Wójcik: Nowa broń – bomba E

4 kwietnia 2014, 12:04 Gaz. Energetyka gazowa

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Niezależność energetyczna i tanie surowce z USA, produkt rewolucji łupkowej – tego być może Kreml obawia się najbardziej.

Ponad sto lat największe zasoby paliw płynnych wydobywano w najgorszych miejscach do życia pod względem klimatu i cywilizacji – Bliski i Środkowy Wschód, Rosja, Wenezuela. Pustynie i represyjne reżimy. Bez energii cywilizacja nie istnieje. I tak się złożyło, że cywilizacja rozwijała się bazując na surowcach z tych obszarów.

Dziś Europa pomimo werbalnych protestów godzi się na aneksję Krymu, w gruncie rzeczy, dlatego, że Rosja dostarcza jej jedną trzecią niezbędnego gazu. I z ropą jest podobnie. Rosjanie świetnie o tym wiedzą – omotali swoimi rurociągami Stary Kontynent przez co uzależnienie energetyczne Europy od Moskwy jest twardym faktem. Nie tylko w gospodarce, również w polityce zagranicznej. Sankcje owszem irytują Kreml, ale przecież działają dwustronnie, szkodzą nie tylko Rosji, ale i krajom Unii, więc sankcje stosuje się ostrożnie. Poza tym – rynek na ropę i gaz jest też w Chinach i w Indiach, więc Moskwa nie przejmuje się sankcjami. Tym bardziej, że większość krajów eksportujących ropę i gaz jest coraz mniej stabilna politycznie. Jak Libia, mogą niemal z dnia na dzień przestać dostarczać surowce.

Jednak na mapie globalnych energetycznych uzależnień coś się zmieniło. Wypadła z niej najsilniejsza gospodarka świata. Kiedy Putin zaatakował Gruzję – eksperci byli zgodni: w USA zabraknie gazu, pojawi się też deficyt ropy. George W. Bush i jego ekipa mieli poważny problem. Ale zgodnie z logiką rynku Amerykanie wyszli z ciosem – rewolucja łupkowa przestawiła amerykańską gospodarkę na nowy tor, z importera energii USA niebawem, bo pod koniec tej dekady staną się jej eksporterem. Skutki na dziś? Ceny gazu za oceanem spadły o dwie trzecie, systematycznie przybywa miejsc pracy, reindustrializacja stała się faktem dzięki obfitości tanich surowców. Skutki na jutro wychodzą daleko poza ekonomię.

Jeśli USA nie będzie potrzebowała ropy arabskiej, po co wydawać miliardy dolarów na stabilizację Bliskiego Wschodu? Dlaczego nie pozostawić własnemu losowi Wenezueli? Zamiast tracić środki i siły militarne na utrzymanie ładu w krajach, gdzie wydobywane są węglowodory, może Amerykanie będą bardziej zainteresowani krajami, którym będą sprzedawać swoje surowce.

USA wstrzymały szereg projektów przygotowywanych z Rosją w ramach dwustronnej komisji prezydenckiej, a także niektóre kierunki współpracy na linii organów ścigania, przekierowując jednocześnie fundusze, które były przeznaczone na ich realizację, na wsparcie dla Ukrainy – poinformowano na stronie internetowej Departamentu Stanu USA.  W odpowiedzi na aneksję Krymu Departament Energii USA podjął decyzję o zawieszeniu współpracy naukowej z Rosatomem.  Współpraca dotyczyła wykorzystywania energii jądrowej w celach pokojowych. Kreml ocenił tę decyzję jako „błędną i niekonstruktywną”. Amerykański Export-Import Bank zrewidował wsparcie dla projektu Jamał LNG realizowanego przez rosyjski Novatek ze względu na sankcje wobec głównego udziałowca firmy – Giennadija Timczenki, który posiada 23,5 proc. akcji firmy. Bank nie udzielił do tej pory pomocy finansowej temu projektowi, który umożliwiłby Novatekowi eksport gazu skroplonego na rynki światowe i stworzył konkurencję dla Gazpromu. Bank informuje, że nie wesprze finansowo tego projektu także w przyszłości. W ten sposób uderza w plany ekspansji na rynku LNG firmy rosyjskiej.

Powstrzymanie ekspansji Rosji dotyczy nie tylko Azji Południowowschodniej – przede wszystkim Europy. Świadczy o tym program negocjacji USA – UE w sprawie porozumienia o wolnym handlu, uwzględniający sektor energetyczny.

Wydarzenia na Ukrainie i aneksja Krymu to jeszcze jedna zmienna tej geopolitycznej układanki. Dlaczego USA nie mogłaby użyć swoich rezerw energetycznych jako broni? W wojnie ideologicznej Sowietów przeciwko Zachodowi pojawiły się bomba A, bomba H i bomba N. Wszystkie były straszliwym zagrożeniem. Ale USA pokonały Sowiety nie bronią jądrową, tylko orężem ekonomicznym. Kolejna zimna wojna, na która się zanosi, ma charakter polityczny, ale to nie znaczy, że może stać się mniej groźna, choć także bez konfrontacji zbrojnej.

W obecnej sytuacji Zachodowi potrzebna będzie nowa broń. Tę broń Biały Dom już ma w swoich arsenałach. To broń energetyczna, zwłaszcza nowe rezerwy gazu i ropy, jakimi dziś dysponuje USA. Dostrzegają to jastrzębie republikańscy w Waszyngtonie, którzy coraz silniej akcentują, że energia ma znaczenie strategiczne dla USA i dla Zachodu, a prezydent Obama nie wykorzystuje do końca bomby E w nowej konfrontacji sprowokowanej przez Rosję powracającej do gry imperialnej.

Do gry powracają też kolejne raporty wieszczące katastrofę globalnego ocieplenia. Na przełomie marca i kwietnia najnowszy raport ICCP przestrzega, że nie tylko, CO2 powoduje nasilenie efektu cieplarnianego, jeszcze groźniejszy jest metan, pojawiający się m.in. obficie przy wydobywaniu paliw kopalnych. Jedynym ratunkiem dla ludzkości jest rzekomo zdecydowana i niemal natychmiastowa rezygnacja z tych paliw, zwłaszcza z gazu i ropy z łupków oraz innych niekonwencjonalnych węglowodorów.

Chodzi o wydobycie tych paliw głównie w USA i w Europie. O skutkach eksploatacji np. w Rosji twórcy raportu napisali dużo mniej. Nic dziwnego, przecież skądś trzeba importować konieczne nośniki energii, gdy produkcja własna będzie pochodzić głównie z niestabilnych z natury rzeczy OZE. A to oznacza otwarcie nowych rynków dla gazu i ropy z Rosji, gdzie żaden polityk nie przejmuje się raportami o konieczności walki ze zmianami klimatu.