Warsewicz: Odprawy jak dla nowej minister infrastruktury to skok na publiczną kasę

25 września 2014, 08:21 Infrastruktura

Jak informowały media nowa minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak po odejściu z zarządu PKP SA otrzymała odprawę w wysokości 510 tys. zł, tj. równowartość rocznej pensji (zarabiała miesięcznie 42,5 tys. zł miesięcznie). Według oficjalnego oświadczenia PKP SA jej odprawa wynika z kontraktu z 2012 r. Zgodnie z nim, wypłata odprawy nastąpiła w sposób automatyczny ze środków PKP SA. Jednocześnie Maria Wasiak, „obejmując stanowisko ministra, zrzekła się wszystkich świadczeń, które mogłaby otrzymać za okres jej członkostwa w zarządzie PKP, a które wymagałyby jakiejkolwiek decyzji podległego jej ministerstwa lub przedstawicieli tego resortu, czyli np. nagrody za efekty pracy w roku 2014, która będzie rozpatrywana w 2015 r.”.

– Życzę nowej pani minister powodzenia na obecnym stanowisku. Jednak w przypadku wysokiej odprawy za czas pracy w zarządzie PKP mleko się wylało. Podobne odprawy dotyczą zresztą wszystkich członków obecnego zarządu PKP SA – zauważa w rozmowie z naszym portalem Czesław Warsewicz, wydawca portalu nakolei.pl, b. prezes PKP Intercity.

W jego przekonaniu bulwersujące jest to, że wszyscy oni (prezes i dwóch członków) objęci są prawdopodobnie podobnymi zapisami w kontraktach o automatycznej wypłacie odpraw w wysokości rocznych pensji w razie zakończenia pracy w PKP przed upływem końca ich kadencji.

– W sytuacji tak dużych długów PKP jak obecnie, a także niewykorzystania przez tę spółkę wielomiliardowych funduszy unijnych, analogiczne odprawy są niemoralne i nieetyczne, choć zgodne z prawem – mówi dalej Czesław Warsewicz. – Te umowy o tak wysokich odprawach, być może zresztą dotyczą członków zarządów spółek całej grupy PKP SA – tego nie wiem. Jednak takie zapisy powodują drenowanie za wszelką cenę finansów upadających czy bardzo podupadłych spółek publicznych. Przypomina to szarańczę, która nagle pojawiła się na jakimś obszarze, gdzie chce wszystko zjeść.

Zdaniem b. prezesa PKP Intercity to jest bulwersujące. Jako opinia publiczna możemy nad tym ubolewać.

– Mam nadzieję, że ten drenaż publicznej kiesy jak najszybciej się skończy – mówi Czesław Warsewicz. – Należy jak najszybciej skontrolować inne umowy członków kierownictw spółek PKP. Gdyby w grę wchodziła firma prywatna, zyskowna, prowadząca właściwą politykę finansową, podobne zapisy w kontraktach menedżerskich byłyby rzeczą naturalną. Ale w tym przypadku chodzi o spółkę publiczną, zadłużoną i nie sposób określić zasady przyznawania tego typu odpraw jako „skoku na kasę”.

W odczuciu wydawcy portalu nakolei.pl umowy kierownictwa PKP w obecnym kształcie są dla tych osób żenujące. Jego zdaniem zabrakło w tym przypadku wyczucia wrażliwości społecznej pomysłodawców takich kontraktów. Jeśli bowiem jest się menedżerem wysokiej klasy to otrzymuje się wynagrodzenie za efekt prowadzonej działalności, a nie za samo tylko bycie członkiem kierownictwa.