Zastój energetyki wiatrowej i sukcesy fotowoltaiki w Niemczech

26 lutego 2020, 06:35 Energetyka

Rozwój energetyki wiatrowej w Niemczech został prawie zatrzymany. Fotowoltaika także rozwija się wolniej. Widać to po wynikach aukcji Odnawialnych Źródeł Energii (OZE).

Instalacja fotowoltaiczna. Frihamnen port, Magasin 6. Fot. BiznesAlert.pl

Zastój energetyki wiatrowej

Niemiecka Agencja Federalna ds. Sieci (Bundesnetzagentur) podała wyniki pierwszej aukcji energii ze źródeł odnawialnych w tym roku. W jej ramach producenci ubiegają się o określone przez Bundesnetzagentur moce, umożliwiające im produkcję prądu po cenie, którą deklarują przy złożeniu oferty aukcyjnej.

Agencja znalazła na pierwszej aukcji tego roku nabywców na zaledwie nieco ponad połowę oferowanej mocy. W ramach aukcji oferowano 900 MW, natomiast zgłoszone zostały projekty o mocy 523 MW. Budowa elektrowni wiatrowych na lądzie w Niemczech niemal stanęła w miejscu. W zeszłym roku oddano do użytku najmniej farm wiatrowych od 20 lat. Także cenowo oferta onshore wydaje się nie rozwijać. Na aukcjach osiągane są ceny między 5,76 centów a 6,20 centów za kWh. Przeciętna cena zakontraktowanej produkcji energii elektrycznej z wiatraków na lądzie wyniosła 6,18 centów/kWh, co oznacza, że ceny wzrosły w porównaniu z końcem ubiegłego roku, gdy przeciętnie za jedną kWh oferowano 6,11 centów.

Sukcesy fotowoltaiki

Całkowicie inaczej wyglądały aukcje na energię słoneczną. Agencja oferowała w niej 100 megawatów, a pobór sięgnął prawie 500 megawatów. Należy także zaznaczyć, że cena wytworzonej energii osiągnęła po raz kolejny rekordowo niski poziom. Najkorzystniejsza oferta wyniosła 3,55 centów/kWh (14,9 gr/kWh). Średnio cena jednej kWh wyniosła 5,01 centów. To oznacza wzrost efektywności tej technologi, bowiem w grudniu 2019 przeciętna oferta w tej kategorii wynosiła 5,68 centów.

Na mapie niemieckiego OZE rośnie w siłę Bawaria, wraz z sukcesem fotowoltaiki. To właśnie do tego kraju związkowego trafiło 75 MW w ostatniej aukcji. Nadal silną pozycję mają w kontekście OZE Brandenburgia i Szlezwik–Holsztyn. To już kolejna runda aukcji OZE pokazująca, że landy wcześniej słynące ze swojego górnictwa, jak Kraj Saary, Saksonia i Turyngia, gorzej odnajdują się w roli producenta energii OZE.

Przedstawicielka Federalnego Związku Gospodarki Energetycznej i Wodnej (Bundesverband der Energie- und Wasserwirtschaft), Kerstin Andreae, komentując wyniki ostatniej aukcji OZE w Niemczech, powiedziała w rozmowie z portalem branżowym pv-magazine.de, że w tej sprawie powinien interweniować rząd federalny. Zdaniem Andreae należy odrzucić dotychczasowe ograniczenie wsparcia instalacji fotowoltaicznych do poziomu łącznej osiągniętej mocy 52 GW. Rząd federalny powinien także bardziej wspierać energię wiatrową offshore i zweryfikować reguły związanych z lokalizacją wiatraków na lądzie.

Ograniczenie wsparcia do granicy 52 GW jest od miesięcy szeroko omawiane w dyskusjach. Sandra Enkhardt pisała w grudniu ubiegłego roku na łamach pv-magazine.de, że wszystkie strony są zgodne co do konieczności zniesienia tego ograniczenia, lecz politycy w Berlinie zwlekają z wprowadzeniem decyzji w życie. Fotofoltaika osiągnęłaby prawdopodobnie jeszcze większe sukcesy, gdyby zdecydowano się  na kontynuacje wsparcia tej technologii, także powyżej poziomu 52 GW. Enkhardt zwróciła uwagę na to, że inwestorzy już teraz wstrzymują się z dużymi instalacjami w obawie przed tym, że nie zdążą ich dołączyć do sieci zanim niemiecka fotowoltaika osiągnie mocy 52 GW.

Następna aukcja OZE odbędzie się w marcu

Następna aukcja OZE – na 300 MW – w odbędzie się w Niemczech już pierwszego marca 2020 roku. Z powodu wzrastającego zainteresowania fotowoltaiką zdecydowano się w tym roku zwiększyć tą ofertę o łącznie 1,4 GW. Ta moc będzie oferowana dodatkowo w aukcjach marcowej, lipcowej, wrześniowej i grudniowej. Pierwszego kwietnia zostanie rozstrzygnięta aukcja nieokreślająca technologii produkcji energii. W ostatnich latach fotovoltaika wygrywała w aukcjach tego rodzaju i podobnie może być tym razem.

PV-Magazine/Aleksandra Fedorska

Fedorska: Kto zapłaci za problemy Energiewende?