Strupczewski: SMR od Sołowowa nie rozwiąże problemów polskiej energetyki (ROZMOWA)

25 października 2019, 07:30 Atom

Małe reaktory modułowe (SMR) są interesującą propozycją dla przemysłu, ale nie stanowią one rozwiązania dla problemów energetycznych Polski. W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr inż. Andrzej Strupczewski, prof. Narodowego Centrum Badań Jądrowych, stwierdził że budowa reaktorów takich jak BWRX-300, który chce wybudować w Polsce Synthos z GE Hitachi, ma sens wtedy, gdy służą one do zasilania zakładów przemysłowych, ale w skali całego kraju potrzebne są duże elektrownie jądrowe dające tańszą energię.

Elektrownia jądrowa Doel. Fot. Wikimedia Commons
Elektrownia jądrowa Doel. Fot. Wikimedia Commons

BiznesAlert.pl: Czy informacja o podpisaniu przez Synthos memorandum z GE Hitachi Nuclear Energy o budowie w Polsce małego reaktora modułowego BWRX-300 to dobra wiadomość?

dr inż. Andrzej Strupczewski, prof. NCBJ: Tę wiadomość trzeba rozpatrywać w kontekście szerszych perspektyw rozwoju miksu energetycznego w Polsce. Polska potrzebuje dużych elektrowni jądrowych, a reaktory SMR nie stanowią rozwiązania dla naszych problemów energetycznych. Skoro w perspektywie 20-30 lat energia dostarczana z farm wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych ma stanowić 20% i więcej, to musimy się liczyć z tym, że słońce zachodzi co noc – 365 razy w roku – a wiatr wieje z przerwami, które są zmienne, ale co rok sięgają ponad 100 godzin w sposób ciągły przez dzień i noc. Nie tylko w farmach wiatrowych na lądzie ale też i na morzu. Tymczasem pełne możliwości naszych elektrowni pompowo-szczytowych – gdyby miały być one wykorzystane wyłącznie do wyrównanie takich braków wiatru – wystarczyłyby na okres ciszy wiatrowej przez 4-5 godzin. A co potem? Czy mamy wyłączać huty stali, czy zakłady chemiczne, czy pociągi z napędem elektrycznym, czy może szpitale, czy elektryczność zasilającą w naszych mieszkaniach lodówki i telewizory?

Współczynniki wykorzystania mocy zainstalowanej w elektrowniach jądrowych w USA wynoszą średnio dla wszystkich bloków jądrowych powyżej 90 proc., podczas gdy dla wiatru na lądzie wynoszą one około 20-25 procent a dla energii słonecznej 10-11 procent. Oznacza to, że np. wiatraki NIE dostarczają energii przez trzy czwarte czasu. Potrzeba więc mocy rezerwowych. Elektrownia jądrowa to stabilne i tanie źródło energii, niezależne od wahań pogody, siły wiatru i zachmurzenia. A zasilanie energetyczne musi być ciągłe i niezawodne, również wtedy, gdy nie wieje wiatr i nie świeci słońce. Elektrownie jądrowe są na pewno lepszym i tańszym rozwiązaniem, niż import i spalanie gazu w rezerwowych elektrowniach gazowych. Rozważany reaktor BWRX-300 może być przyczynkiem do wprowadzania energii jądrowej do zastosowania w naszym przemyśle ale niezależnie od tego, musimy zbudować duże elektrownie jądrowe.

Pojawia się jednak problem, ponieważ nigdzie na świecie nie funkcjonują bloki SMR. Po za tym, warto również zwrócić uwagę, po awarii w japońskiej Fukushimie w 2011 roku, nikt nie zbudował reaktora BWR, czyli reaktora wrząco-wodnego, a taki właśnie chce wybudować Synthos z GE w Polsce. Nie wiadomo ile miałaby kosztować taka technologia. Czy to realne rozwiązanie?

Doskonalenie reaktorów małej i średniej mocy, zwanych w skrócie SMR , to prace przyszłościowe, prowadzone w kilku krajach (Japonia, Chiny , USA, Argentyna, Francja). Obejmują one analizy reaktorów SMR różnych typów. Projekt reaktora BWRX-300 jest obecnie analizowany w Kanadzie. Ale reaktor ten nie otrzymał jeszcze licencji na budowę w żadnym kraju. Oceny GAO wskazują, że proces doskonalenia projektu i licencjonowania reaktora nowego typu w USA kosztuje około miliarda dolarów, z czego około 75 mln dolarów trzeba zapłacić dozorowi US NRC za certyfikat. W USA proces certyfikacji projektu BWRX-300 jeszcze się nie zaczął.

GE Hitachi twierdzi, że reaktor BWRX-300 mógłby być dostępny w drugiej połowie przyszłej dekady. To realna perspektywa?

Przed rozpoczęciem budowy trzeba określić lokalizację bloku jądrowego, co jest procesem trudnym i długotrwałym, opracować i przedstawić dozorowi jądrowemu raport bezpieczeństwa, przeprowadzić procedurę uzgodnień transgranicznych i dyskusję społeczną, a potem uzyskać potrzebne zezwolenia, w tym licencję Dozoru Jądrowego. Jest to proces wieloletni. O rozmiarach trudności może świadczyć przykład Kanady i nasze własne doświadczenia z dyskusji transgranicznych programu jądrowego.

W maju 2019 roku rozpoczął się proces prelicencjonowania reaktora BWRX-300 w Kanadzie. Procedura ta składa się z trzech etapów. W pierwszym sprawdzana jest zgodność konstrukcji z wymaganiami kanadyjskimi. W drugim etapie wyliczane są zauważone przeszkody, mogące wystąpić w procesie licencjonowania. W trzecim firma przedkładająca projekt może odpowiedzieć na zastrzeżenia. Potem rozpoczyna się właściwe licencjonowanie. Ten proces to ok. 3,5 roku niepewności (przez pierwsze dwa etapy), a następnie ok. 1,5 roku na odpowiedzi spółki. Potem dochodzi do tego czas potrzebny na wydanie licencji. Oznacza to, że w Kanadzie najwcześniej w roku 2025 albo 2026 reaktor BWRX może być licencjonowany. Proces samej budowy bloków jądrowych trwa od 5 do 7 lat. W Polsce proces ten potrwa dłużej.

Gdy przeprowadzaliśmy dyskusję transgraniczną dotyczącą programu jądrowego, trwała one ponad 2 lata i obejmowała odpowiedzi na ponad 20 000 listów z różnych krajów i organizacji. Dalsze dyskusje społeczne i transgraniczne wymagane będą po wybraniu typu reaktora energetycznego. Takie dyskusje trzeba byłoby też przeprowadzić w przypadku reaktora BWRX, tym bardziej, że byłby to reaktor nowego typu, pierwszy na świecie. GEH ma wystarczające doświadczenie i potencjał przemysłowy, by zbudować blok sprawnie, ale w Polsce byłby to pierwszy blok jądrowy, więc trzeba liczyć się z dłuższym niż w Japonii okresem budowy.

W sumie analizy bezpieczeństwa, dyskusje społeczne, transgraniczne, uzyskanie zezwoleń i certyfikatu dozoru jądrowego, a potem sama budowa potrwałyby znacznie dłużej niż podano optymistycznie w pierwszych zapowiedziach prasowych.

Pojawiają się głosy, że reaktory SMR mogłyby zastąpić projekt wielkoskalowego atomu. Czy rzeczywiście mogłoby się tak stać?

Reaktory modułowe nie są alternatywą dla „dużych” elektrowni jądrowych. Polska potrzebuje około 6000 MWe, to jest czterch bloków po 1500 MWe lub sześć bloków po 1000 MWe. Energia elektryczna z małych bloków jest droższa. Budowa reaktorów małej mocy – np. BWRX o mocy 300 MW elektrycznych lub reaktorów wysokotemperaturowych HTR o mocy 200 – 600 MW cieplnych – ma sens wtedy, gdy służą one do zasilania zakładów przemysłowych, ale w skali całego kraju potrzebne są duże elektrownie jądrowe dające energię tanio.

Czy Pana zdaniem reaktory SMR mogą odgrywać znaczącą rolę w rozwiązywaniu problemów energetycznych Polski?

Reaktory SMR są interesującą propozycją dla przemysłu, ale nie stanowią one rozwiązania dla problemów energetycznych Polski. Niezależnie od rozważania reaktorów SMR na bliższą lub dalszą przyszłość, musimy zbudować duże elektrownie jądrowe, które docelowo pozwolą na zrównoważenie naszego mixu energetycznego bez importu węgla i innych paliw organicznych.

Rozmawiał Piotr Stępiński

Stępiński: Prywatny atom w Polsce? Nie tak prędko