EnergetykaGaz.

Jakóbik: Londyńskie randki PGNiG. Polacy liczą na przełom kopernikański

Ekipa PGNiG Supply&Trading oraz prezes PGNiG na otwarciu biura w Londynie. Fot. PGNiG

Ekipa PGNiG Supply&Trading oraz prezes PGNiG na otwarciu biura w Londynie. Fot. PGNiG

W odpowiedzi na informację o tym, że Cheniere Energy otwiera biuro w Pekinie pojawiła się sugestia, że nie będzie podobnego obiektu w Warszawie, bo Amerykanie mniej interesują się polskim rynkiem LNG. Tymczasem polsko-amerykańskie rozmowy na ten temat toczą się w Warszawie i Londynie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Londyn

Biuro Cheniere Energy w Londynie zajmuje się obsługą handlu LNG na rynku europejskim. – Nasze biuro w Londynie jest węzłem do obsługi naszej obecności w Europie, także do oceny naszych możliwości dostarczenia LNG do Polski i innych europejskich krajów – powiedział BiznesAlert.pl rzecznik Cheniere Energy Eben Burnham-Snyder. – Jesteśmy podekscytowani pierwszą dostawą LNG z USA do Polski z czerwca tego roku i liczymy na kolejne w przyszłości – dodał.

– Działamy od lutego, zawarliśmy trzy transakcje. Przygotowujemy się do kolejnych kroków – mówi szef biura PGNiG do handlu LNG Ireneusz Łazor. Londyn to jedno z regionalnych centrów tego rodzaju działalności na świecie. Pozostałe to Genewa, Singapur i Houston. – Chińczycy są dość aktywni. W 2019 roku odbędzie się u nich duża konferencja LNG. Oni stawiają na import gazu skroplonego i zapewne z tego powodu Cheniere chce otworzyć tam biuro. Jednak z naszego punktu widzenia do obsługi współpracy z tą firmą wystarczy biuro w Londynie – ocenił Łazor.

Warszawa

Tymczasem o kontrakcie krótko-, średnio- lub długoterminowym na dostawy LNG z USA rozmawiają bezpośrednio przedstawiciele PGNiG w Warszawie, którzy spotykają się z Cheniere Energy, ale także innymi potencjalnymi dostawcami gazu skroplonego do Polski.

Kluczowym elementem rozmów jest indeksacja ceny, która w przeciwieństwie do umów spotowych musi się pojawić w kontrakcie terminowym, jako forma ograniczenia ryzyka wahania cen na giełdzie. Polacy życzyliby sobie indeksacji do giełdy TTF, a Amerykanie tradycyjnie indeksują do Henry Hub. Zgoda na indeksację do TTF byłaby kopernikańskim przełomem z perspektywą na zainteresowanie tak tanio oferowanym gazem partnerów Polski w Europie Środkowo-Wschodniej. Byłby to dobry początek budowy polskiego hubu jako nowego, cenowego punktu odniesienia w regionie.

Możliwe jest także różnorakie wyliczanie ceny w zgodzie z Międzynarodowymi Regułami Handlu (Incoterms 2000). Można wyliczać cenę w terminalu LNG plus fracht (Free on Board – FOB) lub w punkcie odbioru (na granicy – Delivery at Frontier – DAF, do portu – Delivery Ex Ship – DES, na nabrzeże – Delivery at Quay – DEQ zamieniony w 2010 roku na punkt odbioru w terminalu – Delivery at Terminal – DAT).

W drugim przypadku dostawca bierze na siebie odpowiedzialność za nieprzewidziane okoliczności, a cena nie ulega zmianie, na przykład w razie problemów z dostawami jak było z LNG od katarskiego Qatargas. Polacy odebrali gaz w tej samej cenie bo dzięki kontraktowi z odpowiedzialnością spoczywającą na Katarczykach, to oni musieli wziąć na siebie związane z tym ryzyko. Tymczasem cena dostawy pomimo podniesionych kosztów po stronie katarskiej nie uległa zmianie, bo odpowiedzialność za dostawę spoczywała na Qatargas.

Można przypuszczać, że spotowe dostawy LNG z USA do Polski były zawierane w oparciu o taki model. Tego typu umowy są zawierane w kilka godzin i zawierają prostą wycenę jednej dostawy, w której uwzględnione są wszystkie koszty poniesione przez producenta. Zapewne ze względu na utrzymującą się nadpodaż na rynku LNG Amerykanie byli skłonni zejść z ceną do atrakcyjnego poziomu. Według PGNiG była ona niższa nie tylko od oferty rosyjskiego Gazpromu, ale i poziomów z giełdy niemieckiej, najtańszej w regionie.

Wróżenie z fusów o cenie LNG z USA

Warto jeszcze raz podkreślić, że oznacza to, iż publicystyczna teza o tym, że LNG z USA musi być drogie i droższe od gazu rosyjskiego jest nieuprawniona. Po pierwsze, nie ma jeszcze kontraktu,  który można byłoby porównać z kontraktem jamalskim. Po drugie, oba dokumenty prawdopodobnie pozostaną tajne. Po trzecie, LNG z USA może być tańsze od gazu z Rosji, jeżeli nasi negocjatorzy odniosą sukces. W innym wypadku deklarują, że nie podpiszą umowy. Mają przecież alternatywę.

Ze względu na toczące się rozmowy nie wiadomo kiedy ewentualnie mógłby zostać podpisany kontrakt. – Umowa terminowa może pojawić się za kilka dni, a może za kilka miesięcy. Taka jest natura negocjacji – powiedział portalowi BiznesAlert.pl wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak odpowiedzialny za negocjacje.

Jakóbik: Przypowieść o tanim gazie z Rosji


Powiązane artykuły

Goldman Sachs

Goldman Sachs apeluje o ograniczenie rozwoju OZE w Hiszpanii

Bank inwestycyjny Goldman Sachs, od lat zaangażowany w projekty energii odnawialnej, ostrzegł w tym tygodniu, że dalszy rozwój OZE w...

Grad głównym winnym strat w amerykańskiej fotowoltaice

55 procent amerykańskich roszczeń powiązanych z uszkodzeniem farm fotowoltaicznych przez zjawiska pogodowe dotyczy gradu. W skali globalnej, opady gradu zajmują...
reichstag Niemcy Berlin

Niemcy poparli unijne regulacje dotyczące niskoemisyjnego wodoru

Niemieckie ministerstwo gospodarki opublikowało komunikat wyrażając pełne poparcie dla nowych regulacji unijnych dotyczących produkcji wodoru. Bruksela zdecydowała się na  uznanie...

Udostępnij:

Facebook X X X