Socor: Rosja wciąga Niemcy w antyeuropejski projekt

26 października 2015, 09:26 Energetyka

– Rosja, Niemcy i konsorcjum zachodnioeuropejskich firm reaktywowało projekt Nord Stream 2. Początkowo zainicjowany w latach 2011-12, poprzez niewiążące memonranda, projekt został odłożony na półkę na czas załamania gospodarczego w Europie – pisze Władimir Socor z Jamestown Foundation.

Gazociągi OPAL i NEL - odnogi Nord Stream.

– Porozumienie z 4 września jest wiążące. Gazprom spodziewa się odrodzenia gospodarczego w Europie Zachodniej i, co za tym idzie, wzrostu zapotrzebowania na gaz w 2019 roku, czyli w terminie ukończenia budowy Nord Stream 2. Trend ma wzmocnić spadek wydobycia w Norwegii i Holandii – wylicza ekspert.

– Jeśli projekt zostanie ukończony, scementuje specjalne relacje między Rosją, a Niemcami na długi czas, w oparciu o fundamenty z sektora finansowego i polityki zagranicznej. Niemcy są ekskluzywnym odbiorcą gazu z Nord Stream. Wyrastają do nowej roli głównego importera rosyjskiego gazu w Europie. Mogą stać się hubem gazowym. Dałoby to wyższe zyski z tranzytu dla Berlina i być może rabaty w cenach dostawach. Nawet, jeśli Nord Stream 1 i 2 będą działać poniżej maksymalnej przepustowości, ilość gaz słana do Niemiec może być powalająca – ocenia Socor.

Uczony przypomina, że jeszcze w 2006 roku prezydent Rosji Władimir Putin uznał, że nowym centrum eksportowym dla rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej mogłyby zostać Niemcy. Wtedy chciał do Nord Stream skierować gaz ze złóż Sztokman, których eksploatacja ostatecznie nie ruszyła ze względu na brak rentowności. Gdyby gaz pochodził z wymienionego pola gazowego, Nord Stream nie uderzyłby w rolę tranzytową Ukrainy, bo korzystałby z nowego, dodatkowego źródła.

– Obecnie, kiedy Rosja jest w konflikcie z Ukrainą, włącza Niemcy do projektu, który jest w założeniu antyukraiński – ocenia ekspert Jamestown Foundation. Jego zdaniem nabytki Gazpromu w infrastrukturze niemieckiej każą sądzić, że rozwój niemieckiego hubu dla rosyjskiego gazu może zagrozić rozwojowi rynku w regionie w zgodzie z regulacjami unijnymi. – Ta presja jest łączona z naciskami firm zachodnioeuropejskich i rządu w Berlinie na rzecz rezygnacji Komisji Europejskiej z części uprawnień antymonopolowych na rzecz nowego urzędu. Niemiecki regulator nie ma nic przeciwko monopolowi Gazpromu na odnogach Nord Stream w Niemczech – wskazuje Socor.

Zdaniem naukowca przekierowanie tranzytu z Ukrainy do Nord Stream zagrozi Słowakom i Ukraińcom i Węgrom, a w mniejszym stopniu Czechom i Polakom. Jest tak, ponieważ dwa ostatnie kraje mogą dywersyfikować źródła dostaw, za pomocą połączeń gazowych. Polacy kończą także terminal LNG. Mimo to, dostawy przez połączenie gazowe z Niemczech, również mogą znaleźć się pod wpływem Gazpromu.

Więcej: Niemiecka alternatywa dla dostaw gazu z Rosji do Polski zagrożona