Zuber: Rafineria w Możejkach może być rentowna (ROZMOWA)

9 sierpnia 2017, 07:30 Energetyka

ROZMOWA 

fot. PKN Orlen

W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl ekonomista Marek Zuber mówi o przyszłości należącej do PKN Orlen rafinerii w Możejkach. Według niego projekt ma szansę stać się rentowny. Tym bardziej, że według niego nie ma większych zagrożeń ze strony otoczenia makroekonomicznego.

BiznesAlert.pl: Rafineria w Możejkach przez lata były nierentowna, a wyraźne zyski odnotowuje dopiero teraz. Czy są powody do zadowolenia, czy raczej optymizm jest przedwczesny?

Marek Zuber: Możejki to projekt, który ma szansę być rentowny, musimy jednak pamiętać, że ma on niesamowite otoczenie polityczne. Problemy, które w pierwszych latach miały Możejki związane były z celowymi działaniami ze strony rosyjskiej. Występowały takie problemy jak awaria przesyłu czy pożar. Jest też wątek litewski – w ciągu pierwszych lat wdrażania tej inwestycji po decyzjach litewskich władz widać było, że nie byliśmy traktowani jako przyjaciele, przykładem może być nieproporcjonalna podwyżka opłat za transport kolejami litewskimi. Obecny rząd prowadzi nietypową politykę wobec Rosji i wbrew pozorom może ona przyczynić się do przełomu w relacjach z Litwą; po aneksji Krymu Polska i Litwa podobnie definiują swoje największe zagrożenia. Ze względu na relacje z Rosją Możejki najprawdopodobniej nie będą zaopatrywane w rosyjską ropę, co tym dobitniej pokazuje, jak bardzo politycznym są one projektem.

Ostatnie wybory na Litwie przyniosły zmiany personalne na wysokich stanowiskach m.in  w litewskich kolejach oraz ministerstwach transportu i energii. Funkcje objęły osoby, które są przychylne Polsce. Czy oznacza to, że ryzyko polityczne ze strony Litwy będzie ograniczone?

Tak, ale abstrahując od kwestii personalnych, można stwierdzić, że Litwini dostrzegli, że mają prosty wybór: Możejki będą albo polskie, albo rosyjskie. Sytuacja, w której Rosjanie przejęliby Możejki byłaby groźna nie tylko dla Litwy, ale dla wszystkich krajów bałtyckich; oznaczałoby to jeszcze większe uzależnienie od rosyjskiej produkcji ropy. Na przykładzie Ukrainy widać, że Rosjanie doskonale takie sytuacje umieją rozgrywać. Samo to powinno być wystarczającym argumentem dla Litwinów, by inaczej postrzegać polskie inwestycje. Polskiej polityce zagranicznej również jest bliżej do państw bałtyckich niż do Rosji, co widać po takich inicjatywach jak Trójmorze. Powinno to zachęcić Litwinów do poprawienia relacji z nami. W tym kontekście Możejki powinny być udaną inwestycją z obiecującymi perspektywami.

Z punktu widzenia otoczenia makroekonomicznego co jeszcze może mieć wpływ na powodzenie tego projektu?

Przede wszystkim konkurencja, zwłaszcza ze strony rosyjskich rafinerii, jednak w grę wchodzą też liczne regulacje wynikające z naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Realnym scenariuszem jest to, że głębsza integracja państw bałtyckich z Rosją negatywnie wpłynie na rentowność Możejek. Z drugiej strony w Estonii, na Łotwie i Litwie rządzą politycy, dla których największym zagrożeniem jest Rosja. Dlatego scenariusz ten jest raczej mało prawdopodobny. Innym zagrożeniem dla Możejek mógłby być kryzys prowadzący do załamania popytu. Na obecną chwilę również to jest mało prawdopodobne – gospodarki Litwy, Łotwy i Estonii są ze sobą mocno powiązane, a dodatkowo istotny jest wpływ strefy euro, w której po raz pierwszy od 2008 roku wszystkie kraje odnotowały wzrost PKB. W tym roku trend ten jest kontynuowany. Zagrożeniem mogłoby być wyhamowanie gospodarki USA, które prawdopodobnie i tak nastąpi, ale nie przyniesie ze sobą takich skutków jak w 2008 roku. Dlatego obecnie dla Możejek nie ma większych zagrożeń makroekonomicznych.

Rozmawiał Piotr Stępiński