Wiśniewska: Brama Północna to szansa na gazową niezależność

27 października 2016, 11:00 Energetyka

KOMENTARZ

Jadwiga Wiśniewska

Poseł do Parlamentu Europejskiego

Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy

O tym, że zróżnicowanie kierunków dostaw gazu do Polski jest gwarancją naszego bezpieczeństwa energetycznego wiedzą i mówią wszyscy. Jednak diabeł (jak to ma w zwyczaju) tkwi w szczegółach: same połączenia z sąsiednimi państwami to nie wszystko. Cały czas jednak musimy szukać też nowych źródeł – budowa tzw. Bramy Północnej pozwoli Polsce sprowadzać gaz z Norwegii i może zakończyć dominację Gazpromu w naszym regionie.

Konieczność dywersyfikacji dostaw gazu

Same połączenia z sąsiednimi państwami to nie wszystko. Musimy przecież patrzeć nie tylko na miejsce, w którym biegnie gazociąg, lecz także na płynący nim surowiec i obowiązujące u naszych sąsiadów przepisy. Dziś z Rosji pochodzi ok. połowa zużywanego w Polsce gazu. Ze złóż krajowych otrzymujemy 4,4 mld m3 błękitnego paliwa, przy rocznym zapotrzebowaniu ponad 16 mld m3. Oczywiście, terminal LNG w Świnoujściu pracuje już na nasze bezpieczeństwo energetyczne. Jednak sam skroplony gaz to dziś wciąż za mało, aby raz na zawsze pożegnać strach przed zakręceniem gazowego kurka przez Rosjan.

Gazowa szachownica

Do tej pory głównym zabezpieczeniem gazowych interesów Polski w razie ewentualnego kryzysu był rosyjski gaz, który do Polski płynie z Niemiec przez tzw. rewers na gazociągu jamalskim. Problemem jest jednak niemieckie prawo. Zgodnie z nim w dowolnej chwili Niemcy mogą zatrzymywać gaz dla siebie – w magazynach należących dziś do Gazpromu – a dopiero potem przesyłać go do Polski. Dołączając do tego plan budowy między Rosją a Niemcami gazociągu Nord Stream 2, stan gazowej szachownicy w Europie wymaga zdecydowanych kroków.

Nowe rozdanie

Na tym tle otwarcie polskiego rynku gazu na region Morza Północnego jest dziś oczywistością. Pokazuje też, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie boi się myśleć dużymi formatami i konsekwentnie realizuje obietnice. Premier Beata Szydło już w lutym tego roku poruszała z rządem Norwegii kwestię nowego połączenia gazowego. Projekt Bramy Północnej zakłada stworzenie korytarza gazowego, który wykorzystałby istniejące już możliwości przesyłu Norwegia-Dania i połączył je na odcinku Polska-Dania nowym gazociągiem Baltic Pipe. Wraz z dalszą rozbudową terminalu LNG w Świnoujściu, rządowa strategia zapewni Polsce dodatkowe 14,5 mld m3 gazu rocznie, a więc prawie tyle, ile cały kraj zużywa w ciągu roku. Planowane na 2020 r. uruchomienie gazociągu wzmocni nie tylko polski rynek, lecz także położone na południe kraje Grupy Wyszehradzkiej oraz Ukrainę.

Wspólna wygrana

Unijne instytucje wspierają polski plan. Gazociąg Polska-Dania został oficjalnie uznany za projekt leżący we wspólnym interesie, co w czasie budowy da mu organizacyjne i finansowe wsparcie UE. Wagę projektu podkreślał Maroš Šefčovič, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej. Projekt jest też bardzo ważny dla Duńczyków i Norwegów – wstępne analizy pokazują, że będzie opłacalny dla wszystkich uczestniczących w nim państw.

Zatrzymać NS2

Równolegle Polska buduje w UE coraz silniejszą opozycję przeciw budowie drugiej nitki Gazociągu Północnego. Ten głos wołający o odpowiedzialność UE za kształt energetycznych relacji między Środkowo-Wschodnią Europą a całkowicie zależnym od Kremla Gazpromem był bardzo mocno słyszalny na ostatnim szczycie UE. Razem z Polską o zajęcie jasnego stanowiska wobec Nord Stream 2 apelowały państwa bałtyckie i bałkańskie oraz Grupa Wyszehradzka. Jedynym celem tej wielomiliardowej, pozbawionej jakiegokolwiek rachunku ekonomicznego inwestycji jest złamanie wszystkich dotychczasowych zasad polityki energetycznej i międzynarodowej UE. Wobec Nord Stream 2 żadne państwo nie może być obojętne – stosunek do gazociągu jest miarą europejskiej solidarności z trawioną przez wojnę Ukrainą. Tymczasem na zachód od Odry wiele państw wciąż nie dostrzega sprzeczności między nałożonymi na Rosję sankcjami a pozwoleniem jej na budowę Nord Stream 2. Zaniepokojenie wobec budowy gazociągu wyraził też Parlament Europejski w przyjętej 25 października rezolucji ws. strategii wykorzystania skroplonego gazu ziemnego w UE. Czas, aby Komisja zajęła takie samo stanowisko.