Stępiński: Specustawa górnicza nie zapewni nowych kopalń w Polsce

17 października 2019, 07:30 Energetyka

Sejm mijającej kadencji nie zajmie się nowelizacją prawa geologicznego i górniczego, która miała pomóc ułatwić wydobycie węgla w Polsce. Nie oznacza to, że projekt nie powróci w nowej kadencji Sejmu. Żadna specustawa nie spowoduje, że powstaną nowe kopalnie czy odkrywki. Do tego potrzebni są inwestorzy, którzy nie chcą lokować kapitału w węglu – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

Kopalnia Bełchatów / fot. PGE

Kontrowersyjna nowela

W poniedziałek Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa miała zająć się specustawą górniczą, jak potocznie była nazywana nowela prawa geologicznego i górniczego. W założeniu miała usunąć przeszkody prawne, komplikujące poszczególne etapy realizacji inwestycji polegającej na wydobywaniu węgla kamiennego lub węgla brunatnego ze złóż o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej. W uproszczeniu miała ułatwić powstawanie nowych kopalń i odkrywek. Ostatecznie wypadła z porządku obrad. Oficjalny powód nie został podany. Niewykluczone, że krok wstecz to efekt protestów, które towarzyszyły posłom także w poniedziałek przed budynkiem Sejmu. Nasi rozmówcy z Prawa i Sprawiedliwości nie chcieli odnosić się do powodów wycofania projektu z prac komisji. – Na razie zakończmy obecną kadencję. Co będzie w następnej, czas pokaże – stwierdził jeden z polityków PiS. Otwierają tym samym furtkę do tego, aby Sejm nowej kadencji ponownie zajął się specustawą. Przy czym, zgodnie z zasadą dyskontynuacji, wszelkie prace nad nią musiałyby ruszyć od początku.

Od momentu, gdy na początku września do Sejmu wpłynął projekt specustawy górniczej, budził on spore kontrowersje. Głównie ze strony samorządów. Zgodnie z proponowanymi zmianami, inwestorzy, którzy chcieliby zbudować nowe kopalnie bądź odkrywki, musieliby uzyskać decyzję ministra środowiska. Ta z kolei miałaby zostać wydana w oparciu o wyznaczoną przez rząd listę złóż o „podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej”. Co istotne, nie musiałaby ona uwzględniać przyjętego przez daną gminę planu zagospodarowania przestrzennego, a od rozstrzygnięcia ministra środowiska samorządy, mieszkańcy czy organizacje pozarządowe nie miałyby możliwości odwołania. Przeciwko proponowanym zmianom protestowali między innymi włodarze takich miejscowości jak Mysłowice, Pszczyna, Imielin czy Rybnik. Lista jednak jest znacznie dłuższa.

Co ciekawe, w projekcie specustawy nie zostało wskazane konkretnie gdzie miałyby powstać nowe kopalnie czy odkrywki. Próżno ich szukać również w załączonych do projektu założeniach aktu wykonawczego. Te miały dopiero zostać określone w drodze rozporządzenia. Rąbka tajemnicy uchylili niedawno minister energii Krzysztof Tchórzewski i wiceszef resortu Adam Gawęda, którzy przekonywali, że specustawa nie obejmie Śląska, tylko będzie dotyczyła nowej odkrywki węgla brunatnego w Złoczewie oraz złoża węgla kamiennego Chełm II, których zasoby szacowane są odpowiednio na ok. 485 i 300 mln ton.

Kosztowny Złoczew

Co ciekawe, Polska Grupa Energetyczna, która traktuje nową odkrywkę w Złoczewie jako jedną z opcji strategicznych po 2020 roku, nadal nie podjęła decyzji w tej sprawie. Pojawiają się wątpliwości co do opłacalności takiej inwestycji. Zwłaszcza w kontekście rosnącej presji ze strony polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej, której celem jest dekarbonizacja sektora. PGE zaznacza, że projekt ma szansę na realizację jedynie po spełnieniu warunków zapisanych w Programie dla Sektora Górnictwa Węgla Brunatnego w Polsce. Do tych warunków należą przede wszystkim; podjęcie kierunkowej decyzji odnośnie roli węgla brunatnego w krajowym miksie energetycznym w perspektywie długoterminowej oraz wypracowanie i wdrożenie rozwiązań zapewniających przewidywalność ekonomiczną nowych projektów złożowych. Żaden z tych warunków nie został spełniony. Samo przyśpieszenie procedur administracyjnych nie wpłynęłoby na opłacalność samego projektu. Opcje są dwie: budowa 50 km taśmociągu od Złoczewa do Elektrowni Bełchatów, który przedłuży jej żywotność po wyczerpaniu pola Szczerców, albo budowa nowej elektrowni obok odkrywki. W grę wchodziłoby więc kilkadziesiąt miliardów złotych. Nie liczę późniejszych kosztów związanych z uprawnieniami do emisji CO2. Tymczasem w uzasadnieniu do specustawy czytamy, że ,,projektowana regulacja zasadniczo nie rodzi negatywnych skutków finansowych po stronie sektora finansów publicznych”. Jedyne koszty, które miałyby zostać poniesione to ok. 150 tys. złotych rocznie – miały zostać przeznaczone na zatrudnienie osoby do wydawania decyzji o obszarach specjalnego przeznaczenia. – Ten ewentualny koszt jest marginalnym kosztem w porównaniu do potencjalnych, istotnych wpływów do budżetu – czytamy w uzasadnieniu.

To, co z punktu finansów państwa jest kosztem marginalnym, oznacza poważne wydatki spółek energetycznych. Wspomniana wcześniej PGE chce skupić inwestycje na Odnawialnych Źródłach Energii, na które również potrzebuje środków. Koncern podjął decyzję o budowie morskich farm wiatrowych. W pierwszym etapie, w którym ma powstać 1000 MW mocy w offshore, ma zostać wydanych 12-13 mld złotych. Docelowo nakłady na offshore mogą wynieść nawet 30 mld złotych, ponieważ do 2030 roku PGE chce posiadać 3,5 GW. Do tego trzeba doliczyć realizację projektów fotowoltaicznych, które mogą kosztować siedem miliardów złotych. Budowa bloków gazowych w Elektrowni Dolna Odra to kolejne ok. cztery miliardy złotych. Nie zapominajmy również o projekcie jądrowym. Wobec tego zaangażowanie w Złoczew mogłoby znacząco zredukować zielone ambicje koncernu.

Stępiński: Odkrywki PGE do przykrycia?

Poselski ekspres może ominąć społeczeństwo

Specustawa górnicza to kolejny akt prawny przygotowywany w trybie poselskim. Pojawia się jednak pytanie, czy tak ważne zmiany, z punktu widzenia gospodarki surowcami, powinny być wprowadzone w przyspieszonym trybie, który nie wymaga pogłębionych konsultacji? Na brak konsultacji i tempo prac zwracał uwagę Związek Powiatów Polskich. – Powszechnie przyjmuje się bowiem, że w legislacji należy posługiwać się skalpelem, a nie siekierą – czytamy w opinii do projektu specustawy. Jego zdaniem, szybkie procedowanie, bez wysłuchania wszystkich interesariuszy i przeprowadzenia dyskusji debat może wywołać zdecydowany opór ze strony lokalnych społeczności wobec przedsięwzięć. Z kolei zdaniem Izby Architektów Rzeczpospolitej (IARP) ustawa w proponowanym brzmieniu wprowadzałaby ,,mechanizm obejścia” udziału społeczeństwa w konsultacjach. Według IARP uproszczanie procedur administracyjnych nie może opierać się na ograniczeniu czy uniemożliwieniu udziału w postępowaniu którejkolwiek ze stron.

Zadziwiający jest fakt, że wśród opinii zamieszczonych na stronach Sejmu, brakowało tej Ministerstwa Energii. Przecież projekt dotyczył nowych kopalń, mających zapewnić surowiec dla bloków węglowych, które zdaniem kierownictwa resortu mają jeszcze przez kilka dekad być podstawą naszego bezpieczeństwa energetycznego. Brakuje również opinii instytucji kluczowych z punktu widzenia gospodarki kopalinami, czyli Ministerstwa Środowiska i Państwowego Instytutu Geologicznego-Państwowego Instytutu Badawczego. Zastanawiające jest to, że wśród nadesłanych opinii zabrakło stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które odniosło się do tego czy proponowane zmiany są zgodne z prawem Unii Europejskiej pomimo faktu, że autorzy specustawy w uzasadnieniu przekonują, że tak jest.

Specustawa 2.0

Co ciekawe, zamiast wspomnianych instytucji wypowiedziały się: Sąd Najwyższy, Urząd Ochrony Danych Osobowych, Narodowy Bank Polski, Prokuratoria Generalna, Prokuratura Generalna i Krajowa Rada Sądownicza. Odpowiedzi z reguły były krótkie: proponowane zapisy nie mają wpływu na sprawy należące do właściwości danej instytucji, bądź nie zgłaszają żadnych uwag. Trudno oczekiwać od nich, aby wypowiadały się w kwestii przyszłości węgla w polskiej gospodarce. Taka refleksja powinna towarzyszyć przede wszystkim tym, którzy odpowiadają za przyszłość sektora energetycznego w Polsce zwłaszcza, że wkrótce możemy być świadkami specustawy 2.0. Tym bardziej, że wczoraj w Katowicach wiceminister energii Adam Gawęda przekonywał, że nadal trzeba szukać rozwiązań dla strategicznych inwestycji górniczych, a w szczególności w Złoczew.

Nawet gdyby udało się przegłosować wspomnianą specustawę to i tak nie rozstrzygnęłaby ona losów inwestycji w nowe kopalnie czy odkrywki. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie środków na realizację inwestycji, a o te coraz trudniej nie tylko ze względu na zaostrzający się kurs unijnej polityki klimatyczno-energetycznej, ale również przez spadającą opłacalność.  Poza tym, nie należy zapominać o społecznościach lokalnych. Wykluczenie ich z procesu podejmowania decyzji o przyszłości miejsca ich zamieszkania oznacza cofnięcie się do czasów słusznie minionej epoki. Tym bardziej, gdy ochrona klimatu urosła do rangi istotnego elementu debaty politycznej, ale i publicznej.

Stępiński: Czy Polska potrzebuje nowych kopalń?