USA oskarżają Iran o ataki na tankowce w Zatoce Perskiej. Bez paniki na rynku ropy

14 czerwca 2019, 06:45 Alert

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo oskarżył Iran o przeprowadzenie dwóch ataków na tankowce w Zatoce Perskiej. Strona amerykańska doszła do takich wniosków na podstawie m.in. informacji wywiadowczych oraz rodzaju użytej broni. 

Tankowiec. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec. Fot. Wikimedia Commons

– Ocena rządu Stanów Zjednoczonych jest taka, że Islamska Republika Iranu jest odpowiedzialna za ataki, które miały miejsce w Zatoce Omańskiej – oświadczył na konferencji prasowej w Waszyngtonie Pompeo.

Ataki na cywilne statki to część kampanii Teheranu mającej na celu „eskalację napięcia” – dodał. Szef amerykańskiej dyplomacji uznał też, że Iran próbuje zakłócić transport ropy przez cieśninę Ormuz.

Strona amerykańska – przekonywał – doszła do wniosku, że za atakami stał Iran, na podstawie „informacji wywiadowczych, rodzaju użytej broni, poziomu umiejętności potrzebnego do przeprowadzenia takiej operacji, podobnych ostatnio ataków irańskich na statki” i tego, że żadna grupa działająca w regionie incydentów nie dysponuje do tego odpowiednimi środkami. Jak zauważa agencja Reutera, Pompeo nie przestawił jednak żadnego dowodu popierającego jego tezę.

Chwilę po tych słowach prezydent USA Donald Trump napisał na Twitterze, że w jego ocenie ani Stany Zjednoczone, ani Iran nie są gotowe na porozumienie. „Osobiście wydaje mi się, że jest za wcześnie nawet na myślenie o zawarciu porozumienia. Oni nie są gotowi; my także nie!” – ocenił Trump.

Władze irańskie, podobnie jak inne państwa regionu, nie przyznały się do przeprowadzenia ataków. Minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif przekonywał, że incydent „jest bardzo podejrzany” i w celu uniknięcia dalszych napięć wezwał kraje regionu do rozmów.

Dwa tankowce – norweski MT Front Altair pływający pod banderą Wysp Marshalla i japoński Kokuka Courageous – były w czwartek celem niezidentyfikowanego ataku u wybrzeży Iranu w Zatoce Omańskiej. W jednym przypadku na pokładzie doszło do eksplozji i pożaru, w drugim do bliżej nieokreślonego incydentu i uszkodzenia kadłuba. Z obu jednostek ewakuowano łącznie 44 członków załóg.

Ani marynarka wojenna USA, która pospieszyła z pomocą tankowcom, ani operatorzy jednostek nie wyjaśnili, co spowodowało atak, ani kto go przeprowadził. Oba tankowce były wyładowane produktami ropopochodnymi. MT Front Altair, który miał ładunek 75 tys. ton benzyny ciężkiej i kierował się na Daleki Wschód, płonął przez kilka godzin; ogień strawił połowę jednej z burt statku.

Czwartkowy incydent jest drugim w ciągu miesiąca na tym strategicznym akwenie. Na początku maja u wybrzeży Zjednoczonych Emiratów Arabskich doszło do „ataków sabotażowych” na cztery statki handlowe, w tym saudyjskie tankowce. Do ataków nikt się nie przyznał, ale doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton obwinił o nie Iran. Teheran odrzuca te oskarżenia.

Rynki ropy nie panikują

Ropa naftowa drożeje w piątek o 0,3 proc. po tym, jak podczas poprzedniej sesji zyskała 2,2 proc. Atak na tankowce podbił ceny surowca, ale nie na tyle, aby zakończyć tydzień na plusie – podają maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na lipiec na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 52,46 USD, po wzroście ceny o 0,34 proc. Ropa Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 61,69 USD za baryłkę, po zwyżce notowań o 0,62 proc. Iran odrzucił oskarżenia Stanów Zjednoczonych o przeprowadzenie czwartkowych ataków na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej. Wcześniej Iran został obwiniony o ataki przez sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, który wyraził tę opinię na podstawie m.in. informacji wywiadowczych oraz rodzaju użytej broni.

Podczas gdy możliwa wojna na Bliskim Wschodzie byłaby destrukcyjna dla dostaw ropy z tego regionu, to jednak ten obszar jest mniej ważny dla światowych rynków ropy niż jeszcze kilka dekad temu, a to ze względu na wzrost produkcji ropy w USA z łupków – oceniają analitycy.

Informacje o atakach na tankowce spowodowały mocniejszy wzrost cen ropy na globalnych giełdach paliw, jednak nadal nad rynkami ciążą obawy o pogłębiający się konflikt handlowy USA-Chiny, który może poważnie zaszkodzić globalnej gospodarce. Doradca ekonomiczny Białego Domu Larry Kudlow ostrzegł Chiny o grożących im konsekwencjach jeśli prezydent Chin Xi Jinping odrzuci zaproszenie prezydenta USA Donalda Trumpa do spotkania w tym miesiącu przy okazji szczytu G-20 w Osace.

Perspektywa przedłużającej się wojny handlowej pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem prawdopodobnie pozostanie głównym czynnikiem zmian cen na rynkach – wskazują analitycy. „Obawy o światowy wzrost gospodarczy wywołane przez amerykańsko-chińskie przepychanki w handlu, jak również rosnące zapasy ropy w USA, utrudniają próby mocniejszego odbicia się cen ropy” – ocenia Kim Kwangrae, analityk rynku towarowego w Samsung Futures Inc.

„Na razie jednak nie mamy spadków cen ponieważ eskalujące konflikty geopolityczne na Bliskim Wschodzie powinny przez jakiś czas utrzymać wzrost notowań ropy” – dodaje. Ropa w USA na NYMEX zyskała podczas poprzedniej sesji 1,14 USD, czyli 2,2 proc., ale w tym tygodniu staniała do tej pory o 3 proc. Brent zdrożała w czwartek o 2,2 proc., a od początku tygodnia straciła 2,6 proc.

Polska Agencja Prasowa

AKTUALIZACJA: 13 czerwca 2019 roku, godz. 8.30 – informacja o cenie ropy