– PGNiG podczas wczorajszej konferencji w Warszawie zaprezentowało nową strategię na lata 2017-2022, w której zawarło wizję rozwoju spółki. Wśród strategicznych celów rozwoju wskazano m.in. wzmocnienie pozycji konkurencyjnej przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa rynku w Polsce. Koncern zamierza postawić na rozwój sektora upstream zarówno w naszym kraju, jak i za granicą oraz na projekty infrastrukturalne, a także na zwiększenie obecności na rynkach, w tym na Ukrainie – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.
Wbrew informacjom rozpowszechnianym w tubach propagandowych Kremla rynek gazowy nad Dnieprem ma przed sobą perspektywy i bardzo dobrze, że dostrzega to PGNiG. Zapytany przez BiznesAlert.pl o możliwość działalności na Ukrainie wiceprezes ds. handlowych spółki Maciej Woźniak stwierdził, że ambicją PGNiG jest to, aby wynik sprzedaży na rynku ukraińskim był co najmniej dwukrotnie lepszy od tego w roku ubiegłym, kiedy to koncern sprzedał dla Kijowa 400 mln m3 gazu.
– To nie będzie najłatwiejsze zadanie, ale bardzo dobrze się do tego przygotowujemy. Uważnie analizujemy ten rynek, zastanawiając się nad ryzykami i korzyściami płynącymi z naszej być może większej obecności na tym rynku w sposób formalny – wskazywał Woźniak.
Obecnie możliwości dostaw błękitnego paliwa na Ukrainę są dość skromne i wynoszą zaledwie 1,5 mld m3 rocznie. W tym miejscu warto zauważyć, że na stole gazowej współpracy między Polską a Ukrainą znajduje się projekt połączenia systemowego między obydwoma krajami. Zgodnie z podpisanymi między Gaz-Systemem a Ukrtransgazem porozumieniami budowa liczącego blisko 100 km Gazociągu Polska-Ukraina ma ruszyć jeszcze w tym roku. Co ważne oprócz wsparcia ze strony biznesu gazociąg jest wspierany przez polityków na poziomie prezydentów obydwóch państw. Zainteresowanie projektem przejawia również PGNiG. Jeszcze w październiku ubiegłego roku w wypowiedzi dla BiznesAlert.pl Piotr Woźniak mówił, że polski potentat gazowy czeka na zakończenie realizacji wspomnianego projektu, gdyż jest gotowy aby przedstawić Ukraińcom dobrą ofertę na zakup surowca i stanąć do walki o tamtejszy rynek.
Przypomnijmy również, że pod koniec lutego przedstawiciele spółki spotkali się z Ukrtransgazem oraz innymi traderami, rozmawiając przede wszystkim o konieczności przeprowadzenia badań rynkowych dla rezerwacji przepustowości wspomnianej magistrali, zwłaszcza że z Ukrainy dochodzą sygnały o zmniejszeniu zużycia przez nią gazu. Warto zaznaczyć, że projekt przyniesie korzyści dla każdej ze stron, przede wszystkim w kontekście forsowanego przez Polskę projektu Bramy Północnej, którym gaz z norweskiego szelfu ma trafiać do naszego kraju, a docelowo do pozostałych państw w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także na Ukrainę. Ma on niebagatelne znaczenie dla Kijowa, który tak jak Polska prowadzi politykę dywersyfikacji źródeł oraz dostawców surowców energetycznych. Od listopada Ukraińcy nie dokonują bezpośrednich zakupów gazu, korzystając z dostaw rewersowych z kierunku Unii Europejskiej, w tym również z Polski. Terminal w Świnoujściu w połączeniu z Bramą Północną i rozbudową zdolności przesyłowych na granicy Polski z Ukrainą pozwoli podzielić się z naszymi wschodnimi sąsiadami realną możliwością zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego, gdyż oprócz gazu z Norwegii surowiec mógłby pochodzić z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej.
Ta opcja zapewne nie sprawi, że w siedzibie Gazpromu czy na Kremlu będą strzelać korki od szampana, ale stworzy przewagę dla Polaków, którzy mogą zyskać mocną kartę w negocjacjach z rosyjskim monopolistą. Niewątpliwie Rosjanie będą się starali storpedować każdą inicjatywę, która służyłaby zmniejszeniu zależności od dostarczanych przez nią surowców. Zwłaszcza, że w trakcie konferencji prezes PGNiG Piotr Woźniak stwierdził, że wyobraża sobie scenariusz, w którym energetyczna forpoczta Kremla nie dostarczałaby gazu nad Wisłę. Aby plany PGNiG zostały zrealizowane, potrzebna jest realizacja projektu Bramy Północnej. Tymczasem po dnie Morza Bałtyckiego, przy wsparciu Berlina, Moskwa chce ułożyć gazociąg Nord Stream 2, który umocni pozycję dominującą Gazpromu w Europie Środkowej, co dotknie zarówno Polskę, jak i Ukrainę.
Niemniej jednak PGNiG nie zamyka się na ukraiński kierunek współpracy gazowej, czego dowodzą słowa wiceprezesa Macieja Woźniaka, który zapytany o przyszłą współpracę z Ukrainą nie wykluczył żadnej możliwości; wspomniał również o rozmowach z Naftogazem. Co ciekawe, jest on interwenientem w toczonym przez spółkę postępowaniu, w którym zaskarżyła ona decyzję o zwiększeniu dostępu Gazpromu do przepustowości gazociągu OPAL (lądowej odnogi Nord Stream 1 – przyp. red.). Przy czym obecna aktywność handlowa PGNiG nad Dnieprem polega na tym, że surowiec jest dostarczany do granicy z Ukrainą, skąd odbierają go tamtejsze spółki – w tym ERU Trading, z którą polska spółka ma podpisaną umowę. Wiceprezes Woźniak zaznaczył, że dalsze plany PGNiG będą w dużej mierze zależały od rozstrzygnięć postępowań toczonych przed arbitrażem w Sztokholmie, które prowadzą między sobą ukraiński Naftogaz i rosyjski Gazprom.
Nie zmienia to faktu, że w kontekście Ukrainy przedstawiona przez PGNiG wizja wydaje się być wewnętrznie spójna, a co najważniejsze daje koncernowi pole do większego zaangażowania na rynku gazowym nad Dnieprem. Bez wątpienia jest to dobry kierunek, który należy wspierać zarówno na poziomie biznesowym, jak i politycznym, gdyż stwarza rzeczywistą możliwość zmniejszenia zależności od dostaw gazu z Rosji.