Polsko-ukraińskie Forum Gazowe, które miałem przyjemność moderować było pożywką dla analityków sektora gazu ziemnego. Polska i Ukraina chcą współpracować, ale każdy z tych krajów chce być dostawcą, a nie odbiorcą gazu. Ich plany mogą się połączyć w ramach regionalnego hubu gazowego, o ile nie przegrają z partykularnymi interesami państw i spółek – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Punkty sporne
Polska i Ukraina chcą większej niezależności od gazu z Rosji, ale każdy na własnych warunkach. Polacy chcą sprzedawać gaz z Bramy Północnej na Ukrainie, a Ukraińcy zwiększyć swoje wydobycie i zaoferować surowiec w Polsce.
– Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której będą dedykowane dostawy LNG na Ukrainę – powiedział wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak. Jego zdaniem przy dobrej koordynacji możliwa jest konkurencyjna oferta dostaw LNG z USA przez Polskę na Ukrainę. Zdaniem menadżera odpowiedzialnego za handel w PGNiG, jeżeli udałoby się skoordynować formuły cenowe jego firmy, pośrednika, czyli w przypadku dostaw na Ukrainę spółki ERU Trading oraz odbiorcy nad Dnieprem, czyli np. Naftogazu, to możliwe byłoby zaoferowanie dostaw LNG ze Stanów Zjednoczonych, lub z innego kierunku, a nie gazu z portfolio.
To koncepcja, którą opisywałem w kwietniu tego roku w tekście o układzie Polska-Ukraina-USA na dostawy LNG. PGNiG liczy na to, że dzięki dobrym warunkom kontraktu na dostawy amerykańskiego gazu skroplonego, spółka będzie mogła zaoferować atrakcyjną cenowo ofertę dla regionu. – Kontrakt może zawierać wyjątkową ofertę opartą o nową formułę cenową stworzoną specjalnie dla PGNiG – mówi źródło w spółce. Gazownicy liczą na to, że Amerykanie wybiorą ich na pośredników w dostawach LNG w Europie Środkowo-Wschodniej i na potrzeby realizacji tego celu zejdą z ceną do poziomu pozwalającego konkurować z Rosjanami. O to, czy Gazprom będzie w stanie odpowiedzieć dumpingiem cenowym zapytałem w trakcie panelu. Zdaniem Macieja Woźniaka, nie będzie mógł tego robić w nieskończoność, bo zbankrutuje.
W międzyczasie Ukraińcy deklarują gotowość do porzucenia importu gazu ziemnego do 2020 roku, czyli przed 2022 rokiem, kiedy Polacy chcieliby rozwinąć dostawy na ich rynek za pośrednictwem Bramy Północnej (rozbudowany terminal LNG i Korytarz Norweski – Baltic Pipe). Prezes Ukrgazwydobywania Oleg Prochorenko jest przekonany, że plan się powiedzie, ale Polacy patrzą na niego z powątpiewaniem. Woźniak przypomniał, że wraz z rozwojem gospodarczym kraju, rosnąć będzie zapotrzebowanie na gaz. Ale firmy mogą przestawić się na inne paliwo – oponował Prochorenko.
Jego zdaniem po zwiększeniu wydobycia gazu Ukraina mogłaby go sprzedawać Polsce po cenie rynkowej. – Jeżeli na niemieckiej giełdzie cena gazu będzie wynosiła 250 dolarów za 1000 m sześc. to my zaproponujemy 249 dolarów”. Teraz importujemy gaz Polski. Być może kiedyś będziemy sprzedawać Polsce – powiedział. Prezes Woźniak prowokowany przeze mnie do odpowiedzi kontrofertą ze śmiechem stwierdził, że negocjacje nie powinny się toczyć w trakcie panelu na konferencji.
Punkty zbieżne
Z drugiej strony widać jednak, że Polska i Ukraina generalnie chcą współpracy gazowej, na przykład w ramach procesu integracji energetycznej. Na ten temat poświęciłem raport pt. „Energia wielu prędkości. Walka o tani gaz dla Polski toczy się na Wschodzie”. Został on zamówiony przez Kolegium Europy Wschodniej i będzie przedmiotem dyskusji na konferencji Polska Polityka Wschodnia w Wojnowicach, która skupia środowisko badaczy tego zagadnienia.
W raporcie postawiłem tezę, że wspólna walka o równe traktowanie na rynku gazu w Europie to strategiczny interes Polski i Ukrainy. Precedensy, jak odstępstwa Unii od własnych regulacji w postaci zgody na większe wykorzystanie gazociągu OPAL przez Gazprom, czy brak reakcji na Nord Stream 2 uderzają we wspólnotę krajów, które chcą znajdować się pod parasolem ochronnym unijnych regulacji, a przez to dezintegrują ją.
NATO ma parasol nuklearny, a Unia Europejska parasol regulacyjny. Trzeba go bronić przed nadużyciami Gazpromu. Z tego względu zaangażowanie Polski na rzecz integracji energetycznej państw Partnerstwa Wschodniego to nie tylko altruizm. To ważne narzędzie polityki wschodniej z perspektywą dobrego biznesu w razie ustabilizowania sytuacji. To także element obrony uczciwych reguł gry w europejskim sektorze energetycznym, które chronią nas przed nadużyciami gigantów jak rosyjski Gazprom. Jednak największa odpowiedzialność spoczywa i tak na państwach wschodnich, które muszą kontynuować reformy, aby nie dawać pretekstu do zatrzymania pomocy. Więcej na ten temat można przeczytać w raporcie, który niebawem zostanie opublikowany. Maciej Woźniak wydaje się podzielać ten pogląd. – Jednakowe zasady gry dla wszystkich, o to musimy walczyć – powiedział wiceprezes PGNiG podczas Forum Gazowego Polska-Ukraina.
Jakóbik: Tracimy Ukrainę. Polska potrzebuje aktywnej polityki wschodniej
Hub gazowy. Gdzie?
Widać, że każda ze stron chce hubu gazowego, czyli węzła, z którego mogą pochodzić atrakcyjne cenowo dostawy gazu z wielu źródeł, lecz u siebie, a nie u sąsiada. Rozwój rynków gazu w Polsce i Ukrainie będzie się odbywał z korzyścią dla konsumentów, niezależnie od tego czyje plany będą skuteczniej realizowane. Strona ukraińska unikała odpowiedzi na pytania o znajdującą się w stagnacji reformę sektora gazowego. Polacy chwalili się postępami Baltic Pipe, ale nie sprecyzowali co zrobią, jeżeli rynek ukraiński nie będzie zainteresowany jego gazem. W odpowiedzi na pytanie o ewentualne porzucenie Gazociągu Polska-Ukraina, PGNiG wspomniał o możliwości dostaw norweskiego gazu na Ukrainę przez Niemcy, Czechy i Słowację oraz sprzedaży na rynku niemieckim, która przecież już teraz jest realizowana. Gaz-System przypomniał o pozostałych interkonektorach: z Litwą, Czechami i Słowacją. Warto przypomnieć, że realizacja tych połączeń została opóźniona ze względu na to, że priorytet otrzymał Baltic Pipe. Sygnał z Ukrainy jest argumentem za ponowną analizą tego rozwiązania.
Jeżeli jednak sytuacja na Ukrainie zostanie na trwałe ustabilizowana, możliwy jest scenariusz w którym gaz z Bramy Północnej po atrakcyjnej cenie zagwarantowanej przez USA dociera na Bałkany i uniezależnia je od Gazpromu. Rosjanie świadczą obecnie dostawy do tego regionu za pośrednictwem Gazociągu Transbałkańskiego, który jest zaopatrzany przez Ukrainę. Jeśli zgodnie z deklaracjami przekierują te dostawy do planowanego na 2019 rok Turkish Stream, o ile powstanie odnoga europejska tej magistrali, to Ukraińcy będą mieli otwartą bramę gazową na Bałkany. W zależności od rozwoju wypadków mogliby ją zapełnić Polacy lub sami Ukraińcy, albo robić to wspólnie.
Z tego względu należy spodziewać się zagrożeń w sektorze bezpieczeństwa dla współpracy gazowej Polski i Ukrainy. Pytał o to na moim panelu dr Paweł Turowski z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zapytał o to, jakich zagrożeń dla ewentualnego rozwoju dostaw przez Ukrainę na Bałkany ze strony Rosji należy się spodziewać. Uczestnicy przyznali zgodnie, że Rosjanie będą robić wszystko, aby torpedować współpracę Polaków z Ukraińcami w sektorze gazu, bo jeżeli dzięki niej będzie można uniezależnić od Gazpromu już nie tylko te dwa kraje, ale i strategiczny dla Rosji obszar Bałkanów, to może być przesłanką do działań bardziej lub mniej otwarcie ofensywnych.