Stoltenberg ostrzega Rosję

9 października 2015, 08:45 Bezpieczeństwo

Sekretarz generalny Jens Stoltenberg przyznał, że operacje rosyjskiego lotnictwa i marynarki wojennej są powodem do zaniepokojenia. Jednak – uspokajał – NATO już zareagowało podnosząc swój potencjał, zdolności i gotowość do rozmieszczenia sił, w tym na południu, również w Turcji.

Wydarzenia w Syrii były jednym z tematów czwartkowych  obrad ministrów obrony Sojuszu w Brukseli.

Stoltenberg stwierdził, że Sojusz stoi w obliczu „konfliktu, niestabilności i braku bezpieczeństwa” z wielu rożnych kierunków, włączając „niepokojącą eskalację rosyjskiej działalności wojskowej” w Syrii. Zapewnił, że NATO „jest gotowe i zdolne do obrony wszystkich swoich sojuszników, w tym Turcji, przed wszelkimi zagrożeniami”.

Sytuacja w Syrii po rosyjskich bombardowaniach i incydentach z udziałem rosyjskich myśliwców budzi zaniepokojenie dyplomatów i wojskowych w NATO. Sojusz uważa, że rosyjska interwencja tylko jeszcze bardziej zaogni sytuację w Syrii. „Wzywam Rosję, by unikała eskalacji napięcia z NATO. Rosja musi uspokoić swoje działania wojskowe w Syrii. Jestem też zaniepokojony, że Rosja nie uderza w Państwo Islamskie, ale w syryjską opozycję i w cywilów” – apelował w tym tygodniu sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Amerykanie uprzedzają, że brak koordynacji nalotów rosyjskich z lotnictwem Stanów Zjednoczonych grozi poważnymi konsekwencjami, w tym kolizjami w powietrzu. Sam Sojusz nie bierze udziału w operacji przeciwko Państwu Islamskiemu, ale w skład koalicji bombardującej fanatyków wchodzi wiele krajów NATO.

W czwartek Niemcy zadeklarowały, że w 2019 r. wezmą na siebie rolę lidera tzw. szpicy NATO, czyli sił natychmiastowego reagowania zdolnych do działania w ciągu 48 godzin. Tym samym NATO ma ustaloną kolejność tzw. państw ramowych VJTF do 2022 r.; Polska będzie pełnić taką rolę po Niemczech – w 2020 r.

Siemoniak: Rosja igra z ogniem

„Jeżeli nie będzie podjęty jakiś efektywny dialog Zachodu z Rosją, to sytuacja się po prostu wymknie spod kontroli, bo tych aktorów naprawdę jest tam już zbyt wielu” – ocenił w czwartek Siemoniak w rozmowie z dziennikarzami przy okazji spotkania ministrów obrony NATO.

Zwrócił uwagę, że zebrani w Brukseli ministrowie negatywnie ocenili działania Rosji, bo „widać, że realizuje swoje cele i że nie pomaga w rozwiązaniu kryzysu, tylko ten kryzys komplikuje”. „Uważam, że nie powinna Rosja igrać z ogniem w takim miejscu i w takiej sytuacji”– powiedział szef MON w rozmowie z dziennikarzami.

Według Siemoniaka dyskusja ministrów o Syrii skupiła się właśnie na rosyjskim zaangażowaniu w tym kraju. Minister podkreślił, że Moskwa nie koroduje swoich poczynań z działaniami koalicji pod przewodnictwem USA, która od ubiegłego roku prowadzi naloty przeciwko Państwu Islamskiemu (IS). Siemoniak zwrócił również uwagę, że wielu ministrów uznało Rosję za państwo coraz bardziej nieprzewidywalne, które w ciągu kilku lat z partnera NATO stała się jego rywalem.

Dyskusja dotyczyła też m.in. długoterminowej adaptacji NATO do zmieniającej się sytuacji międzynarodowej. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapowiedział, że Sojusz będzie się do tych zmian dostosowywał politycznie, wojskowo i instytucjonalnie. Zapewnił, że NATO nadal będzie wzmacniać swoje zdolności w zakresie przeciwdziałania zagrożeniom takim jak wojna hybrydowa, cyberataki i broń rakietowa.

Rosja odpowie na zbliżenie infrastruktury NATO do swoich granic

Tymczasem rosyjskie MON oceniło, że przerzucenie brytyjskich wojsk do krajów bałtyckich zagrozi stabilności w tym regionie Europy. „To, co dzieje się w ostatnim czasie, nie zwiększa stabilności w regionie. Wprost przeciwnie – stwarza zagrożenie dla stabilności regionu” – oświadczyła w czwartek rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

Wcześniej Londyn zapowiedział wysłanie niewielkiej liczby żołnierzy do krajów na wschodniej granicy NATO. Brytyjski minister obrony Michael Fallon wyjaśnił przed czwartkowym posiedzeniem szefów resortów obrony państw Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli, że miałoby to pomóc odeprzeć ewentualną rosyjską agresję. „To element naszej polityki bardziej trwałej obecności na wschodniej flance NATO, aby odpowiedzieć na wszelką kolejną rosyjską prowokację czy agresję” – oświadczył Fallon.

Odnosząc się do tej wypowiedzi Kreml ostrzegł, że Moskwa odpowie na każde przybliżenie infrastruktury NATO do granic Rosji. „Wszelkie plany zmierzające do przybliżenia infrastruktury NATO do rosyjskich granic doprowadzą do kontrposunięć, które będą mieć na celu przywrócenie niezbędnego parytetu – oświadczył rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow. W jego ocenie „zmyślony pretekst o rzekomym zagrożeniu ze strony Rosji najwyraźniej jest kamuflażem, mającym ukryć dalszą ekspansję NATO w stronę rosyjskich granic”.

Wspólna ofensywa sił rządowych i milicji

Syryjskie rozpoczęły ofensywę przeciwko rebeliantom na równinie Al-Ghab w zachodniej Syrii, korzystając ze wsparcia rosyjskiego lotnictwa – poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Szef sztabu syryjskich sił reżimowych gen. Ali Abdullah Ajub oświadczył w czwartek, że wojsko rozpoczęło „wielki atak”, mający na celu „wyzwolenie obszarów i miast, które cierpią z powodu terroryzmu”.

Rosyjski MON poinformował, że poprzedniego dnia pociski rakietowe wystrzelone z rosyjskich okrętów na Morzu Kaspijskim uderzyły w obiekty dżihadystów z Państwa Islamskiego w Syrii – ośrodki dowodzenia, składy amunicji, obozy szkoleniowe oraz zakłady, w których wytwarzane były materiały wybuchowe i pociski artyleryjskie.

Moskwa nie uprzedziła

Rosja, która zaangażowała się w wojnę w Syrii po stronie prezydenta Baszara el-Asada, nie ostrzegła Stanów Zjednoczonych, że zaatakuje z okrętów cele w tym kraju. Spodziewam się, że w najbliższych dniach Rosja zacznie tracić ludzi w Syrii – powiedział szef Pentagonu po rozmowach ministrów obrony 28 krajów NATO w siedzibie Sojuszu w Brukseli.

Według Cartera Moskwa działa w Syrii nieodpowiedzialnie i ryzykuje konfrontację z samolotami międzynarodowej koalicji zwalczającej Państwo Islamskie. „Obserwujemy coraz bardziej nieprofesjonalne zachowanie rosyjskich sił. Naruszyli turecką przestrzeń powietrzną (…). Bez ostrzeżenia wystrzelili pociski rakietowe z okrętów na Morzu Kaspijskim i zbliżyli się na odległość kilku kilometrów od jednego z naszych dronów” – wyliczał.

Dowodzona przez USA koalicja prowadzi naloty przeciwko dżihadystom zarówno w Iraku, jak i Syrii. Waszyngton zapewnia, że będzie kontynuował te działania mimo coraz większej obecności wojskowej Rosjan w Syrii. Stany Zjednoczone krytykują jednak rosyjskie poparcie dla Asada i wykluczyły współpracę wojskową z Rosją w sprawie Syrii. Pentagon jest jednak gotowy prowadzić podstawowe, techniczne rozmowy z Rosjanami, by próbować zapewnić bezpieczeństwo pilotom.

Rosja: Wszystkie rakiety dotarły do celów w Syrii

W czwartek Ministerstwo obrony Rosji poinformowało, że wszystkie pociski manewrujące wystrzelone poprzedniego dnia na Syrię z okrętów wojennych na Morzu Kaspijskim osiągnęły swe cele. Zapewniło także, że pociski wystrzelone na cele Państwa Islamskiego w Syrii leciały ze względów bezpieczeństwa nad terenami niezamieszkanymi. Zaprzeczyło w ten sposób informacjom amerykańskich mediów, które – powołując się na anonimowych przedstawicieli Pentagonu – podały wcześniej, że w trakcie przelotu nad Iranem cztery pociski spadły, ale nie wiadomo jakie spowodowały szkody. Biały Dom odmówił skomentowania tych doniesień, a Departament Stanu oświadczył, że nie może ich potwierdzić.

Po raz pierwszy od zaangażowania się Rosji w konflikt syryjski w ostrzał pozycji włączyła się marynarka wojenna. Według Szojgu okręty rosyjskiej Flotylli Kaspijskiej dokonały zaatakowały pociskami rakietowymi 11 celów Państwa Islamskiego w Syrii.

Według oficjalnych źródeł rosyjskich do ataku użyto 26 pocisków manewrujących, które po przebyciu dystansu około 1500 kilometrów trafiły wyznaczone cele z dokładnością do 3 metrów. Wystrzelono je z należących do Flotylli Kaspijskiej korwety rakietowej Dagestan oraz małych okrętów rakietowych Grad Swijażsk, Wielikij Ustiug i Uglicz.

Rosja rozpoczęła bombardowania w Syrii 30 września, twierdząc, że ich celem będą dżihadyści z Państwa Islamskiego.

Kirby: Tylko 10 proc. rosyjskich ataków wymierzono w dżihadystów IS

Tymczasem rzecznik Departamentu Stanu USA John Kirby powiedział w środę, że ponad 90 proc. rosyjskich ataków, zarejestrowanych do tej pory przez Stany Zjednoczone w Syrii, nie było wymierzonych w dżihadystów z Państwa Islamskiego ani terrorystów powiązanych z Al-Kaidą. Według Kirby’ego celem zdecydowanej większości ataków były oddziały umiarkowanej opozycji syryjskiej, które walczą z reżimem prezydenta Asada wspieranym przez Rosję.

Również dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman poinformował, że na równinie Al-Ghab siły syryjskiego reżimu, wspierane przez rosyjskie samoloty, ostrzeliwują pozycje rebeliantów pociskami rakietowymi.

Światowe media zwracają uwagę, że rozpoczęte w zeszłym tygodniu rosyjskie naloty koncentrują się na tych obszarach zachodniej Syrii, na których chce się umocnić reżim prezydenta Baszara el-Asada. Syryjski prezydent utracił bowiem kontrolę nad znaczną częścią reszty kraju, opanowaną przez rebeliantów, m.in. przez Państwo Islamskie. Na atakowanych przez Rosję obszarach zachodniej Syrii nie ma jednak sił Państwa Islamskiego.

Obama: nie będzie zastępczej wojny z Rosją w Syrii

Prezydent Barack Obama ostrzegł w sobotę Rosję, że jej naloty w celu wzmocnienia prezydenta Syrii „wepchną ją w bagno”, z którego trudno się wydobyć. Zapewnił, że USA nie będą prowadzić zastępczej wojny z Rosją w Syrii i dalej będą atakować Państwo Islamskie.

W czasie konferencji prasowej w Białym Domu podkreślił, że podjęta przez Rosję i Iran próba wsparcia prezydenta Asada i pacyfikacji ludności nie zadziała, a „jedynie wepchnie ich w bagno, z którego długo się nie wydostaną”.  Prezydent USA jest zdania, że Rosja „nie rozróżnia między Państwem Islamskim (IS) a umiarkowaną opozycją sunnicką”. „Z ich perspektywy wszyscy są terrorystami. To jest przepis na katastrofę” – ocenił

Zdaniem Obamy „Rosja nie jest silniejsza w konsekwencji tego, co robi w Syrii”, a jedynie zwróciła na siebie uwagę świata podnosząc sondażowe notowania prezydenta Putina. Amerykański prezydent wyraził też nadzieję, że rosyjski przywódca uzna, że w dłuższej perspektywie to nie jest dobra strategia i podejmie współpracę na rzecz politycznego rozwiązania wojny w Syrii, podobnie jak pomoże rozwiązać kwestię Ukrainy, uznając jej suwerenność i niezależność. „Ale do tego czasu dalej będziemy mieć napięcia i różnice (w relacjach USA-Rosja)” – przyznał.

Zaznaczył jednak, że nie pozwoli zrobić z Syrii wojny zastępczej (proxy war) między USA a Rosją. „To byłaby zła strategia z naszej strony. To jest walka między Rosją, Asadem i Iranem przeciwko ogromnej większości Syryjczyków. Nasza wojna jest z Państwem Islamskim” – zapewnił prezydent USA.

CNN: nie o IS idzie Rosji, a o jej własną pozycję na arenie międzynarodowej

Jak informuje w kolejnych komunikatach prasowych rosyjski resort obrony, pociski rakietowe wystrzelone z rosyjskich okrętów trafiły w cele kontrolowane przez Państwo Islamskie: ośrodki dowodzenia, składy amunicji, obozy szkoleniowe oraz zakłady, w których wytwarzane były materiały wybuchowe i pociski artyleryjskie. Ataki prowadzone są również z powietrza przez rosyjskie lotnictwo.

Choć Rosja twierdzi, że w Syrii walczy z Państwem Islamskim, to jednak według kolejnych doniesień, m.in. USA i NATO, dżihadystów nie ma na obszarach zachodniej Syrii, które Moskwa  ostatnio atakowała.

Według CNN rosyjski prezydent Władimir Putin zainteresowany jest nie tyle zwalczaniem IS, co udowodnieniem swojej silnej pozycji na arenie międzynarodowej, zwłaszcza  potęgi Rosji. Ponadto Moskwa chce poprzeć syryjskiego prezydenta, bo nigdy nie ukrywała wspiera reżim Baszara al-Asada. Wreszcie Putin w ten sposób może chcieć odwrócić uwagę świata od wydarzeń na Wschodzie Ukrainy.

Schetyna: Ukraina nie może stać się zakładnikiem syryjskiego konfliktu

Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna podkreślił jednak, że konflikt na wschodzie Ukrainy i walka z dyktaturą Asada w Syrii to „zupełnie rozłączne sprawy”. „Nie możemy dopuścić do tego, żeby – jak chcieliby niektórzy – Ukraina była zakładnikiem rozwiązania konfliktu w Syrii” – podkreślił w rozmowie z PAP. „Nie ma takiej możliwości” – oświadczył

W ocenie Schetyny zaangażowanie Rosji w konflikt syryjski  jest „ważnym i potrzebnym sygnałem” tego, że „stanęła obok czy razem z państwami globalnej koalicji antyterrorystycznej”. Jego zdaniem nie należy jednak łączyć tego faktu z tym co się dzieje na Ukrainie. „Nie ma zgody wolnego świata na łamanie prawa międzynarodowego i aneksję terytorialną Krymu, na to, co się dzieje w Donbasie, a z drugiej strony w skuteczny sposób trzeba podejmować walkę z dyktaturą Asada w Syrii” – podkreślił szef MSZ.

Źródło: EurActiv.pl