Ukraina stawia warunki Gazpromowi. „Gaz tak, ale po konkurencyjnej cenie”

29 grudnia 2017, 09:45 Alert

Ukraina nie mówi „nie” wznowieniu dostaw gazu bezpośrednio od Gazpromu. Warunkiem są jednak przejrzyste umowy i konkurencyjne ceny surowca. Okazją do wznowienia rozmów na ten temat był wyrok Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie na korzyść Naftogazu.

fot. Gazprom

– Ukraina jest gotowa do wznowienia zakupów gazu ziemnego z Rosji, pod warunkiem jednak, że będzie on tani, a podpisane umowy będą przejrzyste – powiedział prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.

– Co stało się w ostatnich dwóch latach? Jesteśmy niezależni energetycznie. Oni (Rosjanie – przyp. red.) pukają, czy możemy wziąć ich gaz? (…) Jeśli coś jest tanie i uczciwe, nieskorumpowane, wtedy proszę – powiedział prezydent Ukrainy podczas swojej podróży do Odessy.

Poroszenko zaznaczył, że jeśli spełnione będą powyższe warunki, ukraińskie władze są gotowe na taki krok „w celu zmniejszenia taryf dla ludności”.

Podkreślił, że warunki strony ukraińskiej wynikają z faktu, że Ukraina przez ostatnie 20 lat była uzależniona od gazu z Rosji i „tylko dzięki zdecydowanym działaniom, w tym także w sądach międzynarodowych, Ukrainie udało się zapewnić niezależność energetyczną i uczynić ceny gazu uczciwymi”.

Poroszenko nadmienił, że Naftogaz niedawno wygrał proces przeciwko rosyjskiemu Gazpromowi przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie. Przypomnijmy, że 22 grudnia Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie wydał orzeczenie w sprawie między ukraińską spółką Naftogaz a rosyjskim Gazpromem. Naftogaz podał, że trybunał odrzucił warte miliardy dolarów roszczenia Gazpromu wynikające z tzw. klauzuli „take or pay”, poddał urynkowieniu współpracę gazową, zmodyfikował formułę cenową, zmniejszył zobowiązania kontraktowe oraz zniósł klauzulę reeksportu.

Ukraina przestała kupować gaz od Rosjan w 2015 roku. W latach 2016 i 2017 radziła sobie bez importu gazu ze wschodu bezpośrednio od Gazpromu. Kupowała go jednak od zachodnioeuropejskich firm dzięki rewersom na gazociągu między Słowacją, Węgrami, Polską a Ukrainą.

Prime/Interfax/Bartłomiej Sawicki