Trzy razy więcej OZE i likwidacja atomu. Niemcy idą w zieloną energię

11 kwietnia 2022, 08:45 Alert

Złudzenia w stosunku do Rosji to największy problem Zachodu, a w szczególności Niemiec. BASF padł ofiarą takich iluzji już wiele lat temu i nadal nie potrafi sobie poradzić z rzeczywistością.

Już od tygodni niemieccy politycy powtarzają, że ich odpowiedzią na kryzys energetyczny wywołany przez Rosję i na rezygnację z rosyjskich dostaw gazu, ropy i węgla będzie jeszcze więcej OZE.

Projekt nowego pakietu ustaw, na które zgodziła się koalicja rządząca, a także, chociaż z zastrzeżeniami, także Liberałowie (FDP), to głównie poprawki i dodatki do istniejących już ustaw związanych z OZE.

– Potrajamy tempo ekspansji odnawialnych źródeł energii – na wodzie, na lądzie i na dachu – powiedział niemiecki minister gospodarki Robert Habeck.

FDP będzie głosować za tym pakietem ustawowym jeszcze przed świętami, aby nie blokować ich pilnej realizacji, ale oczekuje od reszty rządu, że w ramach prac parlamentarnych będzie miała nadal wpływ na ostateczny kształt tych wytycznych. Liberałowie uważają, że do 2035 roku Niemcom nie może udać się całkowite przejście na produkcję prądu z OZE. To jest nierealne – uważa FDP. Problematyczne i nadal niewyjaśnione w ramach koalicji rządzącej są kwestie finansowe i regulacje rynkowe, które mają zabezpieczyć ekonomiczną opłacalności OZE.

Ten tak zwany “Pakiet Wielkanocny“ (z racji tego, że głosowanie nad nim odbędzie się przed świętami) ma na celu między innymi wprowadzenie zmian do ustawy o odnawialnych źródłach energii (EEG) oraz ustawy o energetyce morskiej. Zmiany będą miały również wpływ na ustawę o gospodarce energetycznej (EnWG), ustawę o planowaniu zapotrzebowania (BBPIG) oraz ustawę o przyspieszeniu rozwoju sieci (NABEG).

Podstawą “Pakietu Wielkanocnego” i gwarantem wprowadzenia tych ustaw w życie będzie wpisanie rozbudowy energetyki odnawialnej w system bezpieczeństwa narodowego. Tak więc OZE ma leżeć w nadrzędnym interesie publicznym i służyć bezpieczeństwu państwa. Ma to umożliwić podniesienie znaczenia OZE do dotychczas nieznanego poziomu, komentują niemieckie media. Niemcy zapowiadają do 2035 roku całkowite przejście produkcji prądu na OZE. Obecnie jest to zaledwie 42 procent z tendencją spadkową.

Rozbudowa OZE ma być możliwa dzięki ułatwieniom prawnym dotyczących budowy i instalacji turbin wiatrowych i paneli słonecznych. Nie będzie można już tak łatwo zgłaszać zastrzeżeń odnośnie budowy tych instalacji.

– Jeśli planowanie energetyki wiatrowej jest politycznie uniemożliwiane w takich czasach, jak te, to nie pasuje to do krajobrazu politycznego. I odpowiednio to wstrzymamy – ogłosił Habeck.

W centrum uwagi ministra ds. gospodarki jest osiągnięcie celu, jakim jest rozbudowa energetyki wiatrowej na 2 procent powierzchni Niemiec. Dlatego też Habeck nie będzie walczył z każdą landową ustawą odległościową, tylko z góry zgadza się na nie, o ile spełniony zostanie cel rozbudowy w wymiarze 2 procent przestrzeni.

Chyba najbardziej zaskakujące w tym planie są zapewnienia polityków, że nie będzie on zbytnio obciążał zwykłych Niemców. – Właściwie jest tak, że pakiet wielkanocny nie będzie kosztować podatnika wiele. (…) To nie są pieniądze ze skarbu państwa, one będą finansowane za zakupy energii elektrycznej – twierdzi Habeck. Tak więc nawet ta historia lubi się powtarzać. Kosztami niemieckiej Energiewende, już teraz funkcjonującej na sterydach, znów obciążony zostanie zwykły Niemiec płacący za rachunki za prąd. Ciekawe tylko, kiedy niemiecki podatnik, dotychczas nadzwyczajnie cierpliwy, w końcu zakwestionuje te ideologiczne mrzonki i powie “sprawdzam” upartym i przemądrzałym niemieckim politykom.

Aleksandra Fedorska

Fedorska: Kłamliwa strategia BASF