Wójcik: Energetyce w Planie Morawieckiego brakuje konkretów

18 lutego 2016, 12:45 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Wicepremier Mateusz Morawiecki ma rację, że przy dobrze skonstruowanym programie rozwoju można unikając poważnych pułapek towarzyszących przejściu na drogę samodzielnego rozwoju. Ale, jak dowodzi przykład Korei Południowej wymaga to stalowej konsekwencji i determinacji. Korea stała się niekwestionowanym liderem systemów elektronicznych.  Ale jednocześnie ochroniła i wciąż chroni swój rynek stoczniowy i właśnie energetyczny. Co jest o tyle trudniejsze, że surowce energetyczne Korea Południowa głównie importuje. Mimo to energetyka tego kraju jest wyjątkowo solidną podstawą jej nowoczesnej gospodarki.

Także w programie Morawieckiego energetyka znalazła miejsce jako jeden z ważnych obszarów rozwojowych. Jednak wcale nie wśród najważniejszych. Wprawdzie niezależność energetyczna wymieniona została jako jeden z „filarów silnej Polski”, zaś w pięciu działach t.zw. Krajowych Inteligentnych Specjalizacji wymieniona jest zrównoważona energetyka, ale tylko hasłowo, bez żadnych konkretów. W Programie wyliczenia założeń dla działu energetyki znalazły się w części końcowej.  Wyliczenia też są w zasadzie hasłowe.

Celem rządu przez następne lata  ma być długofalowa polityka energetyczna odblokowująca inwestycje po 2020 r. Ta polityka ma uchronić kraj i gospodarkę polską przed  blackoutem ( co  jest celem banalnie oczywistym, a w dokumencie deklaratywnym). Ma też pozwolić obyć się bez importu energii. W takiej sytuacji jest oczywiste, że nasz  sektor energetyczny wymaga inwestycji. Jak powszechnie wiadomo, bloki w polskich elektrowniach konwencjonalnych są raczej stare, 6 proc. bloków ma więcej niż 56 lat (tylko ok. 7 proc., jest bloków nowych, mających nie więcej niż 5 lat). Bloków w przedziale  46-55 lat jest 22 proc., a bloków mających lat 36-45 jest 29 proc. Razem łącznie aż 57 proc. czynnych bloków ma więcej niż 36 lat.
Kolejny cel to wzrost efektywności energetycznej firm i gospodarstw domowych, niestety nie podano sposobów osiągnięcia tego celu.

Przedstawiając kierunki rozwoju energetyki podkreślono, że polityka energetyczna ma nie tylko uchronić polskie rodziny i polskie firmy przed blackoutem, ale też przed  nadmiernymi kosztami energii. Wg programu jednak czynniki ryzyka  takiego niekontrolowanego wzrostu cen energii to potencjalny wzrost cen uprawnień do emisyjni CO2 a także koszty dostosowania do europejskich norm jakości powietrza. Jak rząd ma zamiar bronić gospodarkę i obywateli przed tymi kosztami? Nie wiadomo.

Zapowiada się dywersyfikację źródeł dostaw ropy i gazu a także rozwijanie infrastruktury rynku energii, np. mostów energetycznych i technologii magazynowania energii.  Nie wiadomo dlaczego oba te rozwiązania występują razem. Magazynowanie energii elektrycznej jest podstawowym, ale wciąż nierealnym na poważną skalę rozwiązaniem, które zapewniłoby stabilność energetyki ze źródeł odnawialnych. Takich opłacalnych rozwiązań jeszcze na świecie nie ma. Przekształcanie energii elektrycznej w chemiczną i z powrotem przynosi wciąż ogromne straty, czyli jest nie opłacalne.

Bardzo pozytywna jest zapowiedź  uwolnienia segmentów rynku oraz wprowadzenie  mechanizmu rynku mocy. Mam jedno pytanie: – kiedy? Ogólnikowo  tylko zadeklarowano wsparcie dla niskoemisyjnych źródeł energii, w tym wykorzystanie polskiego potencjału geotermalnego. NIe wiadomo, jakie są perspektywy dla energetyki jądrowej, zapowiadanej przez rząd.

Bardzo po europejsku zabrzmiały deklaracje o rozwoju energetyki obywatelskiej, czyli przydomowych elektrowni. Nie wiadomo jednak jak rząd będzie wspierać ten rodzaj inwestycji i jak będą one kosztowne.
Wicepremier Morawiecki zapowiedział wykorzystywanie geotermii (bardzo ogólnikowo), ale przemilczał problemy górnictwa węgla kamiennego oraz krajowego gazu ze złóż niekonwencjonalnych. I to pomimo dość optymistycznych ocen tej branży przez obecnego Głównego Geologa Kraju, prof. Mariusza Oriona Jędryska.

Otrzymaliśmy za to dwie nowoczesne obietnice. Pierwsza to zapowiedź posiadania przez Polskę metanowców  do przewozu LNG oraz gazowców LPG (m.in. na potrzeby importu propanu dla projektu PDH Grupy Azoty). W jakich stoczniach będą budowane te metanowce? Nie podano. Druga obietnica  – to rozwój czystych technologii węglowych w Lublinie. Ma to być budowa nowoczesnych instalacji węglowych, np. do gazyfikacji, w ramach Specjalizacji Polski Wschodniej.

Dokładnie analizując dział energetyki w Programie wicepremiera Morawieckiego trudno się oprzeć wątpliwościom, że to na razie szkic, z deklaracjami, które będą wymagać jeszcze wiele konkretnej pracy. Jestem przekonana, że produkt ostateczny będzie mieć zupełnie inny sens i kształt. Pytanie tylko, kiedy będzie gotowy.