Świrski: Rok 2013 w energetyce…bez przełomu i bez historii

23 grudnia 2013, 13:30 Energetyka

KOMENTARz

Prof. Konrad Świrski,

prezes zarządu Transition Technologies SA

Miał być to rok przełomu, nowych decyzji inwestycyjnych, nowych kluczowych aktów prawnych oraz dużych zmian na rynku. Nic z tego … to przecież nie ta data. Tak naprawdę dostaliśmy rok wyczekiwania i przesuwania wszelkich działań, rok ospały i lekko rozlazły … właściwie w każdym aspekcie.

Lata z końcówką 013 nie mają za wiele szczęścia na kartach historii. Podczas gdy ich sąsiedzi zwykle często występują na testach lub pytaniach maturalnych , 013-tki traktowane są jako coś bez szczególnych wydarzeń, szybko przerzucanych bez jednego zająknięcia. 1913 – to przecież preludium do Wielkiej Wojny (ówcześnie jak sadzono jedynej) i wobec tego blaknące wobec całej historii XX wieku, 1813 – to kawałek w wojnach napoleońskich ale nie tak słynny jak wyprawa na Rosję czy sama finalna klęska Napoleona (może tylko dla nas więcej znana z końca księcia Poniatowskiego), 1713 – tu naprawdę trudno znaleźć coś ciekawego (no może poza smutnym końcem Janosika na rzeźnickim haku) jak też 1613 – to z kolei interesujące tylko dla wielbicieli historii Szwecji i Dani (koniec wojny kalmarskiej) i dla mieszkańców Ostrowa Świętokrzyskiego (prawa miejskie). 2013 nie odbiega od swoich poprzedników, zwyczajowe katastrofy, lokalne wojny i zamachy terrorystyczne, niepokoje rządowe i klimatyczne anomalie – ale nic co byłoby szczególnym zestawieniem daty – jak daleko choćby do 2012 który miał być ostatnim rokiem kalendarza Majów i wielką katastrofą końca świata (był przecież nawet wyznaczony dzień) co choć na koniec okazało się PR-ową ściemą i marketingiem kilku filmów i firm produkujących napoje wyskokowe to jednak skutecznie wypromowały tą datę wobec nudnego i wręcz bezbarwnego 2013.

2013 spełnił więc pokładane w nim oczekiwania … także w energetyce. Miał być to rok przełomu, nowych decyzji inwestycyjnych, nowych kluczowych aktów prawnych oraz dużych zmian na rynku. Nic z tego … to przecież nie ta data. Tak naprawdę dostaliśmy rok wyczekiwania i przesuwania wszelkich działań, rok ospały i lekko rozlazły … właściwie w każdym aspekcie.

Nie udały się inwestycje. Rynek energii w formie europejskiej działa i tak jak zaplanowano tak też giełda kształtuje chwilowe ceny, w żaden sposób nie chcąc uwzględnić kosztów nowych inwestycji. Dzisiejsze 150-175 PLN/MWh (a nawet i przyszłoroczne patrząc na giełdowe kontrakty terminowe) nie dały szansy na uruchomienie budowy nowych bloków. Cały czas trwa rodzaj chocholego tańca, gdzie z jednej strony musimy koniecznie budować (stanowisko rządowe i bezpieczeństwo energetyczne) a z drugiej strony tylko nie w tym roku (ocena inwestorów i giełdy papierów wartościowych bo wskaźniki koncernu będą zaburzone). Wynik dość oczywisty , poza (na szczęście dawno rozpoczętą) inwestycją w Kozienicach i śmiałym wejściem Orlenu na nowe moce gazowe (Włocławek), cała reszta nowych projektów ogranicza się do fazy papierowo-przetargowej z przesuwaniami papierów w szuflady zamrożone do zaniechane. Sztandarowe dla węgla kamiennego, Opole z podawaną optymistycznie determinacją rządową kolejną wersją daty uruchomienia budowy (proszę zwrócić uwagę że zawsze jest to 15-ty dzień jakiegoś miesiąca) zaczyna powoli przypominać mitycznego jednorożca (każdy go zna ale nikt nie widział) a jak wiadomo jednorożce mogą złapać tylko dziewice.

Nie udało się prawo i podpisane decyzje. Tu znów najlepiej kolejne terminy i właściwie z każdej strony która wymaga podpisu i wydrukowanego , zatwierdzonego dokumentu – od Dużego Trójpaka (może 2014), poprzez klepnięcie PPEJ – program jądrowy (już nie w 2013 ale może 2014?), poprzez regulacje łupkowe (może 2014?), uwolnienie taryfowania URE grupa G (może 2014?), niezależny operator pomiarowy (2014 ?) , i tak dalej.

Nie udała się polityka energetyczna wobec Unii Europejskiej. To bardziej , że sama polityka UE się nie udała – bo fundamenty trzeszczą w szwach, cele redukcji emisji CO2 i wprowadzania energii odnawialnej stają się nierealistyczne (a im bardziej są nierealistyczne to jedyną odpowiedzią to jeszcze bardziej ekstremalne nowe cele), koszty wdrażania polityki za wysokie (powolna rezygnacja z dotowania energetyki odnawialnej w obecnej formie właściwie we wszystkich krajach), nadzieje na nowe rozwiązania technologiczne podnoszące konkurencyjność już rozwiane (sektor produkcyjny fotowoltaiki w Europie bankrutujący wobec chińskiej konkurencji). Nie zmienia to faktu że polityka UE wobec węgla pozostaje jednoznaczna, długoterminowo to paliwo ma być wyeliminowane (tak należy czytać dzisiejsze regulacje) a czy będzie nam dany okres przejściowy 10 czy 20 letni to tylko rodzaj przedłużonej śmierci.

Nie udały się nowe koncepcje zarządzania energetyką. Szczególnie idee, że managerowie związani z tym sektorem mają ograniczone spojrzenie i warto przynieść trochę świeżego powiewu z firm dóbr konsumpcyjnych lub telekomunikacji. Wynik eksperymentów widać po dynamicznych zmianach i odprawach, a też i nowych konkursach. Tu chyba jedynym plusem jest (mam nadzieję) rosnące przekonanie, że może jednak warto zostawić te spółki specjalistom (najlepsze wyniki i najlepsza strategia tam gdzie stabilne i długoletnie Zarządy) niż wymyślać nowych koncepcji personalnych , które potem kończą się bólem głowy i szybkim poszukiwaniem następców.

Można by przypuszczać że bilans 2013 jest więc zupełnie negatywny. Ależ skąd. Porównajmy 1913 i 1914 albo 1813 z kolejnymi latami (rok 1815 to słynny „rok bez Słońca” – wtedy dopiero anomalie klimatyczne zakłóciły funkcjonowanie społeczeństw. Okazuje się że dopiero nadchodząca przyszłość może przynieść prawdziwe problemy, kiedy nudne i „bez przełomu” 013 będziemy wspominać z rozrzewnieniem. Mam nadzieję, że tym razem może jednak tak nie będzie, ale na wszelki wypadek – chciałbym jednak myśleć że …2013 to był dobry rok

Źródło: CIRE.PL