Tchórzewski w Ostrołęce: Polska chce OZE, ale nadal potrzebuje węgla

16 października 2018, 15:30 Energetyka

Podczas inauguracji prac przy budowie nowego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka wystąpił minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Rozpoczyna się fizyczna realizacja inwestycji. Skończyły się prace przygotowawcze, a teraz czas na realizacje, a to duże wyzwanie terminowe. Elektrownia „kandyduje” do rynku mocy – powiedział.

Fot. BiznesAlert.pl

Polska chce OZE…

Podkreślił, że Komisja notyfikując wsparcie rynku mocy w Polsce umożliwiła realizację nowych inwestycji. – Problem polega na tym, że mamy takie same aspiracje jak KE, chcemy mniejszej emisji i rozwoju OZE (Odnawialnych Źródeł Energii – przyp. red.). Walka z emisją powoduje, że korzystamy coraz więcej z OZE. Pod koniec tego roku w polskiej energetyce będzie ich prawie 14 proc. Jest ona czysta i ekologiczna, ale to zależy od pogody. Jako Polacy, decydując się na wspólny kierunek z UE, idziemy w stronę OZE – zadeklarował minister.

…ale potrzebuje węgla

– Jednak nie zawsze jest ona dostępna. Chcemy rozwijać morskie farmy wiatrowe, ale są one dostępne także nie zawsze. Potrzebujemy stabilnych źródeł, które będą dostarczać energię, kiedy nie ma energii z odnawialnych źródeł. Nowy blok będzie najnowocześniejszy, będzie spełniał standardy jakie wejdą w życie po 2021 roku w UE – powiedział. Minister podkreślił, że blok C w Ostrołęce nie będzie emitował pyłów. Przypomniał, że starsze bloki w tej elektrowni mają efektywność energetyczną w wysokości 33 proc. a nowy – 46 proc. Jego zdaniem zgoda Komisji na rynek mocy w Polsce oznaczała faktyczną zgodę na nowy blok w Elektrowni Ostrołęka.

Synchronizacja

– Polska musi dać wsparcie, rezerwę dla krajów bałtyckich, które będą synchronizować się z Europą poprzez Polskę przy wsparciu Szwecji i Finlandii. To będzie wymagało 2000 MW. Nowa Ostrołęka to 1000 MW – powiedział. Dodał, że potrzebne będzie nowe źródło, nie wykluczone, że będzie nowe źródło w postaci atomu.

Podkreślił, że inwestycja w Ostrołęce powinna być oceniana z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju. – Mając energetykę odnawialną, musimy mieć energetykę konwencjonalną. Mowa o gazie, ale musimy mieć także własne źródło – powiedział. Jego zdaniem, chociaż w przeszłości pojawiały się opinie o braku opłacalności nowych bloków węglowych w Kozienicach i Opolu, to „dzisiaj nikt nie wyobraża sobie energetyki bez tych bloków”.

– Gdyby nie nowe Kozienice, mielibyśmy problemy z dostawami energii tego lata – podkreślił. – Jeśli zdążymy zgodnie harmonogramem, elektrownia będzie gotowa w 56 miesięcy. Do 2030 roku zapotrzebowanie na energię ma wzrosnąć o 25 proc. Musimy myśleć o tym, co będzie w kolejnych latach. Efekty dzisiejszych prac pojawią się za 8 lat – powiedział. – Powstała pewna moda na nieinwestowanie w energetykę węglową, taką jaką mamy, a przecież mamy wspierać sąsiadów – przypomniał.