Wiśniewski: System aukcji OZE nie dla mikroinstalacji

8 kwietnia 2014, 06:43 Energetyka

KOMENTARZ

Grzegorz Wiśniewski

Prezes Instytutu Energii Odnawialnej

rojekt ustawy w obecnej wersji nie rozwiązuje żadnego z problemów przed jakimi stają OZE, a nawet szerzej – energetyka. Od strony technicznie wydaje się zawierać wszystkie elementy jakie powinien mieć dokument tej rangi, ale regulacja nie ma duszy – szerszego sensu oraz zrozumiałego i osiągalnego celu.

Silnie eksponowanym przez rząd celem (choć w przypadku tej regulacji generalnie intencje ustawodawcy nie są jasne) było zredukowanie kosztów wsparcia OZE, w szczególności nadmiernych i nieuzasadnionych. Tylko w latach 2011-2012 koszt niczym nie uzasadnionego nieuzasadnionego systemu wsparcia dla współspalania i energetyki wodnej mógł wynieść 4,5 mld złotych. W tym zakresie jedyny problem jaki regulacja może rozwiązać to wstrzymanie nadmiarowego wsparcia dla zamortyzowanej energetyki wodnej, ale to można było (a nawet trzeba było) zrobić już 10 lat temu, naprawiając oczywisty błąd poprzez prostą nowelizację Prawa energetycznego. Tak samo można było postąpić, bez „specustawy”, z ewidentną nadmiarowością wsparcia dla współspalania węgla z biomasą w elektrowniach zawodowych, na co zwróciła ostatnio Komisja Europejska. Ale tu już propozycja rozwiązania problemy zaprezentowana w projekcie ustawy nie gwarantuje sukcesu, bo przy zapewnieniach o ograniczaniu wsparcia, przed współspalaniem zostawiono  szeroko otwartą furtkę, aby proceder drenażu odbiorców końcowych energii kontynuować pod zmienioną nazwą, tzw.  „współspalania dedykowanego”,  także po 2020 rokiem.

Trzecim obszarem regulacji który miał przynieść oszczędności miało być wprowadzenie wsparcia w postaci aukcji na taryfy stałe za energię z pozostałych dużych i małych instalacji OZE, w miejsce obecnie stosowanych zielonych certyfikatów. Tu koszty spadną tylko z jednego powodu i na krótko; inwestorzy zaprzestali rozwijać projekty i wycofali się jeden po drugim. Nie wiem czy o taką oszczędność polegająca na „nic-nie-robieniu” przez kilka lat chodziło? System aukcyjny także po ew. wdrożeniu za 2-3 lata okaże się bardziej kosztowny od obecnego z uwagi na zdecydowanie wyższe ryzyko inwestycyjne nawet w stosunku do obecnego i wyższy koszt kapitału na rozwijanie projektów inwestycyjnych.

Jeżeli rząd faktycznie będzie chciał inwestycji w systemie aukcji to będzie musiał znacząco podnieść ceny referencyjne na zakup energii z nowych OZE w systemie aukcyjnym. W tym względzie ocena skutków regulacji (OSR) zakłada zupełnie nierealne oszczędności. Także w obszarze mikroinstalacji sama ustawa kompletnie zawodzi, bo zakłada, że prosument zachowa się zgodnie z intencją ustawodawcy ale wbrew prawom ekonomii i z jakiś pozaekonomicznych powodów zainwestuje w mikroinstalacje OZE i jeszcze dopłaci tzw. sprzedawcy zobowiązanemu energii, sprzedając mu energię po 80% ceny rynkowej (1-2 razy taniej niż „duży” dostawca). Mówiąc sarkastycznie, tu regulacja faktycznie doprowadzi do ewidentnego spadku kosztów, bo inwestycji nie będzie. Czyli, poza ew., wyraźnie spóźnionym wstrzymaniem wsparcia dla dużej energetyki wodnej regulacja nie da żadnych korzyści w stosunku o stanu obecnego, ale może wygenerować dodatkowe koszty w systemie wsparcia. Regulacja nie służy też realizacji celu w zakresie OZE na 2020 rok i kształtowaniu w pełni konkurencyjnego rynku OZE po 2020 roku. Przedłużające się prace nad projektem ustawy i zaskakujące zwroty temu towarzyszące służą tylko rolowaniu kosztów inwestycji na okres powyborczy (po 2015 roku)  i konserwowaniu obecnego stanu na którym szeroki strumieniem strumień pieniędzy z zielonych certyfikatów płynie od konsumentów energii do kilku zaledwie koncernów energetycznych.

Przyjęcie regulacji w obecnym kształcie przez parlament byłoby marnowaniem wysiłku legislacyjnego. O ile można co do zasady zostawić zaproponowany system aukcyjny dla dużych, skomercjalizowanych  instalacji OZE, o tyle pozorne ograniczenia wsparcia dla współspalania  trzeba zastąpić twardym,  skutecznym prawem. Tu jest przestrzeń do współpracy parlamentu z rządem, o ile tylko zapewnienia intencji rządu w tej kwestii są prawdziwe. Parlament powinien jednak pójść dalej i już z własnej inicjatywy wzmocnić wsparcie dla mikroinstalacji OZE, aby ponownie (jak w ub. roku  w przypadku tzw. „Małego trójpaku”) nie uchwalać martwych, demoralizujących przepisów dla prosumentów. Tu potrzeba pewnej pracy legislacyjnej, trochę innego podejścia, ale uważam, że jest to możliwe. Zakup nadwyżek energii po dyskryminującej prosumentów cenie wynoszącej obecnie 80% średniej ceny energii z rynku w roku poprzedzającym można prosto zastąpić system dopłat (premii) do bieżącej ceny energii (na giełdzie), który dodatkowo będzie premiował mniejsze instalacje i poszarzał krąg beneficjentów – praktycznie każdy dom i gospodarstwom domowe powinny móc z takiego powszechnego systemu w sposób prosty skorzystać (masowość jest niezbędna do spadku kosztów), aby była zachęta do lokalnego bilansowania podaży i popytu. Taki system zaleca Komisja Europejska i sądzę że ze względu na swój prospołeczny  charakter powinien on znaleźć poparcie u posłów i senatorów.