Wis – Bielewicz: Czy obligacje mogą być zielone?

21 grudnia 2016, 09:30 Energetyka

KOMENTARZ

Joanna Wis – Bielewicz

Menadżer organizacji pozarządowych

specjalista w zakresie ryzyk środowiskowych

Polska jako pierwszy kraj na świecie wyemitowała i sprzedała europejskim inwestorom zielone obligacje. Wartość transakcji wyniosła ponad 750 milionów euro (3 mld PLN).

Zielone obligacje, czyli papiery dłużne emitowane przez miasta, międzynarodowe instytucje i wreszcie po raz pierwszy przez państwo, czyli Polskę, mają w założeniu finansować inwestycje ograniczające negatywny wpływ na środowisko i wspierać niskoemisyjną transformację. Mają też pomagać w oderwaniu wzrostu gospodarczego od nadmiernego wykorzystania zasobów i w konsekwencji odpowiadać na zapotrzebowanie odpowiedzialnych inwestorów wpierających swoim kapitałem zrównoważony rozwój. Co ważne, 61% puli polskich zielonych obligacji zakupili inwestorzy, którzy nie są zainteresowani tradycyjnymi papierami dłużnymi Rzeczpospolitej, a tylko w grudniu Polska wyemitowała obligacje o wartości kolejnych 9 mld PLN.

Od 2010 roku wartość rynku zielonych obligacji sięgnęła 150 miliardów dolarów, co stanowi zaledwie niewielki ułamek światowych inwestycji (wynoszących ok 100 bilonów dolarów). Jednak wartość tego rynku podwaja się rok do roku, a wraz z rozwojem tej niszy pojawiają się pytania o ujednolicenie standardów oraz transparentność procesu weryfikacji finansowanych projektów.

Polskie Ministerstwo Finansów w komunikacie na temat zawartych transakcji wspomina o przygotowaniu własnych wytycznych dla zielonych inwestycji, na podstawie międzynarodowych standardów Green Bond Principles, wypracowanych przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Rynku Kapitałowego (ICMA). Choć szczegóły wskaźników przyjętych przez ministerstwo nie są znane, w ramach pożądanych obszarów inwestycji ICMA znalazły się m.in. odnawialne źródła energii, efektywność energetyczna, ograniczenie zanieczyszczeń, zrównoważone zarządzanie zasobami, w tym zasobami wodnymi oraz produkcją rolną, wspieranie bioróżnorodności, niskoemisyjny transport, czy wreszcie rozwój ekologicznych produktów.

Polska wkroczyła na rynek zielonych obligacji w roli lidera. Zgodnie z doniesieniami Ministerstwa Finansów, istnieje jednak obawa, że zamiast przełomowych inwestycji w innowacyjne technologie, rozwój efektywnego wykorzystania surowców czy odnawialne źródła energii, dojdzie do zrefinansowania już istniejących projektów, opłaconych z unijnych funduszy strukturalnych w latach 2007-2013. To oznacza, że odzyskane dzięki takiemu wehikułowi finansowemu środki zasilą po prostu budżet w 2017 roku. I choć zastosowanie opisanego mechanizmu jest dozwolone, kluczowym dla międzynarodowej oceny polskiej, pionierskiej emisji, będzie faktyczne przeznaczenie pozyskanych środków. Jeśli Polski rząd zdecyduje się finansować z tych funduszy projekty węglowe, może narazić instytucje pośredniczące w transakcji, czyli banki HSBC i JP Morgan, na utratę reputacji. Na obecnym rynku finansowym żaden liczący się podmiot nie powinien ryzykować posądzenia o greenwashing.