Wiśniewski: Rząd zmienił podejście do energetyki prosumenckiej

31 lipca 2015, 09:40 Energetyka

ROZMOWA

Turbiny wiatrowe

W najnowszym projekcie nowelizacji ustawy o OZE rząd chce gwarantowanych stawek za sprzedaż prądu wyprodukowanego w domowych elektrowniach, mimo że jeszcze niedawno taki pomysł zwalczał. O proponowanych zmianach w regulacji OZE dziennikarz BiznesAlert.pl rozmawia z Grzegorzem Wiśniewskim, prezesem Instytutu Energetyki Odnawialnej. 

Mamy kolejny projekt nowelizacji ustawy o OZE. Jak Pan ocenia wprowadzane zmiany, zwłaszcza jesli chodzi o szanse dla minielektrowni?

– W stosunku do poprzedniego projektu nowelizacji, obecny jest znacznie korzystniejszy dla producentów energii z OZE w mikroinstalacjach. Wycofane zostały propozycje wypaczające sens sejmowej poprawki prosumenckiej. Utrzymano pierwotnie proponowane stawki taryf, usunięto  wzór według  którego obywatele mieli pod groźbą kary za pomyłkę liczyć poziom wsparcia, odpowiedzialność za bilansowanie jest po stronie operatora, a nie klienta- prosumenta. W efekcie  znaczna część zgłaszanych uprzednio, w tym na etapie konsultacji społecznych, przez Instytut Energetyki Odnawialnej postulatów została uwzględniona. Ogólnie można ocenić pozytywnie kierunek w jakim obecnie zmierza nowelizacja oraz dążenie Ministerstw Gospodarki do doprecyzowania przepisów związanych z poprawką prosumencką oraz jej lepszego umocowania w zapisach ustawy. Oczywiście w dalszym ciągu jednak szereg przepisów budzi wątpliwości, w tym niektórych podtrzymanych przez rząd z poprzedniej wersji nowelizacji, a niektórych zupełnie nowych.

Nadal uważam, że obciążanie w nowelizacji prosumenta odpowiedzialnością za zgłoszenie pomocy publicznej jest przerzucaniem na obywatela całej odpowiedzialności i prowadzi do kreowania kolejnych biurokratycznych procedur. W kontekście masowego rozwoju mikroinstalacji OZE tego typu procedury są nadmiernym obciążeniem i co najmniej powinny zostać maksymalnie uproszczone w wyniku uzgodnień pomiędzy rządem RP a Komisją Europejską, nie zaś przerzucane indywidulanie na tysiące prosumentów i najmniejszych inwestorów. Największa nowa wątpliwość związana jest z podważeniem, fundamentalnego  dla mechanizmu taryf gwarantowanych, 15-letniego okresu obowiązywania wsparcia na stałej wysokości dla konkretnej instalacji. Ten kluczowy mechanizm (ciągłość i pewność taryfy, przynajmniej w okresie spłaty kredytu bankowego) pozwala bowiem skonstruować biznes plan i pozyskać kredyt na rozsądnych warunkach. Zaproponowane w obecnej wersji rozwiązanie prawne powoduje, że taryfy na mocy kolejnych rozporządzeń zmieniałyby się tak samo w kolejnych latach kalendarzowych dla wszystkich przyłączonych do sieci mikroinstalacji. Także dla tych oddanych do użytku w poprzednich latach. Wprowadza to niepotrzebne dodatkowe ryzyko (zwiększa koszt kapitału i koszt produkcji energii), nie uwzględnia zasad szacowania degresywnych taryf stałych, bazujących z definicji na bieżących kosztach energii (LCOE) w momencie oddawania instalacji do użytku. Biorąc jednak pod uwagę niespójność tego zapisu z OSR, można przypuszczać, że jest to tylko niedopatrzenie, które powinno zostać skorygowane, poprzez przywrócenie punktu mówiącego o gwarantowanej i niezmiennej wysokości wsparcia na okres 15 lat.

Czy nie obawia się Pan, że w obecnej kadencji Sejm już nie zdąży uchwalić tej nowelizacji, albo jeśli ją uchwali, to będzie mieć dużo błędów.

– Przyznam, że czytając poprzednią, majową wersję projektu myślałem sobie nawet, że byłoby lepiej, gdyby rząd nie zdążył lub parlament nie chciał uchwalić nowelizacji, która zamiast poprawiać, psuje oryginalne przepisy. Po zapoznaniu się z obecną wersją nowelizacji zmieniłem zdanie. Byłoby dobrze gdyby rząd zdążył przeprowadzić zmiany w ustawie tak, aby przepisy ustawy o OZE związane z systemem wsparcia weszły w życie 1 stycznia 2016 roku już w wersji znowelizowanej, choć oczywiście z uwzględnieniem kolejnych poprawek, o których części wspominałem wcześniej. Mam bowiem wrażenie, że rząd zmienił podejście do energetyki prosumenckiej i tym razem skłonny jestem wierzyć w dobre intencje. Przy dobrych intencjach rządu i generalnie pozytywnym nastawieniu opozycji do energetyki prosumenckiej nie obawiałbym się o błędy, ale o walkę z czasem w gorącym okresie wyborczym. Nieznany jest dalszy harmonogram prac rządowych nad projektem. Obecna wersja jest po krótkich konsultacjach publicznych i międzyresortowych oraz  uzgodnieniach międzyresortowych, ale nie wiadomo na kiedy planowana jest tzw. konferencja uzgodnieniowa (niestety, wszystko wskazuje na to, że rząd zrezygnował z tzw. „konferencji wspólnej”, z udziałem strony społecznej). Dopiero potem projekt staje na komitetach Rady Ministrów: Europejskim i Stałym, Komisji Prawniczej i dopiero potem może być przyjęty przez rząd i skierowany do Sejmu, pomijając kwestie ewentualnej notyfikacji. Jak widać procedura jeszcze na etapie rządowego procesu legislacyjnego jest długa i jej przeprowadzenie wymaga decyzji politycznej i determinacji administracji rządowej, bo jest to projekt rządowy.

A może uda się Panu i Pana współpracownikom uchronić przyszłą ustawę przed różnymi „niedoróbkami”?

 

– Kluczowa jest rola opinii publicznej w uświadomieniu politykom, że rozwój mikroinstalacji OZE, energetyki obywatelskiej, rozproszonej i szerzej – energetyki odnawialnej jest oczekiwany społecznie oraz że jest duża determinacja znaczącej grupy wyborców w tym zakresie. Badania opinii społecznej od dłuższego czasu pokazują, że społeczeństwo generalnie jest za energią z OZE w znacznie większym stopniu niż za np. energią z węgla czy atomu. Ale aby wprowadzić do ustawy o OZE tzw. poprawkę prosumencką posła Bramory (wprowadzającą taryfy gwarantowane mikroinstalacji) potrzebne było silne, aktywne  zaangażowanie kilku tysięcy osób, które były w stanie zainteresować ideą setki tysięcy osób i dopiero takie poparcie zaskutkowało określonym rozkładem głosów w Sejmie. Stąd wziął się ruch na rzecz tzw. energetyki obywatelskiej. Społeczeństwo obywatelskie nie jest jednak w stanie samo z siebie tworzyć dobre prawo, bez „niedoróbek”, a zwłaszcza skomplikowane ustawy, takie, jak ta o odnawialnych źródłach energii.  Rolą IEO jest wspieranie postępowej idei, przygotowanie solidnego uzasadnienia ekonomicznego, gospodarczego i społecznego dla regulacji, w mniejszym zakresie samej regulacji. Misję naszą w tym zakresie staramy się pełnić najlepiej jak potrafimy, ale aby obudowana naszymi analizami idea społeczna trafiła na tzw. grunt społeczny, współpracujemy z branżami OZE, organizacjami ekologicznymi, samorządami i rządem, co ostatnio nie jest bynajmniej zadaniem łatwym. Aby na silnie upolitycznionym i regulowanym oraz skomplikowanym rynku jakim jest energetyka, potrzebne jest silne zaangażowanie rządu,  w obecnym układzie kompetencyjnym przede wszystkim Ministerstwa Gospodarki. Z kolei w Ministerstwie Gospodarki wiele zależy od odpowiedzialnego wiceministra, który powinien dosłownie walczyć o rozwój OZE na forum rządowym oraz od Departamentu Energii Odnawialnej, który z uwagi na wagę i duże skomplikowanie obszaru jakim się zajmuje, powinien być systematycznie wzmacniany.  Aby zatem nie było „niedoróbek”, sprawny musi być cały łańcuch budowy idei, przekładania ich na politykę oraz stanowienia prawa. W tym łańcuchu kluczową rolę musi pełnić rząd, aby olbrzymi wysiłek społeczeństwa obywatelskiego nie szedł na marne i nie stawał się  źródłem frustracji społecznej, ale był źródłem rozwoju całego kraju.

4) W skrócie – jakie inne zmiany są konieczne w polskich regulacjach dotyczących rozwoju energetyki odnawialnej?

Uchwalona ustawa jest generalnie, od strony koncepcyjnej, złą ustawą, nie gwarantującą ani zrównoważonego rozwoju energetyki odnawialnej ani nawet niższych kosztów z powodu jej zdeformowanego i spowolnionego, właśnie przez samą ustawę,  rozwoju. Paradoks? Pierwotnie ustawa miała służyć realizacji ww. celów rozwojowych oraz wspierać OZE i uczynić tę branżę konkurencyjną oraz generującą korzyści społeczno-gospodarcze. Z czasem przeważyła koncepcja, że ustawa o OZE ma … ograniczyć rozwój OZE do niezbędnego minimum oraz zapewnić dodatkowe dochody  państwowym koncernom energetycznym. Krytycy pierwotnego podejścia twierdzili, że ustawa o OZE może rzeczywiście … wesprzeć OZE i ta dziwna koncepcja „ustawy o rozwoju, która ogranicza rozwój” przeważyła. W efekcie spóźniona o 5 lat ustawa wprowadza w Polsce … przedwcześnie w stosunku do stanu rozwoju rynku, ryzykowny i przesterowany administracyjnie system aukcyjny w formie trudnodostępnej dla małych, niezależnych podmiotów, który jednocześnie może skutkować nieprzejrzystymi relacjami pomiędzy producentami energii (zwłaszcza związanymi z władzą państwowymi korporacjami), a administracją. Systemową wadą regulacji, która miała być szeroka jest całkowite wykluczenie z ustawowego systemu wsparcia i z pola widzenia ustawodawcy ciepła, zwłaszcza ciepła rozproszonego, indywidulanego (ciepło z OZE  ma w 70% wypełnić krajowy cel na 2020).

Ale nie można nie zauważyć, że w trudnych, wręcz dramatycznych okolicznościach został jest jednak stworzony nowy obszar regulacji ustawowej sektora OZE. Przyznaję, że z kilkoma dobrymi pomysłami porządkującymi w niektórych segmentach  rynek i służącymi eliminacji nadwsparcia, na czym można już coś konstruktywnego budować. Ustawa będzie wymagała wielu nowelizacji na rzecz realnego wsparcia rynku prosumenckiego i generacji rozproszonej oraz otwarcia rynku na mikrosieci energetyczne (cieplne i elektryczne i gazowe) i niezależnych producentów energii.