Wójcik: Turcja zrezygnuje z Turkish Stream?

5 czerwca 2015, 11:37 Energetyka

KOMENTARZ

South Stream i Blue Stream. Mapa Gazpromu niesłusznie zalicza Krym do terytorium Rosji

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Europa potrzebuje nowych źródeł gazu, dostarczanych przez Południowy Korytarz Gazowy, aby uwolnić się od dyktatu dostaw gazu rosyjskiego i nie powtarzać scenariusza z Nord Stream.

Czołowi przedstawiciele sektora ropy i gazu oraz politycy z Azerbejdżanu i Turcji spotkali się 3 czerwca na Konferencji Kaspijska Ropa & Gaz w Baku. Najważniejszym tematem Konferencji były długofalowe perspektywy gazociągu TANAP, jako inwestycji niezbędnej dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Europy. Minister przemysłu i energetyki Azerbejdżanu Natiq Alijew zauważył, że znaczenie jego kraju oraz Turcji rośnie jako „pomostu między Wschodem a Zachodem”. Sefa Sadik Aytekin, zastępca podsekretarza stanu w tureckim ministerstwie energii i zasobów naturalnych, wzmocnił tę ocenę wskazując, że Turcja „tworzy naturalny most energetyczny do transportu węglowodorów z Azji Środkowej i Bliskiego Wschodu do światowych rynków”. Obaj politycy uważani na najbardziej wpływowe osobistości energetyki w swoich państwach pominęli w tym rachunku Gazprom i Rosję.

Aytekin jednak dodał, że „nikt nigdzie nie budował dwóch pomostów w jednym miejscu. Turcja nie będzie tu eksperymentować”.

Gazociąg Transanatolijski – TANAP – gazociąg, który połączy się na granicy turecko-greckiej Gazociągiem Transadriatyckim – TAP – kończącym się w południowych Włoszech – będzie dostarczać gaz z azerskiego pola Shach Deniz 2 na rynki europejskie. Zarówno Aytekin i Alijew podkreślił, że TANAP będzie inwestycją pobudzającą rozwój sektora gazowego w innych regionach Morza Kaspijskiego i Bliskiego Wschodu. Ułatwi realizację innych projektów w ramach Południowego Korytarza Gazowego, ponieważ zdaniem tureckiego polityka „W dłuższej perspektywie, TANAP może również dostarczać do Europy i do Turcji gaz kurdyjski, iracki oraz gaz z Turkmenistanu”.

Andrew Neff główny analityk sektora ropy i gazu firmy IHS stwierdził, że Europa bardzo potrzebuje nowych źródeł gazu, dostarczanych przez Południowy Korytarz Gazowy, aby „uwolnić się od dyktatu dostaw gazu rosyjskiego i nie powtarzać scenariusza z Nord Stream”.

Aytekin kilkakrotnie podkreślał, że według analiz obu koncernów, azerskiego SOCAR i tureckiego BOTAS, zasoby azerskie w ciągu 2 – 3 lat to obok pola Szach Deniz 2 również bogate pola Apszerońskie i Umid. Będą to główne źródła dalszego importu gazu do Europy.

W tym kontekście obaj politycy oceniali jako mało prawdopodobne rozpoczęcie dostaw gazu do Europy z innych kierunków – z Iranu i z Rosji. W obu przypadkach byłoby konieczne rozwiązanie zbyt wielu bardzo skomplikowanych problemów. Dotyczy to także gazu z Turkmenistanu, choć w tym przypadku nie są to problemy polityczne lecz po części techniczne, a po części Turcji sama będzie chciała wchłonąć dostawy turkmeńskiego gazu, zanim dotrą do Europy.

Turcji udaje się prowadzić zrównoważoną politykę energetyczną, obecnie więc importuje gaz z Iranu, Rosji i Azerbejdżanu. Ankara ma też umowy z Kurdystanem/Irakiem oraz na LNG z Algierią i Nigerią. Jednak z Rosją – wbrew licznym oświadczeniom Kremla – Ankara ma bardzo poważne, choć dotychczas skrywane problemy. Wiadomo, że Moskwa do tej pory odmawia udzielenia rabatu w cenach za gaz dla tureckiej spółki państwowej BOTAS, choć udzieliła takiego rabatu trzem tureckim spółkom prywatnym. Rzecz w tym, że w tych spółkach jakimś udziałowcem jest prawdopodobnie Gazprom. Spółki te importują jedną trzecią wolumenu gazu dostarczanego przez Rosjan. Jak się dowiedziałam – BOTAS, 18 marca b.r. otrzymał odmowę rabatu cenowego ponieważ Ankara nie zgodziła się na dodatkowe ustępstwa przy realizacji projektu Turkish Stream’u. M.in. na ochronę budowy i eksploatacji gotowej rury przez specjalne zmilitaryzowane ekipy Gazpromu na całej długości lądowego odcinka w Turcji.

Agencja Trend cytuje wczorajszą opinię zastępcy dyrektora BOTAS, Nedima Ozyola: „Aktualnie strony nasza i rosyjska mają wiele nierozwiązanych kwestii technicznych, które będzie trudno rozwiązać. Jeśli to w ogóle możliwe”. Ankara – jak zauważył Aytekin na konferencji w Baku – ma jeszcze jeden problem z Turkish Stream. To problem polityczny. „To byłby drugi gazociąg rosyjski w Turcji. Jeden przy rozumnej dywersyfikacji powinien wystarczyć”.