Warsewicz: PKP PLK jest źle prowadzone

9 stycznia 2015, 15:00 Infrastruktura

Będzie nowy wykonawca prac na odcinku linii E30 z Sosnowca do Trzebini. Jak się okazało, PKP PLK niewłaściwie oszacowały zakres wymaganych prac, przez co modernizacja połączenia z Krakowa do Katowic opóźni się o co najmniej trzy lata – informuje Rynek Kolejowy. Trakcja PRKiI i PKP Polskie Linie Kolejowe zawarły porozumienie, na mocy którego rozliczą dotychczas wykonane zadania oraz przygotują kompleksową dokumentację do ogłoszenia przetargu na wykonanie pozostałych prac budowlanych na odc. Jaworzno Szczakowa – Trzebinia i Jaworzno Szczakowa – Sosnowiec Jęzor. 

– Po raz kolejny się powtarza w tym przypadku niezdolność do absorpcji inwestycji. Bo już wiadomo, że z tego tytułu co najmniej 4-8 mld zł środków unijnych z perspektywy finansowej 2007-2013 przeznaczonych na inwestycje kolejowe będzie straconych – wylicza w rozmowie z naszym portalem Czesław Warsewicz, wydawca portalu nakolei.pl, b. prezes PKP Intercity.

W jego opinii dla porównania ta ogromna kwota wystarczyłaby w zupełności na wybudowanie od nowa linii kolejowej Kraków – Gdańsk.

– Niestety jakość ludzi oraz jakość zarządzających PKP PLK rzutuje na absorpcję tych środków i na poziom profesjonalizmu w działaniu – mówi dalej Warsewicz. – Tak wyglądają rezultaty działań w tej firmie, jeśli zatrudnia się w niej osoby głównie z klucza politycznego czy znajomych, a nie ze względu na posiadane kompetencje. Na tym my, jako państwo, tracimy. Jest to rzecz niebywała. Tym bardziej, że PKP PLK dodatkowo w ostatnich latach przynosi gigantyczne straty. Tylko w latach 2011 i 2012 – po ponad 100 mln zł rocznie.

Były szef PKP Intercity dodaje, że spółka PLK w ostatnich czterech latach straciła blisko ponad 1 mld zł.

– Zatem samo zarządzanie tym podmiotem jest źle prowadzone – uważa Warsewicz. – Choć musimy zdać sobie sprawę ze złożoności PKP PLK. Firma ta przecież zarządza 19 tys. km torów w całej Polsce. Zatem trzeba zrestrukturyzować jej funkcjonowanie i unowocześnić ją. Zaś sama w sobie jest jednolitym i dobrym podmiotem, który może efektywnie absorbować unijne środki i zarządzać nimi. Ewentualna zmiana jego funkcjonowania powinna polegać na wydzieleniu części inwestycyjnej od części bieżącej modernizacji, a więc na nie łączeniu obu funkcji.

– Bo samo zarządzanie tym ogromnym podmiotem, nadzorowanie i utrzymywanie go, stanowi ograne wyzwanie – twierdzi Czesław Warsewicz. – Dodatkowo dodajmy, że miliardy z obecnej perspektywy unijnej, które mają być zaabsorbowane, powodują ogromne wyzwanie organizacyjne. Sam zaś jednolity podmiot jest dobry i dobrze umiejscowiony w układzie strukturalnym. Tyle, że wymagający pewnych zmian wewnętrznych oraz doboru odpowiednich kadr zarządzających oraz wizji funkcjonowania tego podmiotu w jednolitej strukturze. Ale z wymienionymi dwoma wydzielonymi funkcjami, tak by spowodować efektywne wykorzystywanie środków unijnych i dobrze zarządzać całą firmą.