Sierakowska: Rynek ropy spogląda ze strachem na Ukrainę (ROZMOWA)

17 lutego 2022, 07:25 Energetyka

– Rynek ropy ze strachem obserwuje to, co dzieje się w świecie globalnej polityki, zwłaszcza ruchy Rosji względem Ukrainy. Niepewność budzi też sytuacja gospodarcza, która w dwojaki sposób może mieć wpływ na notowania ropy w najbliższych miesiącach – mówi Dorota Sierakowska, analityczka rynku energii DM BOŚ, w rozmowie z BiznesAlert.pl. 

Dorota Sierakowska, analityczka rynku energii DM BOŚ. Grafika: Gabriela Cydejko.
Dorota Sierakowska, analityczka rynku energii DM BOŚ. Grafika: Gabriela Cydejko.

BiznesAlert.pl: Ceny ropy na rynkach przekroczyły 90 dolarów za baryłkę. Czym jest spowodowana obecna tendencja wzrostowa na rynku płynnego złota?

Dorota Sierakowska: Sytuacja na rynku ropy jest teraz napędzana głównie czynnikami geopolitycznymi. Rynek z niepokojem obserwuje napięcia na granicy rosyjsko-ukraińskiej, które w przypadku wybuchu konfliktu mogą mieć dramatyczne konsekwencje dla globalnej gospodarki, również tej surowcowej. Warto mieć na uwadze to, że Rosja jest drugim największym producentem ropy naftowej na świecie. Rynek obawia się, że środki dyplomatyczne mogą teraz nie zadziałać, co wywiera silną presję na ceny ropy. Drugim czynnikiem geopolitycznym, który wpływa na ceny surowca jest to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. W ostatnich tygodniach zintensyfikowały się ataki jemeńskich rebeliantów Huthi na instalacje eksportowe Arabii Saudyjskiej czy też Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ta sytuacja pokazuje, że region Bliskiego Wschodu też jest obszarem, w którym cały czas są silne napięcia militarne a one mogą mieć bezpośredni wpływ na producentów ropy. 

Czy rynek już uporał się z brzemieniem pandemii? Jak wygląda kwestia balansowania popytu i podaży?

Tutaj sygnały nie są jednoznaczne. Z jednej strony, mamy sygnały ożywienia gospodarczego, dobre wskaźniki makroekonomiczne i dość duży optymizm co do sytuacji w globalnej gospodarce. Z drugiej strony, rynek obawia się tego, że do końca roku z powodu inflacji i rosnących cen towarów, główne gospodarki światowe podwyższą stopy procentowe, co przełoży się na wyhamowanie dynamiki wzrostu gospodarczego. Tak więc mamy dwa główne czynniki, które mogą oddziaływać na siebie w sposób przeciwny, a ich efekty końcowe poznamy dopiero w drugiej połowie roku. `

Jak na to wszystko zareaguje kartel OPEC i jego sojusznicy? Czy organizacja będzie zwiększała wydobycie poza ustalone wolumeny?

Obecna sytuacja na rynku ropy nie będzie miała dużego wpływu na decyzje podejmowane przez OPEC. Duży nacisk na zwiększenie wydobycia obserwowaliśmy jesienią ubiegłego roku, kiedy notowano rekordowo wysokie ceny wszystkich surowców energetycznych. OPEC nie ugięło się, jednak otworzyło furtkę do spontanicznych i elastycznych działań kiedy byłoby to potrzebne. Myślę, że teraz będzie podobnie. OPEC zależy na stabilności i balansie cen surowców. 

Problem z porozumieniem naftowym w obecnej sytuacji jest taki, że jednym z kluczowych sygnatariuszy tego paktu jest Rosja, która sama niebawem może wywrócić stolik surowcowy do góry nogami. Ponadto, problemem jest również wypełnienie już obecnie obowiązujących limitów. Coraz więcej krajów kartelu ma problemy z wydobyciem odpowiedniej ilości ropy. 

W ostatnim czasie pojawiły się również problemy z wydobyciem w Libii…

Tak, ale Libia to jednak nieco inny przypadek. Porozumienie naftowe traktuje łagodniej kraje, które są targane wewnętrznymi problemami czy też zostały objęte sankcjami. Libia, Iran i Wenezuela są tak naprawdę wyjęte z limitów produkcji. 

Jak na sytuację rynku ropy wpływa decyzja Amerykanów o uwalnianiu zapasów ropy naftowej z magazynów? Patrząc na ceny, wydaje się, że nie wpływa to na rynek…

Rzeczywiście tak jest. Największy wpływ na rynek miało to w momencie ogłoszenia, że USA będą budować koalicję państw, które dołączą się do opróżniania magazynów. Do tej koalicji dołączyło kilka państw, USA zobowiązały się do uwolnienia około 50 mln baryłek ropy, pozostałe państwa zobowiązały się do uwolnienia co najwyżej kilkunastu milionów baryłek. Jednak te deklaracje nie przekroczyły łącznie nawet jednodniowego popytu na ropę na świecie. To, co zostało uwolnione, bardziej zostało potraktowane jako symboliczny gest, niż coś, co może mieć rzeczywisty wpływ na rynek ropy. Możliwe, że pewien bodziec dla rynku będzie stanowiła deklaracja Chin co do uwolnienia swoich zapasów ropy, ale na chwilę obecną trudno przewidzieć jak duży będzie to wolumen. 

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Prezes Orlenu spotkał się z premierem Węgier i szefem MOL