Ukraina nie boi się gróźb i chce przyłączyć się do śledztwa KE przeciwko Gazpromowi

23 kwietnia 2015, 09:42 Alert

(Wojciech Jakóbik)

KE ogłosiła jesienią 2014 roku, że porozumienie gazowe z Ukrainą i Rosją to "przełom".

Ukraiński rząd wezwał swój urząd antymonopolowy do rozpoczęcia śledztwa przeciwko Gazpromowi – poinformował premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk. To reakcja na zarzuty ze śledztwa unijnego przeciwko tej firmie.

– Ukraiński rząd zwraca się do komisji antymonopolowej o śledztwo przeciwko rosyjskiemu Gazpromu odnośnie dyskryminacji, niekonkurencyjnych warunków i strat dla ukraińskiej gospodarki wywołanych jego działalnością – powiedział Jaceniuk. – Zwracamy się także do partnerów z Unii Europejskiej o wspólne poprowadzenie śledztwa w celu potwierdzenia, że monopol Gazpromu szkodzi nie tylko Unii ale także Ukrainie.

Jak podawał BiznesAlert.pl 22 kwietnia, Naftogaz wskazuje, że część nieuczciwych praktyk stosowanych przez Gazprom, które przedstawiła w swoich zarzutach w ramach śledztwa antymonopolowego Komisja Europejska, ma zastosowanie do działań tej firmy na Ukrainie.

– Gazprom odmawia przekazania kodów niezbędnych do podpisania umów o połączeniach gazowych zgodnych z unijnym prawem energetycznym, pozwalających na uruchomienie wirtualnych rewersów ze Słowacji na Ukrainę – wskazuje Naftogaz w komunikacie.

– Za wsparciem Komisji Europejskiej Ukraina i Słowacja zdołały ustanowić fizyczne dostawy rewersowe z Zachodu na Wschód poprzez gazociąg omijający zablokowane przez Gazprom połączenie – informuje firma, dodając, że przed jego uruchomieniem Gazprom ustanowił od Ukrainy cenę za gaz w wysokości nawet dwa razy wyższej od rynkowego poziomu. Poprzez blokadę rewersu wirtualnego na Słowacji, Gazprom pozbawił dostawców europejskich możliwości wejścia na znaczny rynek europejski – ocenia spółka znad Dniepru.

Ci dostawcy mają nadal ograniczone możliwości konkurencji na europejskim rynku. To skutek bezprawnego pełnienia funkcji operatora gazociągów na Słowacji przez Gazprom, który nie chce oddać kodów niezbędnych do uruchomienia rewersu wirtualnego – stwierdza Naftogaz.

Jednocześnie spółka informuje, że Ukraina otrzymała prośby od firm gazowych o umożliwienie przepływu gazu z Węgier, Polski, Bułgarii, Grecji i Turcji, ale nie może go umożliwić przez „niekonkurencyjne zachowanie Gazpromu”.

Jednocześnie Ukraińcy nie obawiają się gróźb Gazpromu, że przed końcem dekady zakończy tranzyt przez terytorium ich kraju.

Minister energetyki i przemysłu węglowego Wołodymyr Demczyszyn przekonuje, że Gazprom nie ma alternatywy dla ukraińskiego szlaku dostaw gazu ziemnego do Europy. – Nawet teoretycznie nie jest to możliwe bo gdzie miałby sprzedawać gaz? – pytał retorycznie na konferencji IHS CERA Week. Demczyszyn podkreślił, że ewentualna budowa Turkish Stream będzie długotrwała. Podkreślał także, że przy niskich cenach gazu i ropy naftowej finansowanie tego projektu będzie utrudnione.

– Jeśli Gazprom chciałby tamtędy sprzedawać gaz za, na przykład, 250 dolarów za 1000 m3 to około 100 dolarów z tej ceny straci na transporcie. Zostanie zatem dużo mniej pieniędzy dla budżetu – wskazywał Ukrainiec.  – Zawsze jest tak, że tego typu projekty drożeją z czasem. Dlatego też Gazprom będzie musiał przyciągnąć inwestorów ale koszty dla Rosji będą tylko rosły – powiedział.

Jednocześnie Demczyszyn wyraził nadzieję, że trójstronne rozmowy gazowe KE-Ukraina-Rosja odbędą się przed 1 maja 2015 roku. 10 kwietnia strony ustaliły, że tymczasowe porozumienie gazowe zakładające rabat cenowy i zniesienie klauzuli take or pay w dostawach od Gazpromu dla Naftogazu zostanie przedłużone na drugi kwartał tego roku. Obecnie uczestnicy negocjacji kontaktują się na poziomie ekspertów.

Więcej o ustaleniach Komisji Europejskiej i konsekwencjach śledztwa w analizie BiznesAlert.pl.