Trójmorze a Nord Stream 2. Czy Gazprom będzie rządził w Europie Środkowo-Wschodniej? (RELACJA)

20 września 2017, 07:00 Energetyka

Tematyka Trójmorza budzi rosnące zainteresowanie opinii publicznej. Pod koniec lipca Klub Jagielloński zorganizował w Warszawie konferencję pt. „Współpraca gazowa jako kluczowy filar inicjatywy Trójmorza”. Miała ona przybliżyć uczestnikom spotkania potencjał współpracy państw Europy Środkowej w obszarze polityki gazowej, a także wskazać na największe wyzwania, jakie stoją przed realizacją projektów w tej dziedzinie.

fot. PGNiG

Podczas spotkania zorganizowanego przez Klub Jagielloński Paweł Jakubowski, dyrektor Pionu Rozwoju w spółce Gaz-System, przedstawił perspektywę rozwoju Trójmorza w sektorze gazowym.

Ropa i gaz finansują wydatki na zbrojenia Rosji

Paweł Turowski z Biura Bezpieczeństwa Narodowego w swojej prezentacji skupił się na celu sprzedaży rosyjskich surowców energetycznych oraz miejscu Polski i regionu w strategicznych planach Federacji Rosyjskiej. W 2015 roku kluczowy udział w wydatkach na zbrojenia miała ropa. Sprzedaż ropy stanowi największą część przychodów rosyjskiego budżetu. W 2015 r. Rosjanie sprzedali niespełna 250 mln ton ropy za ok. 90 mld dol., z czego 70–75 proc. trafiło ponownie do budżetu. Rosja czerpie także duże wpływy ze sprzedaży produktów ropopochodnych. Zyski stanowiły 64 mld dol. W przypadku ropy naftowej Rosja sprzedaje na kierunku europejskim 160 mln ton tego surowca, a więc większość. Kluczowymi odbiorcami są kraje obszaru postsowieckiego położone na odcinku gazociągu Drużba – Polska, Białoruś, Ukraina, Czechy czy Słowacja.

Trzecim źródłem do budżetu, obok ropy i produktów ropopochodnych, jest gaz, który przynosi 42 mld dol. zysku przy sprzedaży 185 mld m3 wyłącznie na kierunku zachodnim. Wówczas zyski do budżetu wynosiły 200 mld dol. Jednak jeszcze 2 lata wcześniej, kiedy cena baryłki była na poziomie powyżej 90 dol., zyski sięgały ok. 410 mld dol. Taka była wartość całego eksportu. – Gaz, mimo że jest najmniej dochodowym źródłem energii, jest najważniejszym narzędziem przy realizacji polityki z uwagi na charakterystykę surowca, jakim jest gaz ziemny – powiedział Turowski. Dodatkowym elementem jest konstrukcja kontraktów. Są to długoterminowe umowy, które uwiązują odbiorców na 15 – 20 lat. Rosja sprzedając gaz, w naturalny sposób tworzy zagrożenie odcięcia surowca. Rodzi to dylematy w ośrodkach kierowniczych wszystkich państw.

Szlaki dostaw ze wschodu na zachód pozwalają tłoczyć 200 mld m3 gazu rocznie. Jednocześnie jednak szykowane są kolejne, takie jak Turkish Stream 2 oraz Nord Stream 2. Gazociąg Nord Stream 2 tworzy sytuację, w której znaczący przesył surowca zostanie zdjęty z innych szlaków przesyłowych i przekierowany do Niemiec, a stamtąd będzie przesyłany w regionie. – Taki model wytwarza duże zagrożenie, ponieważ w naturalny sposób łączy się z polityką Niemiec. Aktualny projekt Unii Energetycznej jest narzędziem, które będzie wspierało ten cel, aby gaz z Rosji mógł rozlać się po Polsce i krajach regionu. Umocni to pozycję Rosji i Niemiec jako głównego dystrybutora tego surowca. Poziom dystrybucji i sprzedaży pokazuje, że dzisiaj na wchód od Renu Rosjanie mają powyżej 50 proc. udziału w rynku. Francja, Włochy – to nie są kluczowi odbiorcy, u których rosyjski gaz stanowi więcej niż 30–40 proc. wolumenu konsumowanego gazu. Na wschód od Niemiec wszystkie kraje są zalane gazem rosyjskim. To jest ta pozycja rynkowa, o którą grają Rosjanie – powiedział Turowski. Jego zdaniem to bardzo niebezpieczne zjawisko – wszystkie kraje Bałkanów, a także kraje Europy Środkowej do linii Renu są zdominowane przez dostawy gazu z Rosji. Nie jest niemożliwe, aby w sytuacji agresji poszczególne ośrodki kierownicze nie kalkulowały, że wróg odetnie dostawy surowca. Z tej perspektywy projekty gazociągów Turkish Stream, Nord Stream, Nord Stream 2 zabetonują taką pozycję, budując trwałą przewagę Rosji.

Dywersyfikacja na Słowacji

Politolog Uniwersytetu w Bratysławie Matúš Mišík przyznał, że dywersyfikacja źródeł gazu na Słowacji jest dość świeżą kwestią. – Kryzys z 2009 roku był dla nas sygnałem, że musimy zacząć działać w kierunku bezpieczeństwa energetycznego. W tej chwili współpracujemy nad konkretnymi projektami z Polską, Czechami, Austrią i Węgrami – poinformował.

Mišík zauważył, że o ile Europa Środkowo-Wschodnia rzeczywiście jest uzależniona od importu gazu, o tyle nie jest to główny problem regionu. – Największym zmartwieniem są stosunki z dostawcą. Import gazu z Holandii czy Norwegii nigdy nie wiązał się z jakąkolwiek presją polityczną, natomiast import z Rosji po 2009 roku już tak – powiedział.

Ekspert mówił również, że w kontekście budowy nowego gazociągu Eastring, dla rządu słowackiego istotny był argument o planowanym na 2019 rok zamknięciu rurociągu „Braterstwo”. Drugim argumentem była dywersyfikacja źródeł, rozumiana jako umożliwienie dostaw rosyjskiego gazu zarówno z północnych, jak i południowych gazociągów. Ponadto Słowacja zyskuje potencjał, by stać się krajem tranzytowym i czerpać z tego konkretne korzyści.

– Gazociąg ten dostanie wsparcie w postaci funduszy europejskich. Dla Słowacji jest on szansą na dobry pieniądz, a w dzisiejszych czasach każdy chce handlować gazem – mówił. – Słowacko-rosyjskie stosunki gospodarcze są dość skomplikowane; oficjalnie handlujemy gazem jak partnerzy, jednak rząd słowacki stara się też szukać innych opcji – dodał.

Gazprom zmienia taktykę. Chce poprawić wizerunek

Według Szymona Kardasia, eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich, w relacjach energetycznych z Rosją Europa tradycyjnie ma 5 obaw i są to: przerwy w dostawach gazu, wykorzystanie przez Rosję pozycji dominującego dostawcy, jej sprzeciw wobec liberalizacji rynku, polityka informacyjna rosyjskich polityków i spółek oraz polityka gazociągowa. Podkreślił on jednocześnie, że warto zdać sobie sprawę z przerostu emocji we własnych reakcjach wobec rzeczywistych wyzwań.

Kardaś uważa, że polityka Rosji w ostatnim czasie zmieniła się. Przestrzega on przed wzniecaniem strachu przed przerwami w dostawach, ponieważ były one sporadyczne, spowodowane kryzysem w stosunkach z Ukrainą. – Podobne sytuacje zdarzały się w stosunkach Rosji z Białorusią, trzeba jednak pamiętać, że uzależnienie gospodarcze i polityczne Białorusi od Rosji jest zupełnie inne niż reszty Europy, co nadaje tym stosunkom bilateralnym specyficzny charakter – mówił. Ekspert przestrzega również przed demonizowaniem działań Rosji jako głównego dostarczyciela gazu do Europy. – Postępowanie antymonopolowe wszczęte w 2012 roku, mimo że jeszcze nierozstrzygnięte, dało państwom niesprawiedliwie potraktowanym przez Gazprom większą możliwość dochodzenia swoich praw – wyjaśniał.

Kardaś zaznaczył też, że Rosjanom nie udało się skutecznie przeciwdziałać nowym regulacjom w zakresie rynku energii.

Coraz większym wyzwaniem okazuje się rosyjska polityka informacyjna. Wiąże się ona z wysyłaniem sprzecznych komunikatów nie tylko przez rosyjskie spółki, ale coraz częściej również przez zachodnie media, co jest taktyką bezprecedensową i może stanowić dla Europy problem.

Temat rosyjskich gazociągów zdaniem Kardasia niesie za sobą pewien paradoks. Z jednej strony Europa Zachodnia, a w coraz większym stopniu też Europa Środkowo-Wschodnia, wykonuje pracę domową w celu dywersyfikacji źródeł gazu (m.in. budowa gazoportu w Świnoujściu), a z drugiej – Wspólnotę bardzo łatwo podzielić takimi projektami jak Nord Stream, South Stream czy Turkish Stream. Ekspert uważa, że jest to bardziej problem Europejczyków niż Rosjan, ponieważ cele Rosjan od lat są znane – umocnienie pozycji na rynku oraz pomijanie krajów tranzytowych.

Kardaś podsumowuje swoją wypowiedź optymistyczną prognozą. – Relacje między Unią Europejską a Rosją z czasem stają się coraz bardziej symetryczne. Wymienione zagrożenia stopniowo tracą na znaczeniu, a Rosja potrzebuje Europy, gdyż bez niej nie jest w stanie znaleźć rynku zbytu dla swojego gazu w mniej niż 25 lat. Oznacza to, że to, co postrzegamy jako zagrożenie ze strony polityki gazowej Rosji, jest większym zagrożeniem dla samej Rosji. Obecnie Gazprom posiada około 30% udziałów w europejskim rynku; gdyby kierował się pobudkami rynkowymi zamiast politycznymi, jego udział w rynku mógłby być znacznie większy – mówił Kardaś.

Nord Stream spetryfikuje rynek gazu w Europie Środkowo-Wschodniej

Jerzy Dudek, ekspert ds. energetyki i prawa unijnego, uważa, że w kwestii Nord Stream 2 ważny jest zarówno aspekt prawny, jak i politologiczny. – Na forum Unii Europejskiej argument, że Nord Stream 2 jest zagrożeniem dla Polski, ma sens, ale nie jest wystarczający. Powinniśmy się wspierać kwestiami regulacyjnymi i rynkowymi, mimo że projektem tym rządzą kwestie polityczne – rozpoczął swoje wystąpienie. – Wszystkie przeprowadzone do tej pory ekonomiczne badania dotyczące Nord Stream 2 dały wyniki, które można interpretować jako krytyczne wobec tego gazociągu. Z kolei Polska za mało posługuje się liczbami – dodał.

Według eksperta Nord Stream 2 przez petryfikację rynku i zawieranie umów międzynarodowych powstrzyma proces liberalizacji rynku gazu. – Na rynku będziemy mieć do czynienia ze zjawiskiem wypychania konkurencji, wszystko przez to, że Gazprom za bardzo umocni swoją pozycję w tej części Europy – kontynuował Dudek. Jego zdaniem w efekcie pogłębi to różnice między Europą Zachodnią, której sektor gazowy oparty jest na hubach, i bardziej wyizolowaną Europą Środkowo-Wschodnią.

– Szkody, które spowodował Nord Stream są bardzo wymierne. Ocenia się, że aby doprowadzić do stanu sprzed jego powstania, byłyby potrzebne inwestycje o wartości ok. 1 mld euro – mówił Dudek.

Tytuł wystąpienia Jerzego Dudka brzmiał: „Nord Stream 2 jako wyzwanie dla prawa UE i unijnego rynku energii”.

Komisja chce rozmawiać z Rosją o reżimie prawnym względem Nord Stream 2

– W sprawie Nord Stream 2 powinniśmy trzymać się w pierwszej kolejności trzeciego pakietu energetycznego – podkreślał Dudek. – Projekt ten definitywnie podlega pod prawo europejskie, ponieważ przebiega przez morza terytorialne państw członkowskich. Rosjanie argumentują, że terytoria morskie nie podlegają prawu unijnemu, co jest oczywistym nonsensem – wyjaśniał.

Dodał również, że podporządkowanie się unijnym normom jest obowiązkiem każdego, kto chce działać na europejskim rynku. – Jeśli Rosjanie nie chcą się podporządkować naszym normom, to jest to ich problem, a nie nasz. Jeśli tego nie zrobią, sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie. Pytanie tylko, czy stanie się to przed, czy po ukończeniu budowy gazociągu – zastanawiał się ekspert.

Mandat Komisji Europejskiej jest według Dudka dobrym pomysłem. – Pytanie tylko jak to rozegra Komisja Europejska. Najważniejsze, by wyegzekwować stosowanie prawa unijnego na terenie Unii Europejskiej i wszystkiego, co z tego wynika – stwierdził.

Ekspert pozostaje dobrej myśli, jeśli chodzi o personalia w trakcie negocjacji z Rosją. – Nowym ambasadorem Unii Europejskiej w Moskwie zostanie były wiceminister spraw zagranicznych Niemiec (Markus Ederer – przyp. red.), który w czasie realizacji pierwszego Nord Stream był odpowiedzialny za niemiecki wywiad, więc w kwestii kompetencji negocjatorów jestem spokojny – powiedział.

Uważa również, że pomocne w oporze przeciwko Nord Stream 2 będzie prawo traktatowe Unii Europejskiej, które określa bezpieczeństwo energetyczne Wspólnoty jako jej cel polityczny.

Szymon Kardaś zgłosił natomiast swoje wątpliwości co do przyznania Komisji Europejskiej mandatu do rozmów o Nord Stream 2. – Założenie, że punkt wyjścia, z jakim do stołu negocjacyjnego zasiądzie Bruksela, będzie jednocześnie punktem dojścia, jest bardzo optymistyczne. Rosyjscy negocjatorzy są bardzo sprawni – ostrzegał. Dodał, że Rosjanie nie są gotowi na kompromis oznaczający dyktat kluczowych reguł, które zachowuje strona unijna.

Zaznaczył także, że Rosjanie w całej sprawie liczą na lobbing Niemiec, które mogą przeforsować korzystną dla nich interpretację prawa. Obawy wzmaga również fakt, że negocjacje w sprawie Nord Stream 2 mogą rozciągnąć się na inne tematy.

Według Kardasia niepokojące są również fragmenty opinii prawnej opublikowanej przez Komisję Europejską na początku 2016 roku. Są tam zarysowane trzy możliwe scenariusze w przypadku nieautomatycznego rozciągania się prawa europejskiego na całość infrastruktury nazywanej Nord Stream 2. – Samo to, że Komisja widzi ten problem i rysuje różne warianty, niektóre z nich dla nas bardzo niepożądane, świadczy o braniu ich pod uwagę. Gdybyśmy od początku do końca trzymali się jednej wersji, być może sprawę Nord Stream 2 dałoby się załatwić inaczej. Jeśli zaś w ramach jednej wykładni snujemy różne scenariusze, mamy się czego obawiać – powiedział.