(Gazprom/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Jak poinformował 29 marca Gazprom na swojej stronie internetowej, w Paryżu doszło do spotkania wiceprezesa koncernu Aleksandra Miedwiediewa z prezesem belgijskiej spółki Fluxys Pascalem de Buckiem. Strony podpisały ramowe porozumienie o współpracy na rynku małotonażowego LNG w Europie.
Dokument dotyczy współpracy przy budowie i eksploatacji terminali odbiorczych LNG, stacjach umożliwiających tankowanie LNG oraz infrastruktury magazynowania surowca w państwach europejskich.
– Małotonażowe LNG to nie tylko opłacalna ekonomicznie i ekologiczna alternatywa dla tradycyjnego paliwa w różnych sektorach gospodarki, w tym w przemyśle i transporcie. Jest to jeden z kluczowych elementów wzrostu zużycia gazu ziemnego w Europie. Rozwój tego segmentu pozwoli Gazpromowi zdywersyfikować swój potencjał eksportowy i zwiększyć wolumen stałych dostaw do państw europejskich – powiedział Aleksander Miedwiediew.
– Rozwój infrastruktury niezbędnej dla małotonażowego LNG jest kluczowym warunkiem realizacji strategii Unii Europejskiej dotyczącej stałego zapewnienia alternatywnych rodzajów paliwa. Pozwoli to jeszcze bardziej wykorzystać ogromny potencjał segmentu małotonażowego LNG w zakresie zmniejszenia wpływu na środowisko wodne wielkotonażowego transportu samochodowego, a także problemu odległych odbiorców bez połączenia z gazociągami – powiedział Pascal de Buck
W październiku ubiegłego roku w ramach Petersburskiego Międzynarodowego Forum Gazowego odbyło się spotkanie prezesa Gazpromu Aleksieja Millera z ówczesnym dyrektorem generalnym belgijskiego Fluxys Walterem Peeraerem .
Wówczas uczestnicy spotkania rozważali potencjalne kierunki współpracy dwustronnej włączając w to tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Belgii. Strony omówiły także perspektywy stworzenia nowych, bezpośrednich tras transportu gazu do państw europejskich.
Fluxys jest państwową spółką. Zajmuje się zarządzaniem siecią międzynarodowych gazociągów w Północno-Zachodniej Europie o rocznej przepustowości 82 mld m3, tranzytem, magazynowaniem gazu ziemnego oraz LNG.
W marcu 2015 roku handlowa spółka-córka rosyjskiego Jamał LNG podpisała z belgijskim Fluxys LNG 20-letnią umowę na przeładunek do 8 mln ton LNG rocznie w porcie Zeebrugge, dzięki któremu będzie możliwy transport gazu skroplonego do odbiorców azjatyckich także zimą, kiedy zamarza północny szlak morski na północ od Rosji.
Niemcy już działają
Na początku marca tego roku Gazprom Germania, niemiecka filia rosyjskiego koncernu działająca w sektorze gazu skroplonego, przeprowadziła pierwszą operację bunkrowania w porcie w Rostocku.
Została ona przeprowadzona 27 lutego i polegała na przyjęciu przez statek Greenland paliwa LNG w niemieckim porcie. Gaz skroplony dotarł tam w cysternie. W 2014 roku Gazprom podpisał z portem w Rostocku umowę o współpracy LNG w dostawach na terenie landu Meklemburgii i Zachodniego Pomorza. W ten sposób rozpoczęła ekspansję na rynku, na którym potencjalnie mógłby znaleźć zbyt gaz skroplony ze Świnoujścia.
To kontynuacja rozwoju eksportu rosyjskiego LNG w Europie Środkowej. Gaz skroplony z Obwodu Kaliningradzkiego trafia już na polski rynek za pośrednictwem firmy Duon, a w przyszłości może go dostarczyć także Hermes Energy Group. To niezależni dostawcy gazu ziemnego konkurujący z krajowym PGNiG, które jest pierwszym potwierdzonym odbiorą gazu przez gazoport w Świnoujściu. Efektem opóźnienia projektu jest wypełnianie luki na rynku przez dostawców sięgających po LNG z Rosji. Wymierny efekt to np. gazyfikacja transportu w Warszawie przez Gazprom Germania.
Wojna cenowa
Wobec perspektywy zalewu rynku europejskiego dostawami LNG ze Stanów Zjednoczonych, rosyjski Gazprom może przyjąć strategię podobną do tej, którą Arabia Saudyjska przyjęła na rynku ropy naftowej. W celu ograniczenia szans konkurentów, zastosuje rabaty cenowe, które pozwolą mu utrzymać udziały na rynku.
Chociaż wobec niskich cen ropy, spadek przychodów ze sprzedaży gazu, byłby dodatkowym obciążeniem dla Rosjan, według rozmówców Financial Times, Gazprom może zdecydować się na taki krok, aby zablokować rozwój eksportu LNG z USA do Europy. Wojna cenowa na pełną skalę w Europie miałaby oddziaływanie na rynki świata i ceny – od australijskiego LNG po kolumbijski węgiel. – Dlaczego oddawać rynek producentowi z większymi kosztami? – pyta James Henderson z Oxford Institute for Energy Studies.
O możliwości wystąpienia wojny cenowej na rynku gazu w Europie pisaliśmy w BiznesAlert.pl 2 lutego. Powołaliśmy się na analizę Hendersona, w której przekonuje, że rabaty i większa elastyczność mogą pozwolić Gazpromowi zachować udziały na rynku.
Tak jak Saudyjczycy próbują uderzyć w ropę łupkową z USA poprzez obniżanie cen dla klientów, którzy mogliby się nią zainteresować, tak Rosjanie mogliby obniżać ceny dostaw gazu, by zatrzymać rynek dla siebie i nie wpuścić konkurencji LNG. Arabia Saudyjska przeprowadziła próbne dostawy do Polski i Szwecji. Rozważa podpisanie umowy długoterminowej z Polakami. Gazprom mógłby wprowadzić dumping cenowy, w celu utrzymania europejskich klientów.
Financial Times przypomina, że Gazprom to jeden z producentów o najniższych kosztach. Dostarczenie gazu od tej firmy do Niemiec kosztuje 3,5 dolara za mmbtu, a dla LNG jest to już 4,3 dolary. – Rynek ekscytuje się możliwością wojny cenowej, ale rozważają ją też sami Rosjanie, którzy wykonali swoje obliczenia – twierdzi Thierry Bros z Societe Generale.
Na spotkaniu z inwestorami w Nowym Jorku przedstawiciele rosyjskiej firmy przekonywali, że niskie ceny na giełdach gazu w Europie i tak uczyniły LNG z USA mało atrakcyjnym. Tę sytuację może zmienić polityka Komisji Europejskiej, która chce przedstawić w lutym plan wspierania rozwoju importu LNG na Stary Kontynent
Więcej: Polacy mogą wygrać z Gazpromem dzięki wojnie cenowej w Europie