KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Nie trzeba było długo czekać, aż Gazprom zacznie manipulować warunkami porozumienia gazowego między Komisją Europejską, Ukrainą i Rosją, które miało zagwarantować Europie bezpieczeństwo dostaw surowca tej zimy. Wbrew opiniom z Brukseli, porozumienie było Gazową Jałtą podpisaną kosztem Ukrainy, która zemści się na Europejczykach.
Rosyjski Gazprom poinformował dziś rano, że wystawił ukraińskiemu Naftogazowi rachunek na przedpłaty za dostawy gazu w listopadzie w ilości 2 mld m3 po ustalonej w porozumieniu z Brukseli zwanym zimowym pakietem w wysokości 378 dolarów za 1000 m3. Rosjanie podkreślają, że cena jest zgodna z ustaleniami. Rzeczywiście taką cenę przewiduje porozumienie na okres listopad-grudzień 2014. W pierwszym kwartale 2015 roku ma ona spaść do 365 dolarów.
Rosjanie nie uwzględniają jednak wykluczenia klauzuli take or pay na czas obowiązywania zimowego pakietu. W tym okresie Ukraińcy w zależności od potrzeb mieli nominować ilość gazu jaką potrzebują i wtedy realizować przedpłaty. W ten sposób chcieli zmniejszyć dostawy od Rosjan do niezbędnego minimum.
Gazprom odwraca obecnie ów porządek i żąda zapłaty za określony wolumen. To manipulacja podobna do działań wobec PGNiG, kiedy rosyjska firma nie zrealizowała w pełni polskiego zamówienia ze względu na rzekomą konieczność zapełenienia magazynów z gazem. Ostatecznie jednak Gazprom obiecał zrekompensować niedobory w postaci zniżek za przyszłe dostawy, pośrednio przyznając się do winy.
Ukraińcy nie mogą liczyć na taką spolegliwość. Naftogaz odparował ruch Gazpromu krótkim komunikatem, w którym stwierdza, że rzeczywiście otrzymał rachunek od Rosjan ale oznajmia, że „wysokość i terminarz przedpłat będą zależały od tego ile gazu i kiedy zamówi Naftogaz od Gazpromu”.
Czy Rosjanie wycofają swój rachunek i poczekają na zamówienie Ukraińców? Niekoniecznie. Zimowy pakiet to porozumienie nie dające żadnych gwarancji dostaw gazu nad Dniepr i dające duże pole do manipulacji Gazpromowi. Ten proceder już się zaczął.
„Przełomowość” porozumienia z Brukseli zakwestionował już nie tylko BiznesAlert.pl ale także Ośrodek Studiów Wschodnich. Najlepszym podsumowaniem są słowa Michaiła Krutichina. – Gazprom musi mieć zapewnioną odpowiednią ilość gazu w ukraińskich magazynach aby transport surowca do Europy był technicznie możliwy – ocenia rosyjski ekspert. – Problem polega na tym, że Ukraina także potrzebuje gazu z magazynów, aby zrealizować swoje potrzeby zimą. Oznacza to, że nie będzie w stanie zapewnić odpowiedniego ciśnienia w rurze – ostrzega.
Czy zatem pomimo „przełomu” Europę czekają przerwy dostaw gazu? Nie musieliśmy czekać dłużej niż tydzień na podważenie osławionego w zachodnich mediach kompromisu z Brukseli przez Rosjan. Tranzyt może przerwać po prostu wojna. Chociaż Służba Bezpieczeństwa Ukrainy alarmuje, że rośnie prawdopodobieństwo dalszych ruchów wojsk rosyjskich na terytorium kraju, to i w sektorze energetycznym tej zimy na pewno nie zabraknie emocji. Wszystko zgodnie z intencją Kremla, który nie zamierza pozwolić na stabilizację sytuacji nad Dnieprem.
Szczegóły pakietu zimowego tutaj.