icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Wotum nieufności dla Chin

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

[tt]Strategiczna współpraca Unii Europejskiej z Chinami napotyka na kolejne przeszkody[/tt]. Tym razem uderza w nią Londyn, który hamuje decyzję w sprawie projektu elektrowni jądrowej na Wyspach, w który mieli zaangażować się Chińczycy. To wotum nieufności dla Państwa Środka.

Premier Wielkiej Brytanii [tt]Theresa May zablokowała przyjęcie wiążącej decyzji w sprawie projektu elektrowni Hinkley Point[/tt]. Powodem miały być obawy o skutki chińskiego zaangażowania.

Financial Times pisze, że [tt]Downing Street obawia się szantażu energetycznego[/tt]. Chińskie CNNC i CGNP mają przejąć 33,5 procent akcji projektu. CNNC to firma reprezentująca chiński kompleks zbrojeniowo-technologiczny związany bezpośrednio z prezydentem Xi Jinpingiem. FT podaje, że pewną rolę mogły odegrać także obawy o przestrzeganie praw człowieka w Chinach, na które rząd May ma większy wzgląd, niż ekipa Davida Camerona.

Londyn nie da imprimatur

[tt]Udział Chińczyków w Hinkley Point miał być potwierdzeniem, że chiński kapitał nie jest zagrożeniem[/tt] i może posłużyć do realizacji kluczowych projektów infrastrukturalnych, na których w Europie brakuje pieniędzy. Mógł być dla CNNC trampoliną do wybicia się po kolejne projekty, na przykład w Polsce. [tt]Spekulacje na temat udziału Chińczyków w Polskim Programie Energetyki Jądrowej już okrążyły media[/tt].

Na Wyspach Brytyjskich względy bezpieczeństwa przeważyły nad nadziejami politycznymi. Poprzednie władze w Londynie razem z Paryżem stały murem za projektem. To poparcie polityków było głównym motorem napędowym dla projektu, który budził wątpliwości ekonomiczne. Wobec spadających cen węglowodorów i energetyki odnawialnej, drogi kontrakt różnicowy, który miałby zwiększać rentowność Hinkley Point jawi się jako mniej atrakcyjny.

Projekt miał zapewnić do 7 procent energii elektrycznej dla Wielkiej Brytanii. Londyn zadeklarował rezygnację z energetyki węglowej. Warto przypomnieć, że rywalką Theresy May w walce o fotel premiera Wielkiej Brytanii była minister energetyki Andrea Leadsom, która uzyskała drugie miejse w głosowaniu na łonie Partii Konserwatywnej. Po przegranej Leadsom mówiła o konieczności zapewnienia pewności biznesowi na Wyspach. Zwrot May w sprawie Hinkley Point może być pierwszym krokiem na drodze do realizacji tego celu.

To nie takie proste

Ostrożna postawa Brytyjczyków wobec chińskiego zaangażowania dowodzi, że rzeczywistość jest zbyt skomplikowana na prosty postulat równoważenia wpływów unijnych z pomocą Państwa Środka. Chociaż brytyjscy wyborcy wybrali w referendum opuszczenie Unii Europejskiej, rząd odpowiedzialny za przeprowadzenie tej procedury zrezygnował z szybkiego zbliżenia z Chinami. [tt]Angażowanie Państwa Środka w politykę europejską nie jest receptą na problemy w relacjach z Brukselą[/tt].

[tt]Kraje zachodnie nie są nadal w stanie osiągnąć kompatybilności z polityką Pekinu[/tt]. Nie przechodzą do porządku dziennego nad łamaniem praw człowieka i mają obawy o bezpieczeństwo ekonomiczne – boją się cyberataków i kradzieży know-how. Financial Times podaje, że powodem jest także obawa o energetyczny szantaż ze strony Chińczyków. Pod tym względem polityka Chin jest dla Europejczyków wyzwaniem podobnym do polityki rosyjskiej. [tt]Londyn udzielił wotum nieufności dla Chin[/tt]. Nie wiadomo, czy i w jakiej formie zostanie zrealizowany projekt Hinkley Point.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

[tt]Strategiczna współpraca Unii Europejskiej z Chinami napotyka na kolejne przeszkody[/tt]. Tym razem uderza w nią Londyn, który hamuje decyzję w sprawie projektu elektrowni jądrowej na Wyspach, w który mieli zaangażować się Chińczycy. To wotum nieufności dla Państwa Środka.

Premier Wielkiej Brytanii [tt]Theresa May zablokowała przyjęcie wiążącej decyzji w sprawie projektu elektrowni Hinkley Point[/tt]. Powodem miały być obawy o skutki chińskiego zaangażowania.

Financial Times pisze, że [tt]Downing Street obawia się szantażu energetycznego[/tt]. Chińskie CNNC i CGNP mają przejąć 33,5 procent akcji projektu. CNNC to firma reprezentująca chiński kompleks zbrojeniowo-technologiczny związany bezpośrednio z prezydentem Xi Jinpingiem. FT podaje, że pewną rolę mogły odegrać także obawy o przestrzeganie praw człowieka w Chinach, na które rząd May ma większy wzgląd, niż ekipa Davida Camerona.

Londyn nie da imprimatur

[tt]Udział Chińczyków w Hinkley Point miał być potwierdzeniem, że chiński kapitał nie jest zagrożeniem[/tt] i może posłużyć do realizacji kluczowych projektów infrastrukturalnych, na których w Europie brakuje pieniędzy. Mógł być dla CNNC trampoliną do wybicia się po kolejne projekty, na przykład w Polsce. [tt]Spekulacje na temat udziału Chińczyków w Polskim Programie Energetyki Jądrowej już okrążyły media[/tt].

Na Wyspach Brytyjskich względy bezpieczeństwa przeważyły nad nadziejami politycznymi. Poprzednie władze w Londynie razem z Paryżem stały murem za projektem. To poparcie polityków było głównym motorem napędowym dla projektu, który budził wątpliwości ekonomiczne. Wobec spadających cen węglowodorów i energetyki odnawialnej, drogi kontrakt różnicowy, który miałby zwiększać rentowność Hinkley Point jawi się jako mniej atrakcyjny.

Projekt miał zapewnić do 7 procent energii elektrycznej dla Wielkiej Brytanii. Londyn zadeklarował rezygnację z energetyki węglowej. Warto przypomnieć, że rywalką Theresy May w walce o fotel premiera Wielkiej Brytanii była minister energetyki Andrea Leadsom, która uzyskała drugie miejse w głosowaniu na łonie Partii Konserwatywnej. Po przegranej Leadsom mówiła o konieczności zapewnienia pewności biznesowi na Wyspach. Zwrot May w sprawie Hinkley Point może być pierwszym krokiem na drodze do realizacji tego celu.

To nie takie proste

Ostrożna postawa Brytyjczyków wobec chińskiego zaangażowania dowodzi, że rzeczywistość jest zbyt skomplikowana na prosty postulat równoważenia wpływów unijnych z pomocą Państwa Środka. Chociaż brytyjscy wyborcy wybrali w referendum opuszczenie Unii Europejskiej, rząd odpowiedzialny za przeprowadzenie tej procedury zrezygnował z szybkiego zbliżenia z Chinami. [tt]Angażowanie Państwa Środka w politykę europejską nie jest receptą na problemy w relacjach z Brukselą[/tt].

[tt]Kraje zachodnie nie są nadal w stanie osiągnąć kompatybilności z polityką Pekinu[/tt]. Nie przechodzą do porządku dziennego nad łamaniem praw człowieka i mają obawy o bezpieczeństwo ekonomiczne – boją się cyberataków i kradzieży know-how. Financial Times podaje, że powodem jest także obawa o energetyczny szantaż ze strony Chińczyków. Pod tym względem polityka Chin jest dla Europejczyków wyzwaniem podobnym do polityki rosyjskiej. [tt]Londyn udzielił wotum nieufności dla Chin[/tt]. Nie wiadomo, czy i w jakiej formie zostanie zrealizowany projekt Hinkley Point.

Najnowsze artykuły