Ziemnicki: Marnowanie gazu ziemnego? Siedmiu liderów w czołówce od lat

20 maja 2021, 07:25 Energetyka

Bezproduktywne przepalanie gazu ziemnego towarzyszące wydobyciu ropy stanowi znaczne obciążenie dla planety. Po pierwsze marnuje się zasoby nieodnawialnego źródła energii. Po drugie zanieczyszcza się ziemską atmosferę – pisze Paweł Ziemnicki, współpracownik BiznesAlert.pl.

Flarowanie. Fot. Flickr

Flarowanie, bariery i środowisko

– Wypalanie (ang. flaring) to czynność polegająca na spalaniu nadmiaru gazu ziemnego z szybów naftowych, gdy nie można go ekonomicznie przechowywać i wysyłać gdzie indziej. [Służące temu] pochodniesą również używane do spalania gazów, które w przeciwnym razie stanowiłyby problem dla bezpieczeństwa. (…) Metan i inne gazy z szybów naftowych są często spalane, ponieważ spalanie ich jest tańsze niż ich odzyskanie – przynajmniej wtedy, gdy odwiert służy głównie do wydobywania ropy. Flaring stosuje się również podczas drążenia nowych odwiertów oraz w rafineriach, aby zapobiec grożącemu wybuchem gromadzeniu się gazów – definiuje ów problem witryna internetowa skytruth.org.

Wśród przyczyn tzw. flarowania gazu ziemnego Bank Światowy wymienia bariery techniczne, legislacyjne oraz ekonomiczne. Z kolei w jednym z komentarzy na stronie Międzynarodowej Agencji Energetycznej (International Energy Agency – IEA) czytamy: „Jeżeli z powodu złego planowania nie ma produktywnego odprowadzenia gazu ziemnego [z szybu naftowego], brak jest infrastruktury lub inicjatywy, wówczas gaz ten – określany jako gaz towarzyszący – może zostać spalony lub (co nawet gorsze z punktu widzenia środowiska) wypuszczony do atmosfery.” Jednocześnie badania wskazują, że ok. 54 procent gazu ziemnego wypalonego w 2019 roku bezproduktywnie spłonęło w pochodniach instalacji, które oddalone były o mniej niż 20 km od działających gazociągów, którymi przesyłano użytkowy gaz ziemny.

Wypalanie gazu powoduje intensywną emisję do atmosfery związków takich jak metan i dwutlenek węgla, a także związki siarki, organiczne związki lotne oraz sadza. Wg szacunków tego typu działalność każdego roku uwalnia do atmosfery blisko 350 mln ton CO2 – co odpowiada rocznej emisji ok. 75 mln samochodów. Flarowanie przyczynia się zatem do znacznego wzrostu ilości gazów cieplarnianych w gazowej otoczce ziemskiego globu.

Kumulacja tego niekorzystnego zjawiska nastąpiła w roku 2019. Bezproduktywnie przepalono wówczas 150 miliardów metrów sześciennych gazu, co wystarczyłoby na zaspokojenie rocznego zapotrzebowania na to paliwo dla całej Afryki Subsaharyjskiej. Rok 2020 przyniósł 5-procentowy spadek ilości wypalonego gazu, co związane było z wybuchem światowej pandemii COVID-19. Globalna produkcja ropy zmniejszyła się wtedy o 8 procent w stosunku do 2019 roku.

Tym niemniej obserwacje satelitarne pokazują jasno, że już przez 9 lat z rzędu siedem pierwszych miejsc w rankingu państw przepalających najwięcej gazu zajmują wciąż te same kraje. Są to Rosja, Irak, USA, Iran, Wenezuela, Algieria oraz Nigeria. Wysoka pozycja na liście ma dla poszczególnych państw różne przyczyny. Jeśli chodzi o Federację Rosyjską, problem dotyczy stosunkowo nielicznych pól naftowych położonych w odległych rejonach wschodniej Syberii, gdzie brakuje infrastruktury do przechwytywania i przesyłania gazu.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w USA, gdzie liczba punktów flarowania jest duża, ale spalanie odbywa się w tych miejscach na małą skalę. Wytłumaczenie znów znajdziemy w przywoływanym już komentarzu z witryny IEA: „Każdy nietypowy odwiert przynosi stosunkowo małe ilości związanego z nim gazu ziemnego, ale istnieje duża liczba tych odwiertów, a związany z nimi gaz (podobnie jak ropa naftowa) charakteryzuje się dużymi początkowymi prędkościami przepływu, po których następują stosunkowo szybkie spadki i długi okres niskiej produkcji. Pochodnie stosuje się, ponieważ operatorzy twierdzą, że wprowadzanie tego gazu na rynek jest nieopłacalne, (…) [m.in. dlatego, że] infrastruktura gazowa nie jest przystosowana do obsługi krótkich okresów szczytowej produkcji.Ze względów bezpieczeństwa można też krótkookresowo stosować flaring, na przykład w przypadku wzrostu ciśnienia gazu spowodowanego zmianą warunków wydobycia.”

W 2011 roku New York Times w 2011 roku informował, że w samym stanie Dakota Północna dziennie flarowano taką ilość gazu ziemnego, która pozwoliłaby ogrzać pół miliona gospodarstw domowych. W tymże 2011 roku w skali światowej przepalono gaz o wartości 29,8 mld USD. Skala zjawiska jest więc zatrważająca, i to zarówno w kwestii marnotrawstwa cennego surowca, jak i w zakresie zanieczyszczenia atmosfery dodatkowymi gazami cieplarnianymi.

Stąd, pod auspicjami Banku Światowego narodziła się inicjatywa “Zero Routine Flaring by 2030”, koordynowana przez Global Gas Flaring Reduction Partnership (GGFR). W ramach projektu wysiłki łączą rządy i koncerny naftowe. Jak informuje worldoil.com: „GGFR Banku Światowego to fundusz powierniczy i partnerstwo rządów, firm naftowych i organizacji wielostronnych, których celem jest położenie kresu rutynowemu spalaniu gazu w miejscach wydobycia ropy na całym świecie. GGFR, we współpracy z amerykańską National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) oraz Colorado School of Mines, opracował globalne szacunki dotyczące spalania gazu na podstawie obserwacji z dwóch satelitów wystrzelonych w 2012 i 2017 roku. Zaawansowane sensory tych satelitów wykrywają ciepło emitowane przez pochodnie gazowe jako emisje podczerwone (…).”

Na swojej stronie internetowej Bank Światowy doprecyzowuje: „Inicjatywa dotyczy wypalania rutynowego, a nie wypalania ze względów bezpieczeństwa lub nierutynowego, które jednak [także] należy zminimalizować. Rutynowe spalanie gazu w pochodni to spalanie podczas normalnego działania na rzecz wydobycia ropy naftowej, przy braku właściwych urządzeń lub odpowiednich warunków geologicznych na ponowne odprowadzenie wydobytego gazu [pod ziemię], wykorzystanie go na miejscu lub wysłanie go na rynek. Wypuszczanie niespalonego gazu (wprost do atmosfery) nie jest akceptowalnym substytutem flarowania.”

Flaring może bardzo niekorzystnie oddziaływać na zdrowie publiczne, światowe rolnictwo czy środowisko naturalne. Agnieszka Szczypiorska przytacza w serwisie internetowym Państwowego Instytutu Geologicznego – PIB taki oto przypadek: „W skali danego ekosystemu płonąca pochodnia stanowi niebezpieczeństwo dla światłolubnych gatunków owadów oraz ptaków. Przykładem wpływu na środowisko może być sytuacja, która miała miejsce w Kanadzie we wrześniu 2013 roku. Wtedy to około 7500 migrujących ptaków śpiewających zginęło podczas kontaktu z pochodnią.”

„Świadomość spalania gazu w pochodniach jako krytycznego problemu związanego z klimatem i zarządzaniem zasobami jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Prawie 80 rządów i firm naftowych zobowiązało się do [osiągnięcia] zerowego [poziomu] rutynowego spalania w ciągu następnej dekady (…) Projekty redukcji wypalania gazu wymagają znacznych inwestycji i mogą przynieść rezultaty po kilku latach. (…) Aby uratować świat przed milionami ton emisji rocznie, ta licząca 160lat praktyka branżowa musi teraz dobiec końca” – wskazuje Zubin Bamji, menedżer programowy funduszu powierniczego GGFR Partnership Banku Światowego.

Kardaś: Cztery wyzwania ekspansji LNG z Rosji (ANALIZA)