Zblewski: Nord Stream 2 pokaże, czy za hasłami Unii Europejskiej cokolwiek stoi

17 grudnia 2015, 10:30 Energetyka

KOMENTARZ

Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom
Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom

Maciej Zblewski

Ekspert ds. sektora energetycznego

Jak silna jest pozycja Polski w Unii Europejskiej

 

W tym tygodniu Polska będzie musiała się wykazać zarówno kunsztem jak i rozwagą, gdyż rozpoczną się kluczowe z polskiego punktu widzenia dyskusje dotyczące szeroko rozumianej problematyki energetycznej. W krótkim czasie zbiegną się ze sobą bardzo ważne dla Polski tematy takie jak: 1) dyskusja na forum Rady Europejskiej nad planami rozbudowy gazociągu Nord-Stream; 2) rozpoczęcie procesu przed sądem administracyjnym w Hamburgu  w sprawie sposobu ułożenia gazociągu Nord-Stream na dnie Bałtyku oraz 3) zbliżający się koniec śledztwa antymonopolowego wytoczonego przez Komisję Europejską przeciw Gazpromowi. Każdy z powyższych tematów ma ogromne znaczenie zarówno dla bezpieczeństwa energetycznego Polski jak również dla wspólnej unijnej polityki energetycznej.

Dyskusja na Forum Rady Europejskiej

Kwestia rozbudowy Nord-Streamu pokazuje dobitnie jak bardzo różni się teoria od praktyki. Państwa Unii Europejskiej po bardzo długiej i skomplikowanej dyskusji doszły w końcu do wniosku, że temat bezpieczeństwa energetycznego powinien zostać znacząco dowartościowany. Było to spowodowane zarówno kryzysami energetycznymi pomiędzy Federacją Rosyjską a Ukrainą względnie Białorusią, z którymi Unia Europejska, jako odbiorca końcowy, była konfrontowana, jak również z powstałej niepewności dot. dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie oraz wynikających z niej przewartościowań w agendzie politycznej, gospodarczej i militarnej Rosji i państw członkowskich Unii. Mimo wstępnej zgody pomiędzy państwami Unii Europejskiej dot. kwestii bezpieczeństwa energetycznego oraz próby przeciwdziałania możliwemu wykorzystywaniu przez państwa trzecie (tu m.in. Federacja Rosyjska) swoich bilateralnych i ponadstandardowych relacji do realizacji własnych polityczno-gospodarczych celów kosztem innych państw członkowskich Unii, należy stwierdzić, że niektóre państwa gotowe są wrócić do „business as usual” z Rosją. Pierwszym symptomem potwierdzającym ewolucje agend polityczno-gospodarczych niektórych państw unijnych był odzew na rosyjską propozycję Turkish-Streamu. W bardzo szybkim trybie udało się Rosji stworzyć, w mniej lub bardziej jednolitej Unii Europejskiej, lobby państw gotowych partycypować w tej inwestycji. Ten wyłom nie został w tym momencie bezpośrednio wykorzystany przez Federację Rosyjską ale stanowił przysłowiową kroplę drążącą kamień. Propozycja rozbudowy Nord-Streamu trafiła też z tego powodu na bardzo owocny grunt. Zasadniczą różnicą pomiędzy państwami zainteresowanymi udziałem w Turkish-Streamie a tymi co chcą partycypować w Nord-Streamie jest ich pozycja zarówno w Unii Europejskiej jak również ich znaczenie dla agendy polityczno-gospodarczej Federacji Rosyjskiej. W oczywisty sposób ważniejszym partnerem dla Rosji są Niemcy niż np. Węgry. Niemiecka gotowość do rozbudowy Nord-Streamu wpisuje się jednoznacznie w politykę realizowaną jeszcze przez Kanclerza G. Schrödera, a aktualnie podtrzymywaną pod mottem: „Annährung durch Verflechtung” przez F.W. Steinmeiera. Ta w założeniu bardzo pozytywistyczna polityka Berlina, mająca na celu zainicjowanie, podtrzymywanie oraz pogłębianie zmian w Rosji ukierunkowanych na demokrację, wolny rynek oraz „good governance” natrafiła jednak z drugiej strony na  wyrachowanego gracza, który zaadaptował ją w znacznym stopniu do realizacji swoich własnych celów polityczno-gospodarczych. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej już w trakcie planów budowy dwóch pierwszych nitek Nord-Streamu wskazywały na polityczny charakter tej inwestycji mającej na celu, z jednej strony wewnętrzny podział Unii Europejskiej na tzw. „stare” i „nowe” państwa członkowskie. Z drugiej strony państwa środkowoeuropejskie zwracały uwagę, iż budowa tej magistrali energetycznej osłabi możliwości dywersyfikacyjne Unii oraz jeszcze w większym stopniu zwiększy bezpośredni lub pośredni nacisk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i Białoruś, czyli państwa, które będąc sąsiadem UE mają specjalny status, wywodzący się z założeń unijnej Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. Europejska Strategia Bezpieczeństwa, która została stworzona w 2003 roku określa dobitnie trzy główne cele unijnej polityki zagranicznej:

  • First, most immediately, the EU should take necessary actions to address a considerable list of global challenges and security threats, including regional conflicts, proliferation of weapons of mass destruction, terrorism, state failure, organized crime, disease, and destabilizing poverty. (The 2008 Report on the Implementation of the European Security Strategy adds piracy, cyber security, energy security, and climate change to the list.6 )
  • Second, the EU should focus particularly on building regional security in its neighborhood: the Balkans, the Caucasus, the Mediterranean region, and the Middle East.
  • Third, over the longer term, the EU should seek the construction of a rules-based, multilateral world order in which international law, peace, and security are ensured by strong regional and global institutions.

W tym kontekście należy zadać sobie pytanie, czy współtworzenie przez niektóre państwa Unii Europejskiej nowej sytuacji w wymiarze energetycznym na Ukrainie i Białorusi nie doprowadzi przypadkowo do destabilizacji na wschodniej granicy Unii?

Próba rozbudowy Nord-Streamu o dwie dodatkowe nitki gazociągu w jeszcze większym stopniu stworzy niepewność stabilności polityczno-gospodarczej na Ukrainie i Białorusi. Wynika to bezpośrednio z faktu, iż po rozbudowie tej magistrali zwiększy się znacząco moc przesyłowa Federacji Rosyjskiej co umożliwi zmniejszenie bądź nawet wyłączenie magistral biegnących przez te państwa. W oczywisty sposób będzie miało to też wpływ na państwa unijne, które tymi gazociągami sprowadzały gaz. Oprócz Polski, można tu wymienić Słowację, Czechy, Węgry, Rumunię i Bułgarię. Te państwa pośrednio będą w takim samym stopniu narażone na niebezpieczeństwo wynikające z nieprzewidywalności dostawcy, względnie państw tranzytowych. Fakt, iż Niemcy po rozbudowie Nord-Streamu będą w stanie otrzymywać jeszcze większą ilość gazu z pominięciem gazociągu jamalskiego może doprowadzić do tego, że Polska będzie państwem końcowego odbioru, co nie zwiększa naszego bezpieczeństwa energetycznego. Każda nieporozumienie pomiędzy Federacją Rosyjską a Białorusią będzie mogła w konsekwencji oznaczać przerwanie dostaw dla Polski i tylko dla Polski. Ten sam scenariusz dotyczyć będzie też Słowacji, Czech oraz Rumunii i Bułgarii. Rozbudowa Nord-Streamu będzie oznaczać, że podział na bezpieczne i „quasi” bezpieczne państwa Unii Europejskie jeszcze bardziej się powiększy. Innym nie mniej ważnym argumentem przeciwko realizacji Nord-Stream 2 jest fakt, iż stworzenie z Niemiec HUB-u gazowego stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa, które wynikają z adaptacji unijnych przepisów energetycznych do potrzeb niemiecko-rosyjskich tzn. częściowe odstąpienie od trzeciego pakietu energetycznego w kwestii gazociągu OPAL.

Należy stwierdzić, iż ogłoszenie przez Federację Rosyjską chęci rozbudowy Nord-Streamu w momencie gdy okupuje ona bezprawnie Krym i cały czas utrzymywane są sankcję wynikające z działań Rosji na Ukrainie jest pewnego rodzaju papierkiem lakmusowym. Niestety partykularne interesy niektórych państw okazały się ważniejsze niż terytorialna integralność państwa graniczącego z Unią Europejską. Gotowość lobby przemysłowo-bankowego do prowadzenia „business as usual” jest jeszcze w pewnym sensie zrozumiała, niezrozumiała jest jednak krótkowzroczność państw, które nie tylko do tego dopuszczają ale w zamierzony bądź niezamierzony sposób umożliwiają.

Rozpoczęcie procesu przed sądem administracyjnym w Hamburgu  w sprawie sposobu ułożenia gazociągu Nord-Stream na dnie Bałtyku

Kwestia rozpoczęcia procesu z powództwa Zarządu Morskich Portów w Szczecinie i Świnoujściu S.A. jest kolejnym bardzo ważnym wyzwaniem, z którym musi się zmierzyć Polska. Skarga Zespołu Portów Szczecin-Świnoujście dotyczy sposobu ułożenia gazociągu Nord-Stream na dnie Bałtyku. Polska strona od początku stwierdzała, iż brak odpowiedniego zagłębienia gazociągu spowoduje, że plany rozwojowe powyższych portów zostaną w dużym stopniu ograniczone. Jest to tym ważniejsze, że może to też dotyczyć statków wpływających do terminala gazowego w Świnoujściu. Innym nie mniej ważkim powodem, który należy wymienić jest możliwość odtworzenia szlaku żeglugi śródlądowej na Odrze. Decyzja sądu administracyjnego będzie miała też wpływ na sposób realizacji rozbudowy Nord-Streamu. Zarząd Morskich Portów w Szczecinie i Świnoujściu ma mocne argumenty prawne, odnoszące się do prawa europejskiego i umów międzynarodowych, które gwarantują wolność żeglugi. Należy jednak zwrócić uwagę, że pozycja Portów Szczecin-Świnoujście mogłaby być mocniejsza, gdyby od strony rządowej istniał konkretny plan rewitalizacji Odry oraz zrobienia z niej szlaku transportowego. Postanowienie sądu administracyjnego w Hamburgu w oczywisty sposób będzie miało komponentę polityczno-gospodarczą zarówno dla Niemiec jak i dla Polski. Niemniej zgoda niemieckiego Federalnego Urzędu ds. Żeglugi Morskiej i Hydrografii musi spełniać wymogi traktatów międzynarodowych, które podpisały i Niemcy i Polska, więc wolność żeglugi powinna być zagwarantowana.

Jest kwestią bardzo niepokojącą, że państwa sąsiadujące ze sobą, będące członkami Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego z przyczyn stricte partykularnych interesów politycznych nie mogą dojść do porozumienia w tak lapidarnym aspekcie jakim jest położenie o jeden lub dwa metry głębiej gazociągu Nord-Stream na szerokości toru wodnego umożliwiającego podejście do Portów Szczecin-Świnoujście i tym samym też do terminala gazowego. Fakt, iż powyższa sprawa musi stanąć na wokandzie sądu administracyjnego w Hamburgu nie przynosi zainteresowanym stronom chluby. Jest zastanawiającym, że strona niemiecka jest gotowa bardziej bronić interesów Federacji Rosyjskiej niż wykazać się przysłowiową solidarnością wobec swojego sojusznika Polski, który z racji uczestnictwa na równych prawach w Unii Europejskiej i NATO swoją pozycją polityczną, gospodarczą i militarną jest w pewnym sensie też gwarantem bezpieczeństwa Niemiec.

Zbliżający się koniec śledztwa antymonopolowego wytoczonego przez Komisję Europejską przeciw Gazpromowi

Trzecią, być może w konsekwencjach najważniejszą, kwestią czekającą na rozwiązanie jest zakończenie śledztwa antymonopolowego rozpoczętego przez Komisję Europejską (KE) wobec Gazpromu i jego polityki w Europie Środkowo-Wschodniej. Zaangażowanie Polski w tą sprawę sprowadza się do bycia obserwatorem, mniej lub bardziej aktywnym, ale tylko obserwatorem. Jeśli Komisja Europejska uznałaby, że Gazprom niezgodnie z prawem wykorzystywał swoją pozycję rynkową w Europie Środkowo-Wschodniej, m.in. przez żądanie wyższych opłat za dostarczany surowiec itp. to konsekwencje z tego wynikające mogłyby w zasadniczy sposób przeformatować sytuację na europejskim rynku gazu. Orzeczenie Komisji Europejskiej będzie miało zarówno wpływ na Europę Środkowo-Wschodnią, która jest w bardzo dużym stopniu zależna od dostaw rosyjskiego gazu, jak również dla państw tzw. „starej” Unii, które inwestując politycznie w Federację Rosyjską (FR) w zamierzony lub niezamierzony sposób zachęciły też kapitał niemiecki, francuski czy włoski do inwestycji w projekty energetyczne. Ewentualna kara dla Gazpromu spowoduje w oczywisty sposób, iż zarówno performance tego przedsiębiorstwa ulegnie pogorszeniu jak również ograniczy realizacje celów polityczno-gospodarczych wyznaczonych mu pośrednio przez rosyjską politykę zagraniczną. Oprócz tego pobocznym efektem ewentualnej kary dla Gazpromu będzie dobitne stwierdzenie, iż nawet najlepsze interesy pomiędzy niektórymi państwami członkowskimi a Federacją Rosyjską nie mogą odbywać się kosztem innych członków Unii. Jest to proces precedensowy i wyrok będzie taki sam, gdyż po raz pierwszy Komisja Europejska jednoznacznie będzie mogła określić granice, których nawet największemu monopoliście rosyjskiemu operującemu na rynku europejskim nie wolno przekraczać.

Oprócz stwierdzonych wcześniej konsekwencji dla Gazpromu i całej strategii polityczno-gospodarczej Federacji Rosyjskiej wobec Unii Europejskiej skazanie rosyjskiego monopolisty można będzie uznać za pierwszy tak znaczący i tak dobitny akt potwierdzający gotowość Komisji Europejskiej i w konsekwencji też Unii Europejskiej i jej państw członkowskich do prawdziwego wdrożenia i prowadzenia wspólnej polityki energetycznej. Pozycja Gazpromu w Unii Europejskiej od lat była skutecznie rozbudowywana a jego dzisiejsza pozycja oraz bezpośrednie powiązanie z Kremlem może zostać uznane za niebezpieczeństwo. Wynika ono też z faktu, iż w niektórych państwach unijnych było ciche polityczne przyzwolenie dot. nierespektowania przez Gazprom unijnych pakietów energetycznych. Dopuszczenie przez Unię Europejską i poszczególne państwa członkowskie do tego, że w relacjach z Federacją Rosyjską w dziedzinie energetyki nie ma zastosowania zasada wzajemności było zasadniczym błędem. Ta sytuacja umożliwiła Gazpromowi wykorzystanie unijnych tendencji dekartelizacji (przymusowy podział przedsiębiorstw energetycznych na firmy odpowiedzialne za produkcje, transport, sprzedaż) do własnych celów: 1) umożliwia pośrednie bądź bezpośrednie przejęcie przedsiębiorstw; 2) doprowadza to braku równowagi na rynku europejskim gdyż zewnętrzny, pozaunijny monopolista może z pozycji mocniejszego konkurować z „rozbitymi” przez dekartelizacje przedsiębiorstwami energetycznymi państw Unii Europejskiej. Ten brak równowagi miał w oczywisty sposób negatywny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne UE. Innym nie mniej ważnym aspektem, jest przejmowanie przez Gazpromu bądź spółki od niego zależne infrastruktury energetycznej w państwach Unii Europejskiej. Częściowe uwolnienie spod zasad trzeciego pakietu energetycznego gazociągu OPAL oraz przyzwolenie niemieckiego rządu do przejmowania przez Gazprom magazynów gazu, które w zasadzie miały stanowić część gwarancji wspólnej unijnej polityki energetycznej jest bardzo niepokojące. Podsumowując należy stwierdzić, iż Gazpromowi udało się w ostatnich latach, za wiedzą rządów niektórych państw unijnych, stworzyć szerokie lobby wspierające pośrednio cele Gazpromu, które są celami rosyjskiej polityki zagranicznej. To lobby składa się z przedsiębiorstw energetycznych, sektora bankowego oraz nieaktywnych już dygnitarzy partyjno-politycznych. Nie chce stwierdzać, iż działają oni sprzecznie z racją stanu poszczególnych państw, ale ich działanie jest determinowane przez inne czynniki tj. performance ekonomiczny przedsiębiorstw czy banków.

Ewentualne stwierdzenie przez Komisję Europejską faktu, że Gazprom stosował w Europie Środkowo-Wschodniej praktyki monopolistyczne może oznaczać w pewnym sensie załamanie się strategii Gazpromu i Federacji Rosyjskiej mającej na celu w krótkiej perspektywie podział Unii Europejskiej na dwa obozy, a długiej perspektywie implozję Unii i powrót do tzw. koncertu mocarstw, dzięki któremu Rosja utraciłaby już teraz silnego ekonomicznie i gospodarczo przeciwnika, jakim jest UE. Oprócz tego FR zagwarantowałaby sobie w Europie z jednej strony możliwość dalszego rozgrywania poszczególnych państw europejskich przeciwko sobie, a z drugiej zapobiegłaby potencjalnemu wzrostowi pozycji Unii w wymiarze politycznym i militarnym.

Wydawałoby się, że wpływ decyzji śledztwa antymonopolowego w sprawie Gazpromu jest ograniczony do aspektów energetycznych, ale tak nie jest, też ze względu na instrumentalny charakter wykorzystywania Gazpromu przez Federację Rosyjską. Werdykt Komisji Europejskiej będzie miał oprócz bezpośredniej energetycznej też pośrednią polityczną         komponentę. Takie śledztwa i ich efekty pozwalają krok po kroku wprowadzać Unię Europejską, która jest jeszcze zbiorowością różnych partykularnych interesów państw oraz grup lobbystycznych, które nie raz są ze sobą całkowicie sprzeczne, na arenę międzynarodową jako koherentną organizację, zrzeszającą wprawdzie 28 państw, ale która potrafi w twardy sposób określić do jakiego punktu państwa trzecie czy ogólnoświatowe koncerny mogą się posunąć, aby być mile widzianym.
Podsumowując należy stwierdzić, iż w najbliższej przyszłości pokaże się czy Unia Europejska i jej państwa członkowskie działają stosując metodę tzw. Lippenbekenntnis (składają obietnicę tylko po to by ją złożyć, z góry wiedząc że nie będą jej realizować) czy też za ideałami, którymi się szczyci Unia Europejska i jej członkowie, kryje się coś więcej niż tylko hasła.