Zblewski: Niemcy nie dotrzymali i nie dotrzymają słowa ws. Nord Stream 2

1 lutego 2016, 12:15 Energetyka

KOMENTARZ

Dr Maciej Zblewski

Ekspert bezpieczeństwa energetycznego

W ramach wizyty wicekanclerza Niemiec i przewodniczącego SPD Sigmara Gabriela w Polsce poruszono bardzo ważny z polskiego punktu widzenia temat rozbudowy Nord-Streamu, który mimo sprzeciwu nie tylko Polski i innych państw unijnych, ale też sceptycznego podejścia wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosa Szefczowicza, nabiera coraz bardziej konkretnych ram.

Fakt, iż rząd RFN w dobie utrzymywanych sankcji unijnych wobec Federacji Rosyjskiej, wynikających z jej polityki wobec Ukrainy, jest gotowy dopuścić do realizacji tej inwestycji może świadczyć z jednej strony o koniunkturalizmie politycznym, a z drugiej, o niemożności politycznego i gospodarczego przeorientowania swojej agendy wobec Rosji. Wypowiedź wicekanclerza  Gabriela dotycząca polskich obaw związanych z bezpośrednimi i pośrednimi konsekwencjami rozbudowy Nord Streamu, mająca w założeniu uspokoić dzisiejsze państwa tranzytowe dla rosyjskiego gazu (Polska, Słowacja, Czechy), że nawet dwukrotne zwiększenie przepustowości Nord-Streamu nie spowoduje zaprzestania użytkowania np. gazociągu Jamał 1, należy uznać bardziej za stanowisko życzeniowe, niż za poparte jakimikolwiek faktami i możliwościami wpłynięcia na decyzję strony rosyjskiej. Decyzja ta będzie, jak to przeszłość pokazuje, determinowana też przez czynniki polityczne. Nie można również wykluczyć, że Federacja Rosyjska będzie próbowała w tym wymiarze rozgrywać państwa Europy Środkowej przeciwko sobie.

Trzeba mieć świadomość, że rozbudowa Nord Streamu jest bardzo kosztownym przedsięwzięciem, którego Federacja Rosyjska sama nie udźwignęłaby finansowo. Oprócz tego spowoduje ono wzrost nadprzepustowości gazociągowej do Unii Europejskiej. Te dwa fakty należy rozpatrywać wspólnie, gdyż ta inwestycja będzie tylko wtedy rentowna gdy gazociąg będzie w 100 procentach wykorzystywany. Naturalną w tym kontekście rzeczą będzie z tego powodu ograniczenie przesyłu gazu z Rosji obecnymi trasami gazociągowymi biegnącymi przez Polskę i inne państwa Europy Środkowej. Dodatkowym argumentem potwierdzającym takie rozumowanie jest fakt opłat tranzytowych, które w przeciwieństwie do Nord-Streamu na innych magistratach łączących Federację Rosyjską z Unią Europejską powodują zmniejszenie zysku Gazpromu.

Jednostronną zapowiedź wicekanclerza Gabriela należałoby zestawić też z następującym faktem: w trakcie budowy dwóch pierwszych nitek Nord-Streamu tząd polski podnosił zarówno na forum międzynarodowym jak i w relacjami bilateralnych aspekt toru wodnego do portów Szczecin-Świnoujście. Wtedy strona niemiecka zapewniała Polskę, iż jeśli ułożenie Nord-Streamu  miałby spowodować ograniczenie rozwoju powyższych portów, to Nord-Stream zostanie położony niżej. Dzisiaj można stwierdzić, iż w polityce ustne zapewnienia nie stanowią zbyt pewnej gwarancji, gdyż Nord-Stream nie został położony niżej, został zakopany w obrębie toru wodnego. Nie powinno to być zaskoczeniem, gdyż porty Szczecin-Świnoujście stanowią bezpośrednią konkurencje dla prężnie rozwijanego się portu w Rostocku.

Z tego też powodu podchodzę sceptycznie do wypowiedzi ministra Gabriela mając w pamięci słowa kanclerz Angeli Merkel, kiedy przejmowała urząd po kanclerzu  Schröderze, że relacje niemiecko-rosyjskie nie mogą odbywać się ponad głowami naszych sojuszników i przyjaciół z Polski (“nicht über den Kopf Polens hinweg”).To była wypowiedź z roku 2005,  teraz mamy rok 2016 i dalej interesy w relacjach niemiecko-rosyjskich są ważniejsze niż bezpieczeństwo energetyczne Polski i Europy Środkowej. Na ile te ponadstandardowe relacje pomiędzy tymi krajami są niebezpieczne dla państw środkowoeuropejskich pokazują coraz intensywniej głoszone apele/żądania niemieckich sfer przemysłowych i finansowych w kwestii zniesienia sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Tego typu podejście oznacza, iż te dwie bardzo silne grupy lobbystów są gotowe zaakceptować działania Rosji na Ukrainie, aby tylko w dalszym ciągu móc prowadzić politykę business as usual.

Podsumowując, należy stwierdzić, iż gesty w polityce są bardzo ważne, ale ważniejsze są dokumenty podpisane przez ministrów, premierów względnie kanclerzy. Zapowiedź  Gabriela należy w najlepszym razie odczytać jako taki gest, a w najgorszym razie będzie to wypowiedź bez jakichkolwiek konsekwencji, uczyniona tylko dla celów partyjno-politycznych czy to w Niemczech czy to w Polsce. Słów takowych nie należy interpretować ani w pozytywnym ani w negatywnym kierunku. W polityce słowa są ważne ale fakty ważniejsze a one nie wskazują na przeorientowanie niemieckiej polityki zagranicznej wobec Rosji, względnie bardziej odpowiedzialne podejście do efektów takiej polityki czy to w wymiarze bilateralnym, czy regionalnym, czy też unijnym.