Woźniak: Europa na własne życzenie pozbawiła się możliwości wsparcia węgla

2 października 2015, 14:45 Energetyka

Z analizy Moody’s Investors Service wynika, że połowa zasobów węgla na świecie jest obecnie nieopłacalna w wydobyciu. Ceny surowca na nowojorskiej giełdzie obniżyły się do poziomu 89 dolarów za tonę. Zdaniem analityków firmy cięcia wydobycia są niezbędne, aby surowiec znów zaczął drożeć.

Winowajcą spadku jest przede wszystkim spadające tempo wzrostu zapotrzebowania na węgiel i energię elektryczną w Chinach. W drugiej kolejności zapotrzebowanie zmniejsza taniejący gaz i drożejący dolar w USA.

– Przy obecnej sytuacji na globalnych rynkach energii wszyscy producenci ratują się jak mogą, ale to jest mało skuteczne. Mam na myśli wszystkie surowce energetyczne, nie tylko węgiel, ale też ropę i gaz – mówi portalowi Piotr Woźniak, były minister gospodarki i ekspert ds. energetyki.

– Węgiel przetrwa dzięki niskim kosztom. Jak zawsze w gospodarce decyduje głównie koszt, a żeby rzecz określić ściślej, relacja jakość do ceny. Pomimo spadku cen, węgiel australijski i południowoafrykański mają się świetnie. Tam decydują nie tylko dobre warunki geologiczne, co zmniejsza koszty wydobycia. Także i w Australii i w RPA nie obowiązują przepisy o niedozwolonej pomocy publicznej. W krytycznej sytuacji państwo może dać wsparcie branży węglowej. Unia Europejska pozbawiła się tej możliwości w 2010 roku.  Warto przypomnieć, że wtedy przedstawiciele naszego państwa gorliwie poparli to rozwiązanie – mówi rozmówca BiznesAlert.pl.

Spadek cen surowca w USA powoduje straty największych firm węglowych jak Peabody Energy Corporation. Podobna sytuacja jest w Europie, gdzie ceny węgla również notują rekordowe niże. Surowiec na holenderskiej giełdzie ARA w kontraktach na kwiecień, maj i czerwiec 2016 roku kosztował mniej, niż 49,95 dolara za tonę. Jeszcze w 2008 roku ta cena sięgała 220 dolarów.

Taniejący węgiel rodzi potrzebę utrzymania rentowności polskiego sektora wydobywczego. Rząd ma pomysł łączenia energetyki i kopalń w grupy, które zapewniałyby sobie popyt i podaż na węgiel w oparciu o specjalne zasady współpracy. Sprzeciwiają się temu zwolennicy podejścia rynkowego, którzy obawiają się, że bez reform górnictwo pociągnie na dno energetykę.

– Koniunktura na rynku węglowym oczywiście wróci. Trudno określić, kiedy to będzie, cykl jest raczej mało przewidywalny. Rzecz w tym, żeby straty, i gospodarcze i społeczne były jak najmniejsze. Ale jakaś pełna ochrona jest niemożliwa – kwituje Woźniak.