Wójcik: Problemy na południowym krańcu korytarza gazowego dla Polski

7 marca 2016, 11:30 Energetyka

KOMENTARZ

Statek do regazyfikacji LNG (FSRU) firmy Hoegh LNG
Statek do regazyfikacji LNG (FSRU) firmy Hoegh LNG

Teresa Wójcik  

Redaktor BiznesAlert.pl

Chorwacja zmienia koncepcję gazoportu LNG  – na wyspie Krk za dwa lata będzie przyjmował dostawy pływający terminal. Lądowy terminal jest przewidziany w drugiej kolejności.

W Chorwacji nowy rząd premiera Tihomira Oreskovića  zdecydował zmienić koncepcję projektu terminala LNG na wyspie Krk: za dwa lata inwestycja ma być oddana do użytku jako terminal pływający.  Taki jest przynajmniej wniosek ze spotkań chorwackich polityków z przedstawicielem i koordynatorem międzynarodowych problemów energetyki Departamentu Stanu USA, Amosem J. Hochsteinem, które odbyły się w połowie ub. tygodnia. „Ze względu na opieszałość poprzedniego rządu w podejmowaniu decyzji kluczowych dla realizacji tego projektu, pierwszy wicepremier  rządu chorwackiego Karamarko,  jak wynika z informacji medialnych – najważniejszy rozmówca amerykańskiego dyplomaty, zapewnił go oficjalnie, że rząd Oreskovića nadaje projektowi terminala Krk najwyższy priorytet.  „Będzie to początkowo terminal pływający, wymagający  o wiele mniej nakładów,  który jednocześnie może być o wiele szybciej zrealizowany – w ciągu dwóch lat, zamiast pięciu – stwierdzono w oświadczeniu po pierwszym ze spotkań  Hochsteina w Zagrzebiu (właśnie z wicepremierem Karamarko). Około godziny później, przedstawiciela Departamentu Stanu USA przyjął drugi wicepremier chorwacki, Božo Petrov.

Efekt spotkania stawia kropkę nad „i”.  Obaj politycy doszli do  jednego zdecydowanego wniosku, że „pływający  terminal  jest rozwiązaniem tymczasowym, do chwili ukończenia lądowego terminala o znacznie większej przepustowości”.  Bo wg wstępnych ocen, przepustowość pływającego terminala miała wynosić ok. 1,7 mld m3 gazu, mniej więcej tyle, ile średnio wynosi obecnie zapotrzebowanie chorwackiego rynku na gaz. Jednakże Hochstein przed opuszczeniem Zagrzebia powiedział: –  jest zbyt wcześnie, aby mówić o przepustowości pływającego terminala, o tym, czy Chorwacja go tylko wynajmie, czy zakupi. Ważne, że na początek uważa go za opcję lepszą niż lądowa. Pływający można wynająć, można nabyć, a jeśli się okaże mało przydatny – po prostu usunąć. Co do przepustowości – do chorwackiego rządu i chorwackich firm należy negocjowanie z przyszłymi nabywcami z kraju i z zagranicy na jakie ilości gazu będzie zapotrzebowanie. Przepustowość trzeba dostosować do tych negocjacji i do kontraktów – dodał Hochstein.

Pływający terminal wymaga modyfikacji całej dotychczas opracowanej dokumentacji, sfinansowanej przez Unię Europejską kosztem prawie 6 mln euro. Eksperci chorwaccy zastanawiają się jak na decyzję o odłożeniu realizacji lądowego  projektu zareaguje właśnie UE i czy prawie już ukończona dokumentacja będzie nadal aktualna, czy pójdzie do archiwum..

Kolejny problem, to wyjaśnienie zasadniczej zmiany już prawie gotowego projektu terminala zainteresowanym inwestorom, których siedmiu formalnie zadeklarowało udział w realizacji lądowego terminala, który miał być gotowy za pięć lat. Czy decyzja o pierwszeństwie terminala pływającego pozwoli utrzymać ten termin? Czy inwestorzy będą nadal zainteresowani udziałem w tej inwestycji?

Hochstein z optymizmem podsumował swoje rozmowy w Zagrzebiu: – To jest ogromna handlowa i geopolityczna  szansa  dla Chorwacji, a co najważniejsze, że Chorwacja  w istotny sposób  wesprze energetyczną dywersyfikację w tym całym ważnym regionie  Europy przeciwko któremu surowce energetyczne używane są jako broń polityczna.

Amerykański dyplomata dodał jeszcze, że Stany Zjednoczone będą aktywnie wspierać rozbudowę infrastruktury przesyłowej konicznej dla sprawnego wykorzystywania terminala na wyspie Krk. Ten terminal razem z projektowanym terminalem LNG w Grecji oraz Gazociągiem Transadriatyckim (TAP), który będzie transportować gaz z regionu Morza Kaspijskiego – to gwarancja dywersyfikacji dostaw i zaopatrzenia w gaz całej Europy Środkowej i Wschodniej dotychczas zależnej wyłącznie od gazu rosyjskiego – kilkukrotnie podkreślił gość z Waszyngtonu.

Zdaniem Hochsteina, dzięki budowie gazoportu na Krk i odpowiednim połączeniom z Węgrami, gaz z chorwackiego  wybrzeża adriatyckiego będzie można transportować aż do Ukrainy, nawet  do Słowenii i Austrii. Tak Chorwacja – zachęcał Amerykanin – stałaby się centrum gazowym dla tego regionu na wypadek  awarii dostaw gazociągami. Podkreślił, że ten projekt nie jest wymierzony w Rosję, Rosja może być wielkim dostawcą gazu, ale dywersyfikacja jest gwarancją bezpieczeństwa energetycznego.

Po zakończeniu rozmów w Zagrzebiu dyplomata stwierdził, że jest pod wrażeniem chorwackiego zaangażowania w sprawę  terminala LNG na Krk. Od wizji prezydent Kolindy Grabar-Kitarović, z którą kilkakrotnie wcześniej rozmawiał na ten temat, do rzeczowości  członków rządu, z którymi negocjował obecnie w Zagrzebiu.  Obiecał, że Waszyngton będzie „inspirował Brukselę, aby chorwacki terminal LNG uznała jako priorytetowy”. Zapewniał, że możliwe są dostawy LNG z USA, podobnie jak z Australii i z Kataru.

O dostawach z Kataru premier Oresković rozmawiał już następnego dnia, 4 marca, z ambasadorem tego państwa w Chorwacji. Rozmowa była sensacyjna także z uwagi na osobę ambasadora – była to pani Moza Bint Nasser bin Ahmed Ali Al-Thani. Nie tylko ambasador sunnickiego państwa arabskiego, ale też jeden z szejków Kataru. Najważniejszym tematem rozmowy był projekt zawarcia ewentualnie kontraktu na dostawy katarskiego gazu skroplonego do Chorwacji. Katar jest od kilku lat zainteresowany takim kontraktem, obecnie jest niewątpliwie jednym z potencjalnych i największych partnerów – stwierdzono w komunikacie rządowym po zakończeniu rozmowy premiera z panią ambasador.