisyjną energetykę, podkreślając, że pierwsze w nią inwestycje miały raczej charakter testowy, w celu sprawdzenia rynku i stop zwrotu, a także udowodnienia, że Shell dobrze sobie radzi z takimi inwestycjami.

Koncern w swojej obecnej działalności w 65 procentach skupia się na produkcji i rafinacji ropy naftowej, w 25 procentach na produkcji gazu, a w 10 na petrochemii i chemii.

Financial Times/Patrycja Rapacka