Strupczewski: Fakty o awarii w Fukushimie. Polska elektrownia jądrowa będzie bezpieczna

11 marca 2016, 07:30 Atom

KOMENTARZ

Dr inż. Andrzej Strupczewski, prof. nadzw. NCBJ

Przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Jądrowego NCBJ

11 marca 2011 r. Największe trzęsienie ziemi w historii Japonii – i największe tsunami. Efekt to przesunięcie poziome całej wyspy o ponad 2 metry (!) zupełne zniszczenie domów, dróg, mostów, linii energetycznych –  i 20 000 ofiar wskutek wstrząsu sejsmicznego i utonięcia.

Elektrownia jądrowa w Fukushimie Daiichi wytrzymała tak silne trzęsienie ziemi, podobnie jak inne elektrownie jądrowe na tym wybrzeżu – Fukushima Daini i Onagawa – , ale zalane falą tsunami o wysokości 14 m generatory prądu, wadliwie zlokalizowane na najniższym poziomie maszynowni przestały działać i elektrownia straciła zasilanie. Pracujące tam reaktory II generacji były zaprojektowane 50 lat temu i ich układy bezpieczeństwa nie mogły działać bez zasilania elektrycznego. W efekcie zostały zniszczone, i radioaktywność wydostała się poza elektrownię. Promieniowanie w okolicy elektrowni wzrosło.

Przeciwnicy energii jądrowej mówią o tysiącach ofiar wskutek awarii elektrowni jądrowej. A  tymczasem fakty są takie:

  • Ile zgonów spowodowało to promieniowanie wśród ludności? Zero!
  • A wśród pracowników elektrowni, którzy przez 5 dni pracowali po ciemku w zniszczonych pomieszczeniach reaktorowych? Zero!

Okolicznych mieszkańców ewakuowano w trudnych warunkach i przeżyli oni ciężkie dni, bo cala prefektura była zniszczona po trzęsieniu ziemi i tsunami. Ale nikt z nich nie doznał uszczerbku wskutek promieniowania. A chociaż ten podwójny kataklizm naturalny pochłonął  tysiące istnień ludzkich, promieniowanie z elektrowni nie zabiło nikogo!

Dziś do okolic Fukushimy wracają mieszkańcy. Opinie Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, Komitetu ONZ ds. Skutków Promieniowania i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są zgodne – „Nie oczekuje się wykrywalnego wzrostu zachorowań, które można byłoby przypisać promieniowaniu, ani wśród osób narażonych ani wśród ich potomstwa”. Japonia wróciła do budowy elektrowni jądrowych, ustaliła program zwiększenia zabezpieczeń przed tsunami  i kolejne reaktory są uruchamiane. Nowa polityka energetyczna Japonii przewiduje, że „atom” będzie jednym z filarów sektora energetycznego.

W Polsce nie ma tsunami, ani takich trzęsień ziemi jak w Japonii. Polska leży w obszarze stabilnym geologicznie, a Bałtyk jest zbyt płytki na wystąpienie fali tsunami. Ponadto elektrownie jądrowe III generacji są odporne nawet na takie kataklizmy jak ten który zniszczył Fukushimę.  Nie chcemy narażać ludzi na ewakuację – wolimy zapłacić więcej i zbudować elektrownię jądrową III generacji, sprawdzoną, bezpieczną i odporną na zagrożenia naturalne i na ataki terrorystyczne. Mieszkańcy okolic polskiej elektrowni jądrowej będą mogli spać spokojnie.