Stachura: Europa chce spędzić kolejne walentynki z własnym polisilikonem

18 lutego 2022, 07:35 Bezpieczeństwo

W ostatnich latach świat fotowoltaiki mierzył się z niedoborami polisilikonu, potrzebnego do produkcji paneli słonecznych. W niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się wielkiego powrotu, a to wszystko za sprawą Chin, które wrzucają piąty bieg w jego wytwarzaniu. Zachód chce na to odpowiedzieć i docelowo uniezależnić się od dostaw z Azji. Sytuacji nie poprawia Rosja, która grozi Ukrainie – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.

Źródło: freepik
Źródło: freepik

W dzisiejszym świecie półprzewodniki towarzyszą człowiekowi na każdym kroku. Są umieszczane w najróżniejszych urządzeniach codziennego użytku, takich jak pralki, smartfony czy samochody. Obecnie świat nie ma ich wystarczająco dużo, aby zaspokoić zapotrzebowanie. Niedobór chipów skutkuje opóźnieniami lub brakiem możliwości zakupu wielu popularnych produktów. Świeżym przykładem jest konsola Play Station 5, która właściwie zaraz po premierze była niedostępna w wielu miejscach na świecie. Cierpiały również inne branże. Toyota, Ford i Volvo musiały tymczasowo wstrzymać produkcję a producenci smartfonów notowali najgorsze wyniki sprzedażowe od lat.

Z podobnymi problemami borykał się również sektor fotowoltaiki. Wytwarzanie krzemowych ogniw fotowoltaicznych składa się z kilku etapów a pierwszym z nich jest właśnie wytworzenie krzemu polikrystalicznego (polisilikonu). Panele słoneczne są wykonane z ultraprzewodzącego polikrzemu, które są cięte na cienkie wafle, łączone w ogniwa, a następnie montowane na dachach domów lub farmach fotowoltaicznych. W ostatnich latach ceny krzemu polikrystalicznego spadały, ponieważ firmy otwierały nowsze i bardziej wydajne fabryki. Surowiec podrożał w zeszłym roku, gdy wysoki popyt przydusił moce produkcyjne.

Pod koniec 2021 roku handel krzemem polikrystalicznym rozkwitł na nowo i zanotował najlepsze wyniki od 10 lat. Prognozy mówią o tym, że 2022 rok będzie ostatnim okresem niedoboru polisilikonu. Odbicie gospodarcze w 2021 roku spowodowało, że popyt przewyższył podaż, a zobowiązania złożone przez kilkadziesiąt firm na 2022 rok mówią o potrojeniu mocy produkcyjnych w ciągu najbliższych trzech lat.

Chiny wrzucają piąty bieg

Obecnie Chiny inwestują miliardy dolarów w nowe fabryki polikrzemu, wykorzystywanego do produkcji paneli słonecznych. Globalne zdolności produkcyjne wzrosły o ponad jedną czwartą w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, a na początku 2023 roku mają się podwoić.

Niedobory komponentów i ograniczenia transportowe powodują wzrost cen wszystkiego, od gazu ziemnego po wołowinę, ale przykład polisilikonu pokazuje, że niektóre problemy z dostawami mogą okazać się przejściowe. Pokazuje również, w jaki sposób Chiny wykorzystują siłę przemysłu, aby zapewnić sobie ciągłą dominację w sektorze energii słonecznej, która jest kluczem do łagodzenia skutków zmian klimatycznych. Ekspansja zdolności produkcyjnych polikrzemu w Chinach zwiastuje znaczny wzrost dostaw paneli słonecznych w nadchodzących latach i spadek cen, który przyczyni się do dekarbonizacji globalnego miksu energetycznego.

Pandemia i Ujgurzy

Na pierwszy rzut oka to wszystko wygląda obiecująco, ale czy faktycznie tak jest? Do momentu pandemii koronwirusa, Zachód nie zdawał sobie sprawy z poziomu swojego uzależnienia od dostaw półprzewodników z Azji. Wzrost popytu uwypuklił tę zależność, co spowodowało, że w głowach Amerykanów i przywódców europejskich zakwitła myśl o tworzeniu własnych gałęzi produkcji.

Nie wydarzy się to jednak z dnia na dzień. Zachód deklaruje chęć odcięcia się od dostaw z Chin mniej więcej od czerwca 2021 roku i jako główny, swoją drogą bardzo medialny argument podnosi kwestię Ujgurów*, którzy mają pracować w chińskich fabrykach wbrew własnej woli. Bronią w walce o przestrzeganie praw człowieka mają być nowe sankcje gospodarcze, które w przeszłości wobec Chin stosowały już USA, Kanada, Wielka Brytania i Unia Europejska. Blokowały pomidory, bawełnę, ale nie zablokowały jednak dostaw polisilikonu, bez którego nie może istnieć fotowoltaika, a ta ma być ważnym punktem transformacji energetycznej.

I to właśnie wydaje się być prawdziwym powodem działań Zachodu. Trudno uwierzyć, że Unia Europejska nagle przejmuje się łamaniem praw człowieka w Chinach i losem ludności w Sinciang. Wyeliminowanie niedoborów krzemu polikrystalicznego ma fundamentalne znaczenie dla przemysłu fotowoltaicznego a dalej zmniejszania emisji CO2 w Europie. Proces odcięcia od Chin może jednak potrwać. W 2022 roku Komisja Europejska ma zatwierdzić finansowanie produkcji półprzewodników w Unii Europejskiej. Władze unijne zaprezentują nową ustawę o chipach, której celem będzie stworzenie wspólnego, nowoczesnego ekosystemu chipów, w tym ich produkcji. Jeśli tak się stanie, Europa dokona pierwszego cięcia na grubej, technologicznej pępowinie, która rozciąga się pomiędzy Zachodem a Chinami.

Rosja motywuje Europę do działania

W całej tej sytuacji warto przytoczyć jeszcze rolę konfliktu Rosji i Ukrainy. Ryzyko inwazji powoduje, że grunt pod nogami Europejczyków zaczyna się palić, gdyż ewentualna wojna skutkowałaby natychmiastowym ograniczeniem lub całkowitym odcięciem od półprzewodników. Towary są bowiem dostarczane z Chin do Europy przez terytorium obu państw między innymi koleją, która może ucierpieć jako jedna z pierwszych.

W 2020 roku państwa Unii Europejskiej sprowadziły z Chin sprzęt elektroniczny o wartości 132 miliardów dolarów. Największą część importowanych towarów stanowiły telewizory, telefony komórkowe, kamery itp. Tuż za tą grupą, na drugim miejscu, uplasowały się właśnie półprzewodniki, których wartość wyniosła ponad osiem miliardów dolarów. Łączny import towarów z Chin do Europy w 2020 roku to około 440 miliardów dolarów. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której Rosja zdecyduje się na pełnoskalową ofensywę wobec Ukrainy a Europa zostaje praktycznie odcięta od dostaw lądowych z Azji. Następnym krokiem Władimira Putina mógłby być szantaż pt. „Przepuścimy dostawy z Chin, gdy zniknie groźba sankcji”. To oczywiście teoretyzowanie, ale kto wie, co tak naprawdę siedzi w głowie prezydenta Rosji. Taki ruch wywołałby gniew Pekinu, który obecnie podkreśla, że pozostaje neutralny wobec działań Rosjan na Ukrainie.

Tak czy inaczej, Europa ma kolejny powód do obaw i musi działać. Niepoprawny optymista powiedziałby „Władimir Putin motywuje Europę do zmian”. Realista stwierdzi, że szuka on kolejnego kija, którym może straszyć Zachód.

*Ujgurzy – grupa etniczna pochodzenia tureckiego, jedna z 55 mniejszości w Chińskiej Republice Ludowej, zamieszkująca region Sinciang

Stachura: Ukraina i Tajwan, czyli trudne sprawy Amerykanów