EnergetykaGaz.OZEWszystko

Wójcik: Ekolodzy chcą eksportować protesty łupkowe na całą Zamojszczyznę. Reportaż

REPORTAŻ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Chodzę po drodze wiejskiej w Żurawlowie. Zamożnie to tu nie jest. Marna infrastruktura, do cywilizacji daleko, a drogi jak tor przeszkód. Spotykam miejscowych rolników Na nic pieniędzy nie ma dla nas w gminie – słyszę jak refren. Może gdyby ci Amerykanie zostali, to by się poprawiło – mówi kobieta w średnim wieku – ale oni ich wypędzili. – Pytam:  jacy oni? – No ci co przyjeżdżali i bardzo nas straszyli, że jak Chevron zacznie kopać, to ten gaz wszystko zniszczy. Wytruje wodę, wypali co rośnie.

Straszyli też rolnika, pana K., który wydzierżawił Chevronowi działkę pod badania i pod przyszłą wiertnię. K. jeszcze się boi. Prosi, żeby broń Boże nie robić zdjęć i nie zapisywać jego nazwiska. – O tu, na płocie powiesili mi taki wielki napis „Nie chcemy do gazu”. Co zdjąłem, to wieszali nowy i jeszcze znicze mi stawiali – Sąsiedzi, pewnie zazdrościli pieniędzy za działkę? – Gdzie tam, przyjezdni. Tu wciąż przyjeżdżali, zostawali kilka dni i przyjeżdżali nowi. Byli z zagranicy, z  różnych krajów albo z Łodzi i z Warszawy. Albo z Zamościa.

Kto dokładnie przyjeżdżał i protestował w Żurawlowie zupełnie nie wiadomo – przyznają w Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie. Jest demokracja, każdy może organizować protesty i manifestacje niezależnie od tego gdzie jest zameldowany. Antyłupkowa, ponad dwuletnia demonstracja pod (nieswojskim) hasłem „Occupy Chevron” była zasilana najmniej przez mieszkańców wsi, głównie był to desant przyjezdnych z kraju i z  zagranicy. Wyspecjalizowani w takich protestach Zieloni sypnęli się profesjonalnie na wyprawę do Żurawlowa. Z kalendarzem można porównać terminy: wieś w Polsce, wieś w Rumunii, wieś w Bułgarii, czasem jeszcze w Anglii. Wszędzie tam, gdzie rozpoczynały się prace poszukiwawcze gazu łupkowego, pojawiali się importowani przeciwnicy. Mają zapchany grafik. Za Zielonymi równie chętnie przybywały media, przede wszystkim z Niemiec, Francji itd. Pokazać, jak w Polsce rolnicy spontanicznie bronią  dostępu do paliw kopalnych.

Liderka owego protestu w Polsce ma wprawdzie domek w Żurawlowie, ale ani nie jest rolniczką, ani mieszkanką tej wsi. Niezwykle dynamiczna przeciwniczka Chevronu i gazu z łupków nawet w fazie poszukiwania. Antyłupkowa Róża Luksemburg pochodzi z Zamościa i jest właścicielką zamojskiej agencji reklamowej Arcus („Biznes / Marketing i reklama / Reklama / Reklama zewnętrzna…”). Owa lokalna zielona rewolucjonistka od 27 czerwca br (data z KRS) jest prezesem kolejnego ekologicznego stowarzyszenia „Zielony Żurawlów”.  Prezentowanego w lokalnych i w niektórych ogólnopolskich mediach jako pogromca zgubnych projektów łupkowych kapitalistycznego Chevronu.

Triumf odtrąbiono bez żadnego sensu, bo zwycięstwo jest pozorne – mam oficjalną informację z Ministerstwa Środowiska, że spółka Chevron-Polska jedynie zmieniła koncepcję prowadzenia prac. Poszukiwania będzie prowadzić nadal na tej samej koncesji, jak wiadomo, we współpracy z PGNiG. Z licznych portali Zielonych można się dowiedzieć, że Żurawlów odniósł wielką korzyść z akcji protestacyjnej  – został mianowicie nagrodzony za sukces w walce o ekologiczne rolnictwo. Czy to prawda? Nie. Półprawda.

– W konkursie „Uwolnij Energię”  z okazji 10-cilecia Greenpeace Polska , jedną z trzech nagród otrzymała nie wieś tylko stowarzyszenie „Zielony Żurawlów”. Nagroda jest inspiracją do dalszych działań Stowarzyszenia po uwolnieniu się od “okupacji” koncernu – mówi Andrzej B. z Żurawlowa, działacz „Chevron Occupy”. Tym dalszym działaniom przyjrzę się później, tu kilka słów o owej nagrodzie. Będzie to mikroelektrownia solarna o mocy 5 – 7 kW. do zasilania budynku wiejskiej OSP, w którym mieści się siedziba „Zielonego Żurawlowa”. Nagrodę  przyznało jury w składzie nie byle jakim: Katarzyna Guzek – rzecznik Greenepace-Polska,  Adam Wajrak – dziennikarz Gazety Wyborczej, Jacek Żakowski – dziennikarz tygodnika Polityka oraz szef katedry mediów Collegium Civitas, Pascal Brodnicki, znany kucharz i jednocześnie promotor energetyki odnawialnej, Ryszard Holzer – dziennikarz tygodnika Newsweek. Greenpeace-Polska obiecuje, że mikroelektrownia w Żurawlowie pojawi się jeszcze tej jesieni.

Nagród dla antyłupkowych działaczy z zamojskiej gminy Grabowiec było więcej. Kolejną, również w br. otrzymał gospodarz/farmer z kilkusethektarowego gospodarstwa we wsi Rogów, uhonorowany tytułem „Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego” w tegorocznym konkursie.  Organizatorem konkurencji jest znana międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF. Promuje osoby podejmujące działania sprzyjające programom ekologicznym.

Dlatego dziwne, że nasz działacz otrzymał owa nagrodę: jest rolnikiem nowoczesnym i powinien być zwalczany przez WWF i bratnie organizacje . Po pierwsze – jest gorliwym zwolennikiem GMO. Po drugie – na swoich uprawach profesjonalnie stosuje – w ramach nowoczesnych metod rolniczych – herbicyd Roundup, produkowany przez osławiony koncern Monsanto. Wypalający do gruntu chwasty i z ochroną środowiska niemający nic wspólnego. Przeciwnie. Na przykład krytykuje się  rolników stosujących dosuszanie rzepaku i gryki poprzez oprysk pola właśnie Roundupem. Podobno w ten sposób polepsza się parametry ziarna zbieranego z mokrego pola. Ile herbicydu pozostaje w ziarnach – nie wiadomo.

Jednak WWF ma w swoim dorobku nie takie niekonsekwencje. Kilka lat temu Przyjaciele Ziemi z Niemiec wraz z niemieckim oddziałem WWF otrzymali od Gazpromu 10 mln euro na założenie Fundacji Ochrony Przyrody Niemieckiego Bałtyku. Choć nieco wcześniej wraz z 40 innymi organizacjami ekologicznymi bili na alarm przeciw budowie gazociągu Nord Stream, który wówczas oskarżali o zagrażanie środowisku Morza Bałtyckiego. Jürgen Roth niemiecki dziennikarz śledczy opisał zadziwiające kontakty Gazpromu z niemieckimi ekologami w książce „Gazprom – niebezpieczne imperium”. Pokazał w niej przekonująco, że rosyjski koncern umie kupić na długo organizacje non-profit  chroniące środowisko i klimat. A szefami wspomnianej  Fundacji zostali Jochen Lamp z WWF oraz Corinna Cwielag z Friends of The Earth. Corinna Cwielag odpowiada również za region wschodni Europy i jest tu miejsce na nagrodę rolnika roku dla działacza ekologicznego z Zamojszczyzny.

W konstruowaniu akcji przeciwko Chevronowi szczególne miejsce przypadło politykom Zielonych z Francji i Niemiec. Najpierw zainteresował się protestem w Żurawlowie deputowany ubiegłej kadencji do Parlamentu Europejskiego, Daniel Cohn-Bendit. We wsi wprawdzie się nie pokazał, ale spotkał się z czwórką działaczy antyłupkowych w Warszawie. Miał  też przekazać list protestacyjny tej czwórki premierowi Tuskowi. Wyjątkowo niekorzystna wizerunkowo przeszłość Cohn-Benditha spowodowała zapewne, że więcej się on w Polsce nie pokazał. Za to gminę Grabowiec odwiedzali wielokrotnie inni eurodeputowani  Zielonych – Rebecca Harms z Niemiec i Jose Bove z Francji.

W lubelskim Urzędzie Wojewódzkim o wizytach polityków z PE nie wiedziano. Żona sołtysa Rogowa, wspomina, że Bove przyszedł pewnego razu do jej męża prawie o północy na rozmowę, po tym, gdy sołtys wycofał się z protestu, bo zrozumiał, że to jest działanie bez sensu. „W jakimś nieczystym interesie”. – Francuz chciał go namówić, żeby wrócił pod baner „Chevron Occupy”.  Nie namówił.

Antyłupkowi aktywiści postanowili kontynuować działalność w szerszym zakresie. Podjęli próbę desantu do gminy Susiec, gdzie w okolicy wsi Nowiny Chevron i PGNiG będą prowadzić prace poszukiwawcze. Jak się dowiedziałam w gminie – w lipcu br. przyjechała grupa około 10 osób. Demonstrowano przed siedzibą gminy,  bo „Zielony Żurawlów” zarzuca wójtowi „przychylność” dla   Chevronu.

Ale gmina jest konserwatywna, za „postępowymi Zielonymi” nie przepada, a wójt – ma jasny pogląd na to skąd biorą się tego rodzaju akcje i w czyim są interesie. Dodatkowo społeczność gminy  najpierw zraziło, że „tych tam było garstka a narobili wrzasku, że w urzędzie gminy pracować nie mogli”.  Potem ktoś zauważył wypisane hasło, że „Putin nie jest zły”. Ktoś sobie przypomniał, że od wiosny zaczęły się w okolicy Suśca pojawiać samochody z rosyjską rejestracją. Powiało grozą…

Ktoś przypomniał informacje medialne z czerwca br. o tym, że według sekretarza  generalnego NATO Andersa F. Rasmussena, „rosyjscy agenci angażują się w tajną współpracę z organizacjami ochrony środowiska na Zachodzie, by podkopać plany rozwoju łupkowych źródeł energii’.  Przykład finansowych relacji Gazpromu z niemieckim oddziałem WWF i Przyjaciółmi  Ziemi pokazuje, że sekretarz NATO wie co mówi.


Powiązane artykuły

Austria wydała w 2024 roku 10 miliardów euro na paliwa kopalne

W zeszłym roku do Austrii importowano paliwa kopalne za kwotę 10 miliardów euro. Ropa i gaz pochodziły m.in. z Kazachstanu,...

Ulewy i tornada w USA odcięły mieszkańców od energii

W sobotę i niedzielę stan Minnesota doświadczył ulew, które stworzyły ryzyko powodzi. Dodatkowo zarejestrowano tornada, które pozbawiły prawie 50 tysięcy...

Unia, inspirowana przez Włochy, pomoże rozwinąć afrykańską energetykę

Pogarszająca się sytuacja geopolityczna stawia przed ubogą w surowce Europą problem znalezienia nowych źródeł zaopatrzenia. Włochy od ponad pół wieku...

Udostępnij:

Facebook X X X