Sikora: PGNiG wycofuje się z Libii. Wychodzą i (na pewno) wrócą

24 stycznia 2014, 12:21 Energetyka

W związku z sytuacją w Libii, kierownictwo PGNiG podjęło decyzję o wycofaniu do Polski wszystkich Polaków  pracujących w spółce POGC Libya BV oraz w spółkach pracujących na jej zlecenie.

– Poszukiwanie węglowodorów odbywa się w krajach, gdzie ryzyko polityczne czy wojenne jest podwyższone. I w ten sposób buduje się również portfel swoich aktywów, że bierze się właśnie czynnik takiego ryzyka jako jeden z wiodących – powiedział w rozmowie z naszym portalem dr Andrzej Sikora, prezesa Instytutu Studiów Energetycznych.

Zdaniem Sikory od drugiej wojny światowej większość wojen toczy się o surowce. W tym o ropę naftową w szczególności. – Natomiast uważam, że za decyzją PGNiG o wyjściu z Libii nie kryje się rezygnacja tej firmy z poszukiwań źródeł surowców za granicą naszego kraju – mówi dalej ekspert. – Oznacza to moim zdaniem próbę jej wejścia w bardziej bezpieczne politycznie regiony. Przypomina to dublowanie polityki PKN Orlen, który od samego początku ogłaszał, że wchodzi tylko w takie regiony.

– Inwestycja w Możejki w ujęciu wartościowym była podobna do tej, którą zrealizował Chevron, kupując złoża łupkowe w USA, co warte było 2,5 mld dol. I to jest także kierunek dla PGNiG. Musi być to powiązane z myśleniem perspektywicznym, a pieniądze za tym stojące są sprawą wtórną. Zatem PGNiG, gdy sytuacja w Libii się uspokoi – na pewno tam wróci. Kraj ten ma przecież jeden z najlepiej rozpoznanych i najtańszych w eksploatacji złóż konwencjonalnych – przypomina Sikora.

– Zresztą światowe koncerny postępowały podobnie do PGNiG: Conoco Phillips wychodziło z Libii, gdy doszło do ataku terrorystycznego w Lockerby, podobnie globalne firmy wielokrotnie wychodziły z Rosji – i, gdy sytuacja się uspokajała – wracały – kończy prezes Instytutu Studiów Energetycznych.