Steinhoff: Rząd i górnicy nie mają o czym rozmawiać bo dalej brakuje planu

25 września 2014, 12:37 Energetyka

Według Janusza Steinhoffa, b. ministra gospodarki i obecnego przewodniczącego Rady Krajowej Izby Gospodarczej rząd musi współpracować ze związkowcami w sprawie ratowania górnictwa.

– Związkowcy na całym świecie mają prawo do protestów i organizują takie bardzo spektakularne akcje, jak wczorajsza blokada torów przez górników w celu wstrzymania importu węgla z Rosji. Mają więc to prawo także w Polsce i to jest korzystne, bo zwracają uwagę na sytuację w naszym górnictwie węgla kamiennego, którą osobiście uważam za katastrofalną – podkreśla dr Steinhoff – Znaleźć program naprawy, a właściwie program ratunkowy wobec tej sytuacji, to jest zadanie dla rządu, nie dla związkowców. Co więcej – drugie zadanie dla rządu to jest do takiego programu nie tylko przekonać związki zawodowe, ale sprawić, aby w tym współpracowały. Mam w tym praktyczne i bardzo dobre doświadczenie  – w czasie pierwszego głębokiego kryzysu górnictwa węgla kamiennego w latach rządu AWS udała się nam reforma, która to górnictwo uratowała. Nie przeciwko związkowcom, ale przy ich współpracy. Teraz to też jest i konieczne i możliwe. Bez partnera społecznego polskich kopalń uratować raczej się nie da – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl Janusz Steinhoff.

– Sytuacja na rynku węgla, jest trudna, ceny są niskie. Jednak w tej sytuacji są kopalnie, które sobie radzą. Zawsze tu przywołuję  przykład kopalni Silesia. Uratowanej dzięki inicjatywie kopalnianej Solidarności, dobremu partnerowi społecznemu. Lecz podstawową sprawą jest mieć program ratunkowy, bo obecnie wciąż nie ma o czym z partnerem społecznym rozmawiać  –  zauważa rozmówca naszego portalu  –  Rząd nie ma żadnego programu, nie zdaje sobie najwyraźniej sprawy z tego, że sytuacja jest tragiczna. Tymczasem branża tonie w chaosie decyzyjnym.  Dano wolna rękę zarządom  spółek choć reformy wymaga pilnie cała branża, a to należy do właściciela, zarządy tego nie zrobią. Kompanii Węglowej zagraża widmo upadłości niemal za moment. Jedyna nadzieja, że  obie strony – rządowa i społeczna – zasiądą do rozmów i ujrzą, że są na skraju przepaści.