Wójcik: Statoil rozważa inwestycje w morskie farmy wiatrowe na polskim Bałtyku

17 lipca 2017, 07:31 Energetyka

 

Realnie oceniając w Polsce perspektywa realizacji farm morskich jest dość odległa. O ile rząd uwzględni je w miksie energetycznym, to energia elektryczna z morza popłynie nie wcześniej niż na początku przyszłej dekady – pisze redaktor portalu BiznesAlert.pl, Teresa Wójcik. 

Według oszczędnej informacji wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego na konferencji prasowej 11 lipca w polskim miksie energetycznym, w ramach sektora OZE, wymienione zostały morskie farmy wiatrowe. Tylko wymienione, ale to zwraca uwagę, to znacząca zmiana, jeszcze niedawno minister energii Krzysztof Tchórzewski zdecydowanie odrzucał morskie farmy , które nie znalazły miejsca w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

Są założenia polityki energetycznej (RELACJA)

Statoil chce przejąć projekty Polenergii?

Skandynawskie spółki energetyczne, m.in. norweski Statoil, szwedzki Vatenfall i duński Dong w różnym stopniu i różnym tempie zaczynają inwestować w odnawialne źródła energii. Statoil rozpoczął na wielką skalę projekty morskich farm wiatrowych na Morzu Północnym u wybrzeży Wielkiej Brytanii i Norwegii. Rozpoczyna też projekty na Bałtyku. Na razie na wodach niemieckich. Farma wiatrowa Arkona to projekt Statoil o mocy 385 MW, który ma być zlokalizowany 35 km na północny wschód od wyspy Rügen w Niemczech, na południowy zachód od duńskiej wyspy Bornholm. Szacowana w ramach projektu koszt inwestycji przekroczy 1,2 mld euro. Arkona ma zapewnić energię elektryczną dla 400 000 gospodarstw domowych w Niemczech. Ma składać się z 60 turbin o mocy 6 MW, zamontowanych na monolitycznych fundamentach posadzonych na głębokościach od 23 do 37 metrów. Farma Arkona ma rozpocząć handlową produkcję w połowie 2019.

Jak się dowiedziałam ze źródła w Statoil – to początek dużego zainteresowania norweskiego potentata farmami na Bałtyku. M.in. we współpracy z polskimi projektami farm wiatraków na morzu nad którymi pracują PGE oraz Polenergia. Prowadzone negocjacje ze spółką Polenergia są dość zaawansowane, ale od końca czerwca w norweskiej spółce pojawił się pomysł pełnego przejęcia projektów Baltic III i Baltic II. Trudno sprawdzić tę informację, wiadomości z Polenergii są skąpe, ujawniają jedynie, że „jeden z partnerów jest zainteresowany przejęciem polskiego projektu”. Z zagranicznych koncernów słychać, że to Polenergia „szuka chętnego na wszystko.”
Polenergia najbardziej zaawansowana w morskich farmach wiatrowych

Polenergia jako lider inwestycji w morskie elektrownie wiatrowe w Polsce, „przy zaangażowaniu doświadczonego partnera, zamierza zbudować dwa tego typu obiekty.” Planowana łączna moc planowanych farm Baltic III i Baltic II wynosi 1200 MW, 3-krotnie więcej niż moc projektów farm wiatrowych na lądzie, których zresztą realizacja w związku z wejściem nowych przepisów została zawieszona. Odbiór energii elektrycznej ma zostać zabezpieczony na 15 lat w trybie obowiązku zakupu i kontraktowi na mechanizm różnicy w ramach systemu licytacji. Jednak nie udało mi się dowiedzieć czy już i z kim podpisane są i wspomniany obowiązek zakupu i kontrakt.

Wiadomo jednak, że na terenie Niziny Szczecińskiej istnieje zespół elektrowni zaspokajających potrzeby tego regionu, a przesył energii ze względu na straty jest nieopłacalny. Tymczasem PSE nie prowadzi rozmów z inwestorami morskich farm wiatrowych na temat przyłączenia ich do systemu sieci morskich, łączących m.in. Polskę ze Szwecją. Beata Jarosz, rzecznik PSE wskazuje na Słupsk i Żarnowiec jako miejsca przyłączenia do polskiego systemu.

Polenergia otrzymała już zezwolenia na posadowienie sztucznych wysp pod turbiny, zna warunki przyłączenia, które umożliwiają podłączenie się do krajowego systemu przesyłu w dwóch etapach w okresie 2020-2025. Ma oficjalne pozwolenia lokacyjne dla całej trasy morskiej kabla przyłączeniowego oraz zaakceptowaną dokumentację środowiskową. Wiceprezes Jacek Głowacki, doświadczony menadżer kierujący zarządem Polenergii powiedział niedawno:

– „Polenergia jako grupa energetyczna stawia na dywersyfikację swojej działalności zarówno w obszarze energetyki konwencjonalnej, jak i odnawialnej. Jednym z filarów rozwoju spółki są bardzo perspektywiczne projekty farm wiatrowych na Bałtyku, które cechują się wysoką stabilnością i wpisują się w strategię energetyczną Polski oraz nowe regulacje prawne”.

Zaczekać na lepsze czasy…

Jednak sytuacja Polenergii nie jest najlepsza. Finansowa i jak się zdaje – strukturalna. Zdaniem Domu Maklerskiego BZ WBK Polenergia musi czekać na lepsze czasy. Wiosną 2017 r. DM BZ WBK wydał klientom giełdowym rekomendację „trzymaj” dla akcji Polenergii i określił ich cenę docelową na 14,60 zł. To obniżenie rekomendacji, wcześniej była ona „kupuj”, kiedy ceny akcji wynosiły 17,20 zł. To spory spadek, choć nie wyklucza perspektywy wzrostu.

Polenergia wciąż nie ma prezesa. 28 kwietnia 2016 r. Rada Nadzorcza przyjęła rezygnację Zbigniewa Prokopowicza. Ze swoich stanowisk zrezygnowali także wiceprezesi: Anna Kwarcińska oraz Michał Kozłowski. Jednocześnie Rada Nadzorcza powierzyła kierowanie pracami zarządu Jackowi Głowackiemu, dotychczasowemu I wiceprezesowi zarządu spółki. ale na prezesa go nie powołała. W oficjalnym uzasadnieniu stwierdzono, że „Rada Nadzorcza powierzając kierowanie pracami zarządu spółki Jackowi Głowackiemu, związanemu z Polenergią od 2011 roku, miała na celu zagwarantowanie kontynuacji dotychczasowej strategii, przy jednoczesnym dostosowaniu planów jej rozwoju do zmieniającego się otoczenia regulacyjnego.” Są opinie – bez uzasadnień – że brak decyzji w sprawie nominowania prezesa wynika ze struktury właścicielskiej spółki Polenergia. Jest ona obecnie następująca: Kulczyk Investments SA (poprzez spółkę zależną Mansa Investmens) -50,20 proc.; China Central and Eastern Europe Investment Co-operation Fund SCS SICAV-SIF (poprzez spółkę zależną Capedia Holdings Limited z siedzibą w Nikozji, Cypr) – 15,99 proc.; Nationale-Nederlanden OFE – 5,67 proc.; Generali OFE – 6,48 proc.;AVIVA OFE – 7,83 proc.; pozostali drobniejsi akcjonariusze – 13,83 proc.

Skandynawowie: udział w morskich farmach za wsparcie Baltic Pipe…

Drugą polską spółką, która rozpoczyna inwestowanie w morskie farmy wiatrowe jest kontrolowana przez państwo Polska Grupa Energetyczna. Na Bałtyku jest miejsce dla innych, mogłoby powstać 6 GW do 2030 r. Na razie jednak warunki przyłączeniowe mają projekty Polenergii i PGE o łącznej mocy 2,2 GW. Bardziej zaawansowana jest pierwsza spółka, bo ma już zgody środowiskowe dla dwóch farm – każda po 600 MW.

Skandynawowie są zainteresowani udziałem w polskich projektach morskich farm wiatrowych. Stawką w negocjacjach może być ich udział w realizacji projektu Baltic Pipe. Duńczycy w rozmowach o bałtyckiej rurze postulują, aby mogli uczestniczyć w polskich projektach morskich w zamian wsparcie Baltic Pipe. Koncerny Statoil, Dong i Vattenffal od pewnego czasu kontaktują się z dwoma polskimi spółkami. Prywatną Polenergia SA i państwową PGE.

Ustawa wiatrakowa może zaszkodzić współpracy z Danią przy Baltic Pipe

Potencjalni inwestorzy na razie wstrzymują się z wykładaniem pieniędzy. Z kilku względów. Po pierwsze – odbiorcy i skomplikowana kwestia przesyłu/odbioru energii. Po drugie – nie ma pewności, czy oddzielny system dla wiatraków morskich powstanie, czy zostaną zmienione obecne regulacje dotyczące np. aukcji. I najważniejsze – jakie miejsce w polskim miksie energetycznym zajmie OZE, w tym energia z morskich farm wiatrowych. Jak wspomniałam, wiceminister Grzegorz Tobiszowski prezentując założenia polityki energetycznej zapowiedział, że określone miejsce będzie mieć też energia odnawialna, „w tym morskie farmy wiatrowe”.

Polenergia, choć bardziej zaawansowana, pewnie będzie musiała czekać, aż dogoni ją PGE. Tym bardziej, że kolejne etapy realizacji projektu to coraz większe nakłady i konieczne jest zapewnienie źródeł finansowania. Maciej Stryjecki, prezes Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej uważa, że zainteresowanie Skandynawów można wykorzystać. Zwłaszcza że żadna naszych spółek nie będzie w stanie samodzielnie zrealizować tak wymagających projektów.