Perzyński: Spowolnienie gospodarcze może opóźnić transformację energetyczną

3 września 2019, 07:30 Energetyka

Kończy się błogi okres stabilnego, jednostajnego wzrostu gospodarczego, przynajmniej na najbliższy czas. Już teraz można zaobserwować pierwsze symptomy spowolnienia w różnych miejscach na świecie. Firmy analityczne i instytucje międzynarodowe przewidują, że będzie miało ono znaczny wpływ na światowy rynek ropy i transformację energetyczną – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Od razu trzeba zaznaczyć, że przyszłoroczne spowolnienie nie będzie tak dotkliwe jak to, z którym mieliśmy do czynienia dekadę temu – wzrost PKB, choć niższy, pozostanie dodatni. Widmo Brexitu bez porozumienia, zadyszka Chin oraz wojna handlowa sprawią, że gospodarka światowa nie będzie rosła tak szybko, jak do tej pory.

Zadyszka Chin i Niemiec

Dowiadujemy się, że chińskie PKB wzrosło w drugim kwartale tego roku o zalediwe 6,2 procent, co jest najsłabszym wynikiem od 1992 roku. Kwartał wcześniej wzrost wyniósł 6,4 procent. W zeszłym roku wynosił 6,6 procent. Głównym powodem spadku wzrostu gospodarczego była produkcja, która spadła w czerwcu o 1,3 procent rok do roku w wyniku sporu handlowego z USA, ale także przeniesienia jej części poza Chiny. To istotne, ponieważ od kondycji chińskiej gospodarki w znacznym stopniu zależna jest globalna koniunktura.

Niepokojące wieści napływają również zza Odry – uzależniona od eksportu niemiecka gospodarka może boleśnie odczuć skutki chińsko-amerykańskiej wojny handlowej. Wiemy, że w silnie zindustrializowanych Niemczech spada produkcja stali i zwalnia przemysł. Symptomem spowolnienia gospodarczego jest też spadek zapotrzebowania na energię elektryczną – już w zeszłym roku wyniósł on trzy procent. Niemieckie media już teraz mówią o Energiewende jako o „monumentalnej porażce”, politycy i ludzie ze świata biznesu coraz głośniej mówią o powrocie do energetyki jądrowej, a rosnąca w siłę partia Zielonych, która w następnej kadencji Bundestagu może uczestniczyć w koalicji rządzącej, będzie się temu zdecydowanie sprzeciwiać.

Prognozy dla rynków ropy

Firma analityczna Rystad Energy twierdzi, że chińska gospodarka rozwija się o wiele wolniej niż zwykle, ostatnio odnotowując jedynie 6,2 procent wzrostu, a USA również wykazują oznaki spowolnienia. Wojna handlowa między USA i Chinami gwałtownie przyspieszyła po niedawnym oświadczeniu Stanów Zjednoczonych, że obłożą taryfami 10 procent chińskich towarów o wartości 300 miliardów dolarów. Chińczycy odpowiedzieli wstrzymaniem importu produktów rolnych i umożliwiając deprecjację ich waluty. 

Dalsze pogorszenie stosunków handlowych między USA a Chinami może obniżyć wzrost popytu na ropę o 200 tysięcy baryłek dziennie do 1 miliona w 2020 roku. Firma uważa, że globalny wzrost popytu poprawi się w drugiej połowie 2019 roku, ale wzajemne nakładanie taryf handlowych przez USA i Chiny oraz ogólnie słabe wskaźniki produkcji, eksportu i handlu w innych częściach świata mogą ograniczyć ożywienie wzrostu popytu, jeśli nie dojdzie do porozumienia handlowego w najbliższej przyszłości. W związku z tym ceny ropy na rynkach mogą spaść jeszcze przed końcem roku.

Ceny będą spadać

Spowolnienie gospodarcze prognozuje też Międzynarodowa Agencja Energii, która sprawdza, co może to oznaczać dla cen ropy. Podobnie jak Rystad Energy, MAE przewiduje, że przedłużenie porozumienia naftowego do marca 2020 roku nie zmienia przewidywania pojawienia się nadwyżki na rynku ropy. – Przy podaży z OPEC na poziomie 30 mln baryłek dziennie zapasy ropy pod koniec pierwszego kwartału 2020 roku mogą wzrosnąć o 136 mln baryłek netto. Zapotrzebowanie na ten surowiec może jednak spaść do 28 mln baryłek dziennie na początku przyszłego roku – czytamy w raporcie Międzynarodowej Agencji Energii. 

MAE przewiduje też spadek rozwoju gospodarczego na świecie, który przełoży się na mniejsze zapotrzebowanie na ropę. Jednak ceny surowca mogą wesprzeć wzrost gospodarczy, bo przy utrzymaniu obecnych trendów mają być w drugiej połowie 2019 roku niższe o 8 procent niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

Co to oznacza?

Obecnie dysponujemy garścią przesłanek, że od przyszłego roku będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym. Nie jest do dobra wiadomość dla tych, którzy oczekują przyspieszenia transformacji energetycznej i polityki klimatycznej – jeśli gospodarka zwolni, po prostu będzie mniej pieniędzy na przeprowadzenie tak drogiego procesu, jak odejście od węgla. Wielka szkoda, bo główne powody spowolnienia gospodarczego, jak Brexit i wojna handlowa, ludzie zgotowali sobie na własne życzenie. Z drugiej strony jest to szansa dla krajów importujących surowce, bo ceny ropy i LNG będą prawdopodobnie spadać.