Stachura: Krew rosyjskich prezesów to sygnał dla reszty ekipy Putina

9 września 2022, 07:35 Bezpieczeństwo

Zbrodnie są popełniane codziennie na całym świecie, jednak śmierć ośmiu wpływowych prezesów rosyjskiego sektora naftowo-gazowego w ciągu kilku miesięcy nie może być przypadkiem. Patrząc na wieloletnią specyfikę działania Federacji Rosyjskiej, jej rozwinięte służby i wpływy w Europie, nasuwa się myśl, że informacje o niefortunnym losie dyrektorów nie przez przypadek docierają do reszty świata – pisze Jędrzej Stachura, redaktor BiznesAlert.pl.

Źródło: freepik
Źródło: freepik

Krwawy sektor naftowo-gazowy

Od początku 2022 roku otrzymujemy informacje o kolejnych rosyjskich prezesach, którzy giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Oficjalnie wiemy o ośmiu osobach, z czego większość, bo aż sześć, była powiązana z dwoma największymi firmami energetycznymi w Rosji, czyli Gazpromem i Łukoilem.

Ten drugi to największy prywatny koncern naftowo-gazowy w kraju, odpowiada za ponad dwa procent światowej produkcji ropy naftowej, posiada największą detaliczną sieć dystrybucji, która obejmuje około 2500 stacji paliw. Na początku inwazji na Ukrainie firma zajęła niezbyt popularne w Rosji stanowisko, w którym opowiedziała się przeciwko konfliktowi i apelowała o jego zakończenie. Z Łukoilem wiążą się dwa przypadki zgonów osób wysoko postawionych w jego strukturze. W maju agencja prasowa TASS poinformowała o śmierci czołowego menadżera Alexandera Subbotina, którego zwłoki zostały znalezione pod Moskwą po rzekomej wizycie u szamana. Pod koniec sierpnia 2022 roku Łukoil potwierdził kolejny zgon, tym razem zmarł prezes Ravil Maganow a przyczyną, według TASS, miał być upadek z okna szpitala w Moskwie. W komunikacie samej firmy pojawia się tylko wzmianka o ciężkiej chorobie Maganowa. – Prezes przyczynił się do rozwoju całego rosyjskiego sektora naftowego i gazowego – czytamy. W obu przypadkach ludzi Łukoila policja wszczęła śledztwo, ale do dziś nic więcej nie wiemy.

Tegoroczna saga zgonów w Gazpromie rozpoczęła się 30 stycznia, gdy we wsi Leninsky niedaleko Sankt Petersburga zostały znalezione zwłoki. Rosyjska telewizja RenTv zidentyfikowała mężczyznę jako Leonida Shulmana, szefa ds. transportu w Gazprom Invest. Według jej doniesień, śledczy znaleźli list pożegnalny i orzekli, że było to samobójstwo. Niespełna miesiąc później w tej samej wiosce śmierć poniósł dyrektor Gazpromu. Aleksander Tyulakow został znaleziony w garażu, a rosyjska Novaya Gazeta poinformowała, że i tym razem było to samobójstwo. Spraw nie komentują ani Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, ani Gazprom.

Kolejne dwa przypadki powiązane z rosyjskim koncernem zostały odnotowane w kwietniu. Dotyczyły one byłego wiceprezesa Gazprombanku Vladislava Avayeva oraz byłego dyrektora Novateku Sergeya Protosenya. Pierwszy z nich został znaleziony martwy wraz z żoną i córką w moskiewskim mieszkaniu. Były wiceprezes Gazprombanku Igor Volobuev powiedział w rozmowie z CNN, że nie wierzy, aby Avayev popełnił samobójstwo (wbrew opinii śledczych). – Jego praca polegała na zajmowaniu się bankowością prywatną, czyli obsłudze klientów VIP. Zarządzał bardzo dużymi kwotami pieniędzy. Nie sądzę, aby to było samobójstwo. Myślę, że coś wiedział i to było pewne ryzyko – powiedział Volobuev.

Sergey Protosenya z Novateku zginął zaledwie dzień później. Został znaleziony, razem z żoną i córką, w swoim domu w Lloret de Mar, śródziemnomorskim kurorcie niedaleko Barcelony. Katalońska policja stwierdziła, że było to podwójne morderstwo, a następnie samobójstwo Protosenyi.

Kolejna zagadkowa śmierć w Gazpromie

Śmiertelne zestawienie zamykają Mikhail Watford, rosyjski miliarder naftowo-gazowy urodzony na Ukrainie i Wasilij Mielnikow, właściciel MedStom, firmy zajmującej się artykułami medycznymi. W tym przypadku również, według informacji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, obaj zamordowali swoje rodziny a następnie popełnili samobójstwo.

O co tu chodzi?

Jak tłumaczyć wyżej opisane wydarzenia? Jedni porównają je do porachunków mafijnych, drudzy dopatrzą się teorii spiskowej, jeszcze inni powiedzą: „Takie rzeczy dzieją się wszędzie”. Owszem, zbrodnie są popełniane codziennie na całym świecie, jednak śmierć ośmiu wpływowych prezesów rosyjskiego sektora naftowo-gazowego w ciągu kilku miesięcy nie może być przypadkiem. Patrząc na wieloletnią specyfikę działania Federacji Rosyjskiej, jej rozwinięte służby i wpływy w Europie, nasuwa się myśl, że informacje o niefortunnym losie dyrektorów nie przez przypadek docierają do reszty świata. W przeszłości Związek Sowiecki zwykle dbał o poufność i kamuflaż swoich zbrodni. Gdyby państwo, którego prezydent dzierży w dłoni modelowe CV z przeszłością w KGB, nie chciało ujawniać takich szczegółów jak „zginął we własnym domu” czy „został znaleziony w hiszpańskim kurorcie”, nie otrzymalibyśmy ich.

Te detale, które widzimy w raportach Komitetu Śledczego lub mediach rosyjskich (odpowiednio sterowanych w mniejszym lub większym stopniu) wyglądają jak próba przekazu. Być może jest to sposób na trzymanie w ryzach takich ludzi jak były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który przez wiele lat żył w przyjaźni z Rosjanami, o czym świadczy między innymi jego pobyt w Gazpromie i posada za kilka milionów euro rocznie. Obecnie Niemiec jest jednym z wielu, którzy odcinają się od rosyjskiego giganta i być może miałby kilka ciekawych historii do opowiedzenia.

Kolejną ciekawą kwestią jest to, że Łukoil został założony przez Wagita Jusufowicza Alekpierowa, rosyjskiego biznesmena pochodzenia azerskiego, który w 2007 roku znalazł się na 48. miejscu na liście najbogatszych ludzi świata. Po rozpoczęciu „operacji specjalnej” na Ukrainie opowiedział się za zakończeniem konfliktu a kilkanaście tygodni temu podjął decyzję o odejściu z firmy. Alekpierow na Zachodzie jest on określany mianem „najmniej kontrowersyjnego oligarchy”, przez 29 lat prowadził Łukoil i inwestował ogromne pieniądze w rozwój za granicą, w tym w Polsce. Jego rezygnacja pokazuje, że inwazja na Ukrainie to pierwszy krok Rosji ku przepaści, w którą łatwo będzie wpaść, gdy Europa będzie w pełni gotowa odejść od jej krwawych surowców. Od początku roku kolejne ruchy Rosjan są dowodem na to, że nie są wiarygodnym partnerem w jakiejkolwiek dziedzinie.

Frymark: Aktywność wywiadowcza Rosji w Niemczech rośnie w obliczu kryzysu gazowego (ROZMOWA)