Socor: Nord Stream 2 ma załamać ukraiński system gazowy i budżet

23 września 2015, 08:46 Energetyka

Jak informował 4 września BiznesAlert.pl Gazprom podpisał porozumienie akcjonariuszy w sprawie projektu Nord Stream 2 razem z europejskimi Shellem, OMV, E.on-em i BASF/Wintershallem. Zdaniem Władimira Socora podstawowym celem projektu jest uderzenie w Ukrainę.

Nord Stream. Grafika: Gazprom

Podpisanie umowy akcjonariuszy to coś więcej, niż obowiązujące już memorandum o porozumieniu między wspomnianymi firmami. W przeciwieństwie do memorandum, które jest aktem woli, umowa jest formą zobowiązania, która faktycznie rozpoczyna współpracę spółek przy realizacji projektu. W jego ramach strony przyjmują konkretny terminarz i inne zobowiązania.

Decyzja firm europejskich o rozpoczęciu rozbudowy Gazociągu Północnego oznacza, że wzrośnie presja na Komisję Europejską, która nie godzi się na zwolnienie naziemnych odnóg Nord Stream spod regulacji trzeciego pakietu energetycznego. Pierwsze dwie nitki Nord Stream o łącznej przepustowości 55 mld m3 rocznie stoją częściowo niewykorzystane, bo Gazprom ma zgodę na wyłączność w wykorzystaniu do 50 procent tej mocy. Budowa trzeciej i czwartej nitki w ramach projektu Nord Stream 2 oznaczałaby, że ta przepustowość zostanie podwojona, a udziałowcy będą tym bardziej potrzebować zgody Komisji na zwolnienie.

– Tego projektu nie da się oddzielić od starań Rosji o podważenie pozycji Ukrainy za pomocą wielu narzędzi od militarnej agresji po wyczerpanie ekonomiczne – twierdzi Władimir Socor z Jamestown Foundation.  – Nord Stream służy konkretnie wykluczeniu tego kraju z tranzytu gazu do Europy czyli realizacji celu strategicznego oraz taktycznego, czyli pozbawienia Kijowa zysków z opłat tranzytowych – dodaje ekspert.

– Najbardziej ambitnym celem jest jednak zastąpienie szlaku ukraińskiego nową trasą dostaw do Europy pod całkowitą kontrolą Gazpromu – twierdzi Socor. Gazprom jest większościowym udziałowcem projektu Nord Stream. Analityk Jamestown Foundation przypomina też, że w zarządzie zasiadają Niemcy, Gerhard Schroeder (b. kanclerz RFN) i Matthias Warnig.

– Dlatego na Nord Stream 2 należy patrzeć z szerszej perspektywy jego wpływu na bezpieczeństwo dostaw do szeregu krajów europejskich i wyzwania, jakie stanowi on dla wspólnej polityki energetycznej i prawa UE – ocenia badacz. Wskazuje, że rok uruchomienia trzeciej i czwartej nitki Nord Stream budowanej w ramach projektu wyznaczony na 2019 rok pokrywa się z terminem zakończenia umowy tranzytowej Rosja-Ukraina. – Wygląda na to, że Rosjanie będą szukać całkiem nowego porozumienia z drastycznym obniżeniem dostaw przez Ukrainę, jeśli prace przy Nord Stream będą postępować.

Zdaniem eksperta dostawy przez Ukrainę już teraz spadają, głównie ze względu na spadek zapotrzebowania na rosyjski gaz w Europie ale także ze względu na przenoszenie tranzytu do dwóch istniejących nitek gazociągu Nord Stream. Razem ze spadkiem tranzytu maleją dochody Ukrainy z opłat z tego tytułu. – Ukraina zarobiła około 4 mld dolarów w 2013 roku, 3 mld w 2014 i oczekuje 2 mld w 2015 roku – wylicza Socor.

W jego przekonaniu ten spadek ma działanie destabilizujące dla i tak zagrożonego budżetu kraju. Dlatego Kijów chce zwiększyć opłaty tranzytowe i wykorzystuje ten postulat w negocjacjach ceny gazu od Gazpromu na 2016 rok. – Przy obecnym poziomie taryf system przesyłowy Ukrainy zacznie przynosić straty, jeśli tranzyt spadnie poniżej 40 mld m3 rocznie – ocenia Socor. W 2015 roku ma wynieść 51 mld m3 rocznie, podczas gdy dekadę temu wynosił jeszcze 110 mld m3 na rok.

Jak zauważa przedstawiciel Jamestown Foundation, pomimo problemów ekonomicznych projektu Nord Stream 2 może on zniechęcić europejskich inwestorów do inwestowania w ukraińskie gazociągi wymagające modernizacji. – Gazprom nie zrezygnuje z tranzytu przez Ukrainę od razu po zakończeniu obecnej umowy – twierdzi naukowiec. – Rosyjski rząd i Gazprom sugerują, że chcą negocjować nowe porozumienie tranzytowe ale na mały wolumen po 2019 roku. Jest tak, ponieważ długoterminowe kontrakty na dostawy do klientów europejskich uwzględniają określone punkty odbioru gazu. Prawdopodobnie Gazprom musiałby je najpierw zmienić, aby zrezygnować z tranzytu przez Ukrainę na rzecz Nord Stream – ocenia. Dlatego według niego Rosjanie utrzymają tranzyt przez terytorium ukraińskie dla dostaw do krajów bałkańskich. – Gazprom chciał go przekierować do projektów South Stream i Turkish Stream ale te plany upadły. Dlatego nadal musi polegać na infrastrukturze ukraińskiej, aby słać gaz do Naddniestrza, Mołdawii, Bułgarii, Grecji i zachodnich prowincji Turcji – konkluduje Socor.

– Warunkiem tych wszystkich wniosków jest sukces Nord Stream 2. To zaś może zależeć od specjalnego porozumienia o wykorzystaniu lądowych gazociągów na terenie Niemiec. Chociaż Rosjanie już zdecydowali o przyznaniu Niemcom statusu uprzywilejowanego kraju tranzytowego, na zmiany musi się jeszcze zgodzić Komisja Europejska, a o to będzie trudno – zastrzega Władimir Socor.

Nie kończą się protesty polityków europejskich przeciwko projektowi Nord Stream 2. Umowę w tej sprawie podpisały Gazprom, BASF, E.on, OMV, Shell, Engie. Zakłada podwojenie przepustowości gazociągu Nord Stream do 110 mld m3 rocznie. Projekt krytykują także ekonomiści.

Poseł Europejskich Konserwatystów i Reformatorów z Polski Marek Gróbarczyk ocenił, że udział europejskich firm w tym przedsięwzięciu jest „zaskakujący”. – Najbardziej jednak dziwi, że Deutsche Bank dofinansuje inwestycję, co jest nie do pogodzenia z ideą Unii Energetycznej – grzmiał poseł.

Luksemburski poseł Zielonych Claude Tumes zaapelował do Komisji Europejskiej o zablokowanie projektu. – Podwojenie przepustowości Nord Stream to prowokacja nie do zaakceptowania. Ten projekt nie może być obecnie realizowany. Pan (wiceprzewodniczący KE ds. Unii Energetycznej Marosz Szefczovicz – przyp. red) powinien wziąć odpowiedzialność za jego zatrzymanie – apelował polityk.

Komisarz przyznał, że Komisja Europejska podziela wiele z obaw prezentowanych przez państwa Unii Europejskie, a zgodność Nord Stream 2 z unijnym prawem zostanie „ostrożnie oceniona”.