Wójcik: Czy poselska inicjatywa ustawodawcza wyhamuje w Polsce energetykę wiatrową?

2 marca 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redakcja BiznesAlert.pl

Kolejna inicjatywa ustawodawcza dotycząca elektrowni wiatrowych została podjęta przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości już w bieżącej kadencji, 19 lutego br. Grupa ta wniosła projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych.

Projekt nie jest jeszcze formalnie przyjętym do procedury legislacyjnej ( nie otrzymał numeru tzw. druku sejmowego). Tego samego dnia, 19 lutego, wniesiony projekt został skierowany do sejmowego Biura Legislacyjnego oraz do opinii Biura Analiz Sejmowych ( w sprawie zbadania zgodności projektu z prawem Unii Europejskiej). 23 lutego projekt bez zmiany statusu został skierowany do konsultacji i  opinii organizacji samorządowych. 26 lutego posłom – wnioskodawcom przekazano opinię Biura Analiz Sejmowych. W tej fazie postępowania nie wiadomo jeszcze, czy pierwsze czytanie projektu ustawy  odbędzie się na plenarnym posiedzeniu sejmu, czy na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury i budownictwa. Oficjalnie problematyka ustawy należy do kompetencji Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, dotyczy też do pewnych dziedzin innych resortów – zwłaszcza Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Rolnictwa i rozwoju Wsi, a także Ministerstwa Energii. Przedstawiciele tych resortów    zgodnie z obowiązującą procedurą legislacyjną przy inicjatywie poselskiej ( czyli szybkiej ścieżce parlamentarnej) będą brać udział – i wpływać oficjalnie na postanowienia ustawy – w pracach sejmowej komisji infrastruktury i budownictwa.

Projekt ustawy dotyczy określenia warunków, zasad i trybu lokalizacji oraz realizacji elektrowni wiatrowych; warunków lokalizacji zabudowy mieszkaniowej w sąsiedztwie elektrowni wiatrowych; wprowadzenia obowiązku uzyskania przez inwestora decyzji o pozwoleniu na użytkowanie, wprowadzenia obowiązku uzyskania decyzji zezwalającej na eksploatacji oraz objęcia elektrowni wiatrowych dozorem technicznym. Nie dotyczy inwestycji elektrowni wiatrowych realizowanych i użytkowanych na obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej.

Projektodawcy są przekonani, że dotychczas nie zostały w dostatecznym stopniu sformułowane ramy prawne dla lokalizowania, budowy i eksploatacji elektrowni wiatrowych. Konsekwencją tego stanu rzeczy – ich zdaniem – jest lokalizowanie tych instalacji zbyt blisko budynków mieszkalnych. Stało się to powodem licznych konfliktów pomiędzy niezadowolonymi mieszkańcami a władzami gmin, gdyż w przekonaniu pomysłodawców ustawy urządzenia te emitują hałas, niesłyszalne dla ucha infradźwięki, powodują wibracje, migotanie światła, mogą stanowić także bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia w przypadku awarii, jak również oblodzenia łopat elektrowni wiatrowej zimą. W uzasadnieniu poselskim podnosi się, że sytuacja ta spowodowała liczne wystąpienia obywateli, a także stowarzyszeń (zakładanych specjalnie dla przeciwdziałania budowie elektrowni wiatrowych w określonych lokalizacjach / gminach), kierowane zarówno bezpośrednio do członków parlamentu, jak również do członków Rady Ministrów, w których mieszkańcy proszą o wstrzymanie budowy elektrowni wiatrowych.

Dotychczas skierowano łącznie około 50 wystąpień i interpelacji oraz 23 petycje, w tym 20 wystąpień stowarzyszeń. Podobne wystąpienia spowodowały także zainteresowanie tą tematyką Najwyższej Izby Kontroli, która w okresie 29 sierpnia 2013 r. – 14 lutego 2014 r. przeprowadziła kontrolę, potwierdzając niedoskonałości. Projektodawcy powołują się na wyniki kontroli NIK.

W ich argumentacji (uzasadnieniu do wniesionego projektu) stwierdza się, że „w obowiązującym stanie prawnym brak jednoznacznie określonych minimalnych odległości, lub niepozostawiającego wątpliwości interpretacyjnych sposobu ich obliczania, w jakich dopuszczalne jest budowanie elektrowni wiatrowych. Obowiązujące w tym zakresie wymagania odnoszą się przede wszystkim do dopuszczalnych poziomów hałasu dla określonych rodzajów zabudowy (rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku).

Brak jest jednak rozwiązań dedykowanym elektrowniom wiatrowym, tak w zakresie wartości hałasu generowanego przez te elektrownie, w tym infradźwięków, 2 Ustawa z dnia24 kwietnia 2015 r. o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu (Dz. U. poz. 774, poz. 1688). 4 jak i sposobu pomiaru i badań hałasu, co powinno mieć miejsce w czasie intensywnej pracy elektrowni, a więc silnego wiatru. Skutkiem czego jest wznoszenie tych urządzeń w odległości powodującej uciążliwości w normalnym funkcjonowaniu mieszkańców nieruchomości sąsiadujących.”

Dlatego w projekcie ustawy zaproponowano, aby odległość pomiędzy elektrownią wiatrową a zabudowaniami mieszkalnymi (a także obszarami szczególnie cennymi przyrodniczo) była równa lub większa od dziesięciokrotności całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej. To znaczy wysokości mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu tej budowli, wliczając elementy techniczne, czyli także łopaty elektrowni wiatrowej, których długość zwykle mieści się między 1/3 a 1/2 wysokości wieży.

W szerokich konsultacjach społecznych jeszcze nieoficjalnego projektu ustawy pojawiły się krytyczne opinie środowisk inwestorów elektrowni wiatrowych. Jest to najzupełniej zrozumiałe – nowe przepisy, jeśli zostaną przyjęte w takiej jak zaproponowano formie mogą wpływać na rozwój polskiego rynku energetyki wiatrowej. Także w kontekście planowanych aukcji. Te opinie pojawiają się w mediach, zwłaszcza związanych z organizacjami ekologicznymi.

W wywiadzie udzielonym portalowi „Gram w zielone” przez wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Grzegorza Skarżyńskiego, stwierdza on, że wpływ przyszłej ustawy będzie „jednoznacznie negatywny, bo po pierwsze w przypadku projektów wiatrowych, które wygrają aukcję, będzie mniej czasu na wybudowanie instalacji niż w przypadku innych technologii. Nie będzie można wobec nich stosować zamiennych pozwoleń na budowę, które dopuszczone będą dla innych technologii, i to wszystko w stosunku do projektów, które otrzymały pozwolenia na budowę przed wejściem w życie tej ustawy. Po wejściu w życie ustawy nie będzie możliwe uzyskanie pozwolenia na budowę, gdy nie będzie zachowany limit 10h, co oznacza, że z pewnością ponad 95 proc. zaawansowanych projektów trzeba będzie skreślić.” W takiej sytuacji parlament będzie musiał ważyć racje i interesy, bo jednak nie można twierdzić, że nie ma społecznej argumentacji za ogólnie mówiąc, obroną racji przeciwników obecnego stanu rzeczy.

Trzeba też zauważyć, że właśnie wiceprzewodniczący Grzegorz Skarżyński widzi w zaproponowanym projekcie ustawy pewne pozytywy dla rynku rozwoju elektrowni wiatrowych. Są to „kierunkowo elementy pozytywne” – możliwość „objęcia dozorem technicznym elektrowni nieprawidłowo eksploatowanych, czy też przyjęcie planów miejscowych jako podstawy lokalizacji elektrowni wiatrowych. Ale także tu Skarżyński uważa, że sposób wdrożenia tych „pozytywnych elementów’ skutecznie je niweluje, a „w konsekwencji nie będzie to ustawa o warunkach inwestowania w elektrownie wiatrowe, ale o „wprowadzeniu dodatkowych sankcyjnych obciążeń i stopniowej eliminacji energetyki wiatrowej z polskiego systemu energetycznego.”

Moją uwagę zwraca dodatkowo fakt, że przedstawiciele środowisk elektrowni wiatrowych krytycznie odnoszą się zwłaszcza do przyjętego w Sejmie procedowania projektu tej ustawy „ścieżką poselską”. Oceniają go jako „sposób uproszczony, bez konsultacji międzyresortowych, pełnych konsultacji społecznych i bez oceny skutków wprowadzenia regulacji”. Podyktowany przez PiS – zdaniem niektórych –  pośpiechem, aby łatwiej „przepchnąć” kontrowersyjną ustawę. Czyli nie będzie łatwo o rozsądny kompromis, choć procedura legislacyjna nawet się jeszcze nie rozpoczęła.