Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach głos zabrał wiceprezes PGNiG Janusz Kowalski. W swoim wystąpieniu zdefiniował na czym ma polegać realna dywersyfikacja na rynku gazu ziemnego w Polsce. Umożliwienie jej to zadanie, jakie stawia przed sobą nasz koncern gazowy.
– Polityka energetyczna, jako całościowy dokument powinna być swoistą mapą drogową dla spółek energetycznych, które należą do jednej, wielkiej grupy kapitałowej – do polskiego państwa – do realizacji przede wszystkim strategicznych interesów Rzeczpospolitej Polskiej w obszarze energetyki a te sprowadzają się do prostego paradygmatu. Trzeba dostarczyć Polakom, polskiej gospodarce energię po jak najmniejszych kosztach i jak najbezpieczniej. Przygotowywane przez ostatnie osiem lat w ministerstwie gospodarki dokumenty były oderwane od rzeczywistości. Już z chwilą ich pisania były zupełnie nieaktualne. W zasadzie resort zajmował się pisaniem polityk energetycznych zamiast działaniem. Spółki nie miały mapy drogowej w zakresie strategicznych interesów Polski – grzmiał Kowalski.
Zdaniem wiceprezesa Kowalskiego planowanie polityki energetycznej w Polsce nie wykraczało dotąd poza okres jednej kadencji parlamentarnej. – Ważna jest oczywiście kontynuacja i bezwzględna dyscyplina i wiedzą o tym zarówno Niemcy jak i Włosi oraz pozostałe państwa z tzw. starej piętnastki. Tego myślenia w Polsce brakowało. To oczywiście w tej chwili się bezwzględnie zmienia. To, czego brakowało to kapitana, jednego ośrodka decyzyjnego. Konia z rzędem dla tego, kto jeszcze osiem, dziewięć temu odpowiedział na pytanie, kto w Polsce odpowiadał za politykę energetyczną – ocenił.
– Dzisiaj cały czas powstaje ministerstwo energii, jako ośrodek koordynacyjny polityki energetycznej, ale również, jako ośrodek nadzoru właścicielskiego biorąc pełną odpowiedzialność za to jak takie spółki jak PGNiG, które jest spółką dość wyjątkową, gdyż w statucie ma wpisane działania na rzecz bezpieczeństwa energetycznego Polski. PGNiG realizuje kontrakty rządowe tak jak ten jamalski, który obowiązuje do 31 grudnia 2022 roku czy kontrakt związany z dostawami LNG do Polski, dzięki czemu za kilka tygodni możliwe jest uruchomienie komercyjnych dostaw do terminala w Świnoujściu.
– Chcemy, aby do 2022 roku, kiedy kończy się monopolistyczny kontrakt (z Gazpromem – przyp. red.), a przypomnę, że dzisiaj bez względu na to, z którego kierunku sprowadzamy gaz czy to wschodniego, południowego czy zachodniego to jest to surowiec pochodzenia rosyjskiego. O jakiejkolwiek konkurencji w Polsce nie może być mowy do momentu, kiedy nie będzie innego gazu niż rosyjski. Jedynym kierunkiem, który umożliwi budowę konkurencyjnego rynku gazu, co jest głównym celem polityki energetycznej w zakresie gazowym, to tylko kierunek północny – zadeklarował gość katowickiej konferencji.
Jego zdaniem dwa projekty – Korytarz Norweski oraz rozwój importu LNG – umożliwią odbiór gazu z dowolnego kierunku. – Europa Zachodnia jest zabezpieczona terminalami i w sytuacji wystąpienia kryzysu gazowego może sprowadzać surowiec. Drugim alternatywnym bądź uzupełniającym projektem jest Korytarz Norweski, który umożliwi sprowadzenie 7-8 mld m3 gazu rocznie w perspektywie 2023 roku. Gazu, który będzie wydobywany przez PGNiG na złożach znajdujących się na szelfie norweskim – mówił Kowalski.
– Konsekwentnie realizowana polityka powinna doprowadzić do tego, że ceny w Polsce spadną. W tym kontekście polityka energetyczna powinna określać, które inwestycje w zakresie infrastruktury np. realizowane przez Gaz-System, które interkonektory powinny być budowane jako pierwsze – podkreślił. Jego zdaniem z perspektywy celu, jakim jest budowa konkurencyjnego rynku gazu i sprawdzenie go z kierunku północnego należy nadać priorytet Korytarzowi Norweskiemu i LNG. Dopiero potem miałyby powstać nowe połączenia gazowe z krajami sąsiedzkimi. – Przed realizacją tych dwóch strategicznych celów nie powinien zostać zbudowany ani jeden interkonektor z kierunku zachodniego czy południowego, czy południowo-wschodniego, gdyż oznaczałoby to niekontrolowane wpuszczenia na polski rynek spółek powiązanych z Rosjanami. Dzięki temu od 2023 roku będziemy mogli mówić o konkurencyjnym rynku gazu – zakończył Janusz Kowalski.
Więcej:
Powrót Katarzyny Wielkiej. Polski plan dywersyfikacji dostaw gazu jest zagrożony
Bruksela ostrzega: Niemieckie prawo nie chroni przed Gazpromem