Wójcik: Willow, czyli obrońcy klimatu kontra prezydent Biden. Czy w interesie Rosji?

21 marca 2023, 07:35 Energetyka

Administracja Joe Bidena wyraziła zgodę na ograniczone wydobycie ropy naftowej ze złóż Willow, w stanie Alaska. Projekt – znacznie szerszy – został wstępnie zatwierdzony przez administrację Donalda Trumpa. Za projekt odpowiada koncern ConocoPhillips. Grupy ekologiczne gwałtownie protestują i obwiniają prezydenta Joe Bidena o naruszanie ustaw amerykańskich chroniących klimat. A także jego własnego programu wyborczego. Czy protesty są w interesie Rosji? – zastanawia się Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Prezydent USA Joe Biden. Fot. Jędrzej Stachura
Prezydent USA Joe Biden. Fot. Jędrzej Stachura

Według przyjętego projektu ze złóż w Willow ze 199 odwiertów produkować się będzie do 180 000 baryłek ropy dziennie, co stanowiłoby około 1,5 procent całkowitej produkcji ropy w USA. Projekt jest największą planowaną inwestycją wydobywczą  na terenach publicznych w USA i będzie największym eksploatowanym polem naftowym na Alasce od dziesięcioleci. Z czynnych jeszcze odwiertów w tym mroźnym stanie wydobywa się coraz mniej ropy. Obecnie przez rurociąg transalaskański średnio przepływa tylko 499 700 baryłek ropy na dobę, znacznie poniżej szczytu z końca lat 80., który wynosił 2,1 miliona baryłek. To ogromny ubytek dla gospodarki i dla mieszkańców stanu Alaska. 

Okrojony projekt koncernu ConocoPhillips

Według pierwotnego projektu spółka  ConocoPhillips Alaska (spółka zależna koncernu ConocoPhillips) przewidywała pięć lokalizacji odwiertów na obszarze federalnym w Willow. To było za prezydentury Trumpa. Obecnie Biały Dom  zaakceptował wydobycie z trzech. Spółka uznała to za realną opcję. Departament Spraw Wewnętrznych, który nadzoruje agencję zarządzania gruntami ocenił, że to rozwiązanie ostatecznie zmniejsza obszar wykonywania odwiertów o 40 proc. w stosunku do pierwotnego projektu. Więc można zaakceptować eksploatację dzięki uruchomieniu 199 odwiertów wydobywczych.

ConocoPhillips zgodziła się na jeszcze jedno ustępstwo – zrezygnowałą z prawa do wykonywania odwiertów na obszarze ok. 68 000 akrów do których ma prawo na podstawie ważnych umów dzierżawy w ramach programu National Petroleum Reserve-Alaska ( teren na północnym wybrzeżu Alaski , należący do rządu federalnego Stanów Zjednoczonych i zarządzany przez Departament Spraw Wewnętrznych, Biuro Gospodarki Gruntami).

Dzięki powyższej rezygnacji zmniejszy się znacznie zużycie słodkiej wody. ConocoPhillips w związku z rezygnacją z tych odwiertów, nie będzie budować na tym terenie infrastruktury –  ok. 11 mil dróg, 20 mil rurociągów. Zaoszczędzi znaczne ilości materiałów budowlanych. Istotnie też zmniejszy się zagrożenie dla naturalnej migracji karibu. 

Pełne wykorzystanie zasobów ropy naftowej ze złóż Willow w ciągu 30 lat przewidywanej eksploatacji mogłoby wyemitować równowartość emisji ponad 239 mln ton metrycznych gazów cieplarnianych. Zawężenie obszaru dostępnego dla wydobycia ropy znacznie zmniejszy tę emisję. 

Aktywiści klimatyczni o projekcie Willow

W stanie Alaska a zwłaszcza w okręgu North Slope, gdzie znajdują się złoża Willow, projekt ConocoPhilip ma wyraźną akceptację. Do wyjątków należą takie osoby jak Rosemary Ahtuangaruak, mer miasteczka Nuiqsut (nieco ponad 525 mieszkańców), zdecydowana przeciwniczka eksploatacji złoża ropy. 

Liczni przeciwnicy wywodzą się natomiast z innych stanów. Znani aktywiści klimatyczni zdecydowanie nie godzą się, że Biden zatwierdził projekt, który – ich zdaniem – obala jego własny wyborczy program ochrony  klimatu. Argumentują, że spalanie ropy produkowanej przez Willow wytworzy 260 milionów ton dwutlenku węgla, co odpowiada rocznej produkcji 66 amerykańskich elektrowni węglowych. – Arktyka już ociepla się szybciej niż gdziekolwiek indziej na planecie, a projekt Willow byłby bombą węglową – powiedziała Wendy Wendlandt, prezes grupy politycznej Environment America.  Przeciwko projektowi wszczęto dwa odrębne procesy sądowe w trybie szybkiego postępowania. 

Koalicja grup ekologicznych, w tym Rada Obrony Zasobów Naturalnych, Centrum Różnorodności Biologicznej i Greenpeace, wznowiła postępowanie na podstawie zaniechanego pozwu wniesionego w 2021 roku. Koalicja twierdzi, że ​​​​Departament Spraw Wewnętrznych sfinalizował zatwierdzenie projektu pomijając argumentu z tego pozwu obrońców Koalicja grup ekologicznych spodziewa się obecnie uzyskanie orzeczenia sądowego, unieważniającego decyzję prezydenta Bidena o zezwoleniu na (okrojony) pogram Willow. 

– Realizacja ogromnego nowego arktycznego programu wydobycia ropy stanowi śmiertelne zagrożenie dla globalnego klimatu i już dramatycznie ocieplającego się regionu Arktyki – to podstawowy argument w pozwie. Dodatkowy pozew złożyły 17 marca organizacje ekologiczne Sovereign Inupiat for a Living Arctic, Sierra Club, Trustees for Alaska i Alaska Wilderness League. Twierdzą, że zatwierdzając projekt, amerykański Departament Spraw Wewnętrznych naruszył własne wytyczne dotyczące klimatu.

Organizacje klimatyczne podają, że ponad 5 milionów ludzi podpisało internetowe petycje wzywające Bidena do dotrzymania obietnic klimatycznych i wycofania pozwolenia na projekt Willow. Argument podstawowy – pozwolenie na realizację planu odwiertów oznacza poważne naruszenie obietnicy wyborczej Bidena dotyczącej zakazu nowych odwiertów naftowych na ziemiach federalnych.

Greenpeace USA szczególnie ostro ocenia projekt Willow jako „zdradę” i „katastrofę klimatyczną”. Prawnicy specjalizujący się w problemach klimatycznych twierdzą, że zarzuty Greenpeace są mocno naciągane. Według ConocoPhillips projekt Willow będzie produkować do 180 000 baryłek ropy dziennie. Co wyniesie około 1,5 proc. całkowitej produkcji ropy w USA, czyli nie spowoduje katastrofy klimatycznej. – Mocno przesadzone argumenty są dobre dla nastolatków i nadpobudliwych nieudaczników – ocenia Bob Mueller z PwC World. 

Wszystkie te grupy ekologiczne milcząco starają się o bardzo szybkie unieważnienie obecnej decyzji Białego Domu. Mają na względzie, że w wyborach prezydenckich 2024 roku może raczej wygrać kandydat republikanów. I jeśli nawet prezydentem nie będzie Donald Trump, to każdy republikański prezydent wróci do programu Willow. 

Tymczasem w ostatnich dniach pojawiły się znów w prawicowych mediach społecznościowych podejrzenia, że niektóre grupy ekologiczne, m.in.  Greenpeace są w zasadzie finansowane przez Moskwę. Dowodów raczej nie ma. 

Wsparcie eksploatacji złóż ropy w Willow

Są protesty, ale jest też wsparcie dla projektu ConocoPhillips. W stanie Alaska eksploatacja złóż Willow cieszy się bardzo szerokim poparciem politycznym wśród rdzennych mieszkańców stanowiących ponad 80 proc. populacji stanu. Zwolennikami wydobycia z tej lokalizacji są deputowani do Izby Reprezentantów USA z obu partii, senatorowie stanu Alaska – wspomniana Lisa Murkowski i Dan Sullivan, oboje republikanie – republikański gubernator Mike Dunleavy i wszyscy członkowie Kongresu stanu Alaska. Inwestycja w Willow mocno popierana jest przez ogromną większość rdzennej ludności całego regionu. Oceniono inwestycję jako wyważoną pod każdym względem. Podatki, jakie będzie płacić spółka wydobywcza pozwolą sfinansować nowoczesną infrastrukturę w regionie oraz usługi publiczne. Bardzo popularna deputowana do Izby Reprezentantów USA Mary Peltola, demokratka, pochodząca z rdzennego plemienia Yup’ik, również była i jest gorącym zwolennikiem inwestycji ConocoPhillips. Powiedziała mediom: – ​​„W regionie i w całej Alasce panuje zgodne przekonanie, że ten projekt wydobycia ropy to świetny pomysł”. Sama  przekonywała prezydenta Bidena do tego projektu. Popieranego również przez związki zawodowe ponieważ oznacza powstawanie dobrze płatnych miejsc stałej pracy. Lisa Murkowski ocenia, że decyzja prezydenta Bidena jest „bardzo dobrą wiadomością dla stanu i dla kraju”. To nie tylko miejsca pracy i dochody dla Alaski, ale również „zasoby energetyczne tak bardzo potrzebne krajowi oraz naszym przyjaciołom i sojusznikom – stwierdza Murkowski. – Administracja prezydenta Bidena posłuchała głosu Alaski. Uznała nasze racje, gdy zwracaliśmy uwagę na kwestię bezpieczeństwa energetycznego i bezpieczeństwa narodowego”. Senator Dan Sullivan powiedział, że inwestycja ConocoPhillips może być „jednym z największych i najważniejszych projektów zagospodarowania zasobów w historii naszego stanu”.

Decyzja administracji Bidena o zatwierdzeniu projektu nastąpiła dzień po jego obietnicy, że ​​zablokuje lub ograniczy odwierty w niektórych innych obszarach Alaski i Oceanu Arktycznego. W ten sposób prezydent pokazał, że zamierza zapewnić realistyczną równowagę na rynku energetycznym zarówno w stanie Alaska, jak i w całym kraju. Biden poinformował, że zakaże wierceń na prawie 3 milionach akrów wybrzeży oraz szelfu Oceanu Arktycznego (należącego do USA) i że nałoży nowe zabezpieczenia na rezerwy ropy naftowej. Zakaz eksploatacji tak wielkiego obszaru przybrzeżnego gwarantuje, że ważne siedliska wielorybów, fok, niedźwiedzi polarnych i innych dzikich zwierząt „będą wiecznie chronione przed rozwojem wydobywczym”, przekazał Biały Dom w oświadczeniu. 

Inne obszary, które będą objęte ochroną to jezioro Teshekpuk, wyżyny Utukok, rzeka Colville, laguna Kasegaluk. Do tego także obszary specjalne Peard Bay, znane na całym świecie z siedlisk niedźwiedzi grizzly i niedźwiedzi polarnych, karibu i setek tysięcy ptaków wędrownych. Sekretarz spraw wewnętrznych USA Deb Haaland opisała Willow jako „trudną i złożoną kwestię odziedziczoną” po wcześniejszych administracjach. Dodała, że ​​politycy Białego Domu „mieli bardzo ograniczoną przestrzeń decyzyjną”, aby zablokować projekt, ponieważ ConocoPhillips od dziesięcioleci wynajmuje ten obszar. Haaland, znana działaczka ekologiczna, stwierdziła, „jesteśmy na właściwej ścieżce, nawet jeśli nie zawsze jest to ścieżka prosta”.

Kto jest rasistą?

Paradoksem jest, że zwolennicy projektu ConocoPhillips rdzenni Amerykanie z Alaski owych licznych obrońców klimatu nazywają rasistami. Ponieważ prześladują i wyzyskują rdzenną ludność Alaski. „Rasiści” mają poważny problem – w okręgu North Slope, jak zwykle o tej porze roku jest mróz w okolicach minus 35 st.C. Więc masowych protestów zorganizowanych dzięki przywiezionym z innych stanów obrońcom klimatu zrealizować się nie da. Z czego obrońcy klimatu obecnie zaczęli się tłumaczyć. Ociepli się dopiero w maju, ale wtedy w całym North Slope jest najazd komarów i zjadliwych muszek i trwa do następnych trzaskających mrozów już we wrześniu. 

Pojawił się za to inny pomysł – znane z dobrej współpracy z ekologami organizacje rdzennych Amerykanów ze stanów Południa oferują tym z Alaski kontakty uświadamiające dlaczego eksploatacja złóż ropy stanowi zagrożenie dla klimatu. Niektóre grupy ekologów wskazują na rozwiązanie, które może odpowiadać wszystkim – podobno 50 proc. emisji spowodowanej spalaniem ropy wydobytej na Alasce można zrekompensować poprzez sadzenie większej liczby drzew w lasach państwowych USA. Drzewa wychwytują i magazynują dwutlenek węgla. Prace nad zalesianiem na ziemiach federalnych były czymś, co Biały Dom już zaplanował, aby realizować ambitne cele klimatyczne. Jednakże zalesianie z niewiadomych powodów zostało usunięte z ostatecznej decyzji w tej sprawie.

Jakóbik: Nord Stream 2 będzie próbował przemknąć między kropelkami